45-letni Schumacher leży w szpitalu w Grenoble po wypadku, jaki zdarzył się 29 grudnia. Siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1 przewrócił się podczas jazdy na nartach we francuskich Alpach i uderzył głową w kamień. Doznał szeregu obrażeń mózgu, bo kask, który miał na głowie, pękł. Lekarze przeprowadzili dwie operacje, które zmniejszyły obrzęk, i usunęli krwiaki. Wciąż jednak nie wiadomo, czy Schumacher przeżyje.
Szansa na to jest, francuscy lekarze rozpoczęli wiele testów, które mają na celu sprawdzenie, w jakim stanie jest mózg pacjenta. Ale dr Richard Greenwood z University College London Hospital ostrzega, że sukces, czyli przywrócenie życia Schumacherowi, będzie miał swoją cenę. Niemiecki kierowca jego zdaniem obudzi się jako zupełnie inny człowiek.
- Jeśli przeżyje, nie będzie Schumacherem. On będzie "Janem Kowalskim" i terapia będzie skuteczna tylko wtedy, kiedy zaakceptuje bycie nową osobą. Ludzie po takich traumatycznych urazach mają duże problemy z pogodzeniem się ze swoimi ograniczeniami - stwierdził Greenwood w rozmowie z "The Times".
Brytyjski specjalista od urazów mózgu przedstawił wyniki badań, które wykazują, że osoby po urazach głowy umierają przedwcześnie trzy razy częściej niż osoby bez takich przeżyć. Badania opublikowane w periodyku "Journal of the American Medical Association Psychiatry" przeprowadzono na grupie 220 tys. ludzi.