GP Japonii. Vettel zwycięski, ale jeszcze bez mistrzostwa

Zwycięstwo Sebastiana Vettela przez dużą cześć wyścigu było zagrożone, ale ostatecznie GP w Japonii skończyło się tak jak cztery poprzednie. Za dwa tygodnie Niemiec powinien świętować czwarte z rzędu mistrzostwo świata. Drugi na Suzuce był Webber, trzeci Grosjean.

Tak relacjonowaliśmy na żywo GP Japonii [CZYTAJ RELACJĘ]

Podczas GP Japonii były trzy momenty, w których mogliśmy wierzyć, że to startujący z pole position Mark Webber odniesie pierwsze zwycięstwo w sezonie. Najpierw był oczywiście start, Australijczyk nie dał się wyprzedzić, ale także Vettelowi nie odskoczył. Po dwóch wizytach w pit stopie na kilkanaście okrążeń przed końcem Webber pewnie prowadził i wydawało się, że dojedzie do mety na twardych oponach. Team zdecydował jednak, że potrzebna jest kolejna zmiana ogumienia, przez co Webber wrócił na tor za Grosjeanem. Wtedy znowu zaczął przyśpieszać - wystarczyło minąć Francuza, by na kilka okrążeń przed metą dogonić Vettela i powalczyć o zwycięstwo - Australijczyk atakował jednak niemrawo, a Niemiec w tym czasie budował przewagę. Ostatecznie Red Bullowi przypadły dwa pierwsze miejsca na podium, ale wydaje się, że strategia na trzy pit stopy odebrała możliwość walki o zwycięstwo Webberowi.

Po wyścigu Australijczyk przyznał dziennikarzom, że początkowo miał jechać na trzy pitstopy, ale w trakcie wyścigu chciał to zmienić. Po minięciu mety krzyczał do swoich inżynierów, że znowu jest marginalizowany.

Vettelowi znowu trzeba oddać, że pojechał świetny wyścig. Gdy po starcie wylądował na trzecim miejscu, popełnił kilka drobnych błędów, ale cały czas trzymał się rywali. Zwycięstwo zawdzięcza strategii, ale w decydujących momentach rywalizacji znowu był najszybszy na torze - Webber potrzebował kilku okrążeń, by minąć Grosejana, Niemiec wcześniej zrobił to z dziecinną łatwością i za pierwszym podejściem.

Kierowca Lotusa zaskoczył wszystkich na starcie. Grosjean startował z drugiej linii, ale wystrzelił jak z procy i objął prowadzenie. Potem przez cały wyścig trzymał się w czołówce i kolejny raz udowodnił, że jest już gotowy do bycia liderem Lotusa. Szczególnie imponujący był pokaz jazdy defensywnej, gdy przez trzy okrążenia bronił się przed atakami szybszego Webbera. Ostatecznie Grosjean skończył wyścig na najniższym stopniu podium, wrażenie pozostawił jednak świetne. Kimi Raikkonen z dziewiątego miejsca na starcie, na mecie był piąty.

Vettel, dla którego było to dziewiąte w sezonie, piąte z rzędu i 34. zwycięstwo w karierze, musi odłożyć świętowanie czwartego z rzędu mistrzowskiego tytułu do GP Indii. W Japonii zrobił wszystko, co do niego należało - wygrał. Fernando Alonso zajął jednak czwarte miejsce i na cztery wyścigi przed końcem traci do Niemca 90 punktów (100 zostało do zdobycia). Nawet jeśli Alonso wygra w Indiach, Vettelowi do mistrzostwa wystarczy czwarte miejsce.

Pechowy Mercedes

Dla walczącego z Ferrari o drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów Mercedesa to nie był udany wyścig - Hamilton już po kilku okrążeniach skończył wyścig przez usterkę w bolidzie. Rosberg, w momencie gdy jechał na piątym miejscu, został wmieszany w niebezpieczną sytuację w alei serwisowej, za co otrzymał karę przejazdu przez pit-lane, co praktycznie pozbawiło go szans na wysokie miejsce (ostatecznie skończył na ósmym). Po GP Japonii przewaga włoskiej stajni urosła do 10 punktów.

GP Indii już 26 października. Relacje z kwalifikacji i wyścigu w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.