Zgodnie z nowymi przepisami zwycięzca ostatniego wyścigu (GP Abu Zabi) zgarnie 50 punktów, drugiemu na mecie zostanie przyznanych 36 punktów, trzeciemu 32. I tak dalej. W historii Formuły 1 to ewenement, nowy przepis budzi sporo kontrowersji.
- Nie jestem entuzjastą. Dla mnie to zbyt nienaturalne. Wydaje mi się, że w ciągu roku przekonamy się, czy to był dobry pomysł. Osobiście, mam wątpliwości - mówił szef Ferrari Luca Di Montezemolo.
To, że zespoły nie zawsze zgadzają się z pomysłami władz F1, nie jest niczym niezwykłym. Natomiast fakt, że wątpliwości ma sam szef serii wyścigów Bernie Ecclestone, jest znamienne.
- Osobiście wolałbym, żeby podwójnie punktowane były trzy ostatnie wyścigi. Albo tak, albo w ogóle. Ale może być i tak, że anulujemy pomysł podczas styczniowego zebrania władz - powiedział Bernie Ecclestone w rozmowie z Daily Telegraph.
- Ten przepis jest absurdalny i niekorzystny dla tych, którzy ciężko pracują przez cały sezon - mówi czterokrotny mistrz świata.
Jeśli zasady zostałyby wprowadzone wcześniej, Vettel nie zdobyłby czterech z rzędu tytułów mistrza świata. W 2012 roku przegrałby z Fernando Alonso, właśnie przez wynik ostatniego wyścigu. Mistrzem świata byłby też Felipe Massa (a nie Lewis Hamilton - 2008) i Kimi Raikkonen (a nie Michael Schumacher - 2003).
- Cenię sobie tradycję w Formule 1 i nie rozumiem nowych zasad. Wyobraźcie sobie, że w ostatniej kolejce Bundesligi są przyznawane podwojone punkty - mówi Vettel niemieckiemu Bildowi.