GP Korei. Mercedes znów przegrywa z Red Bullem. Super Sauber!

Scenariusz od kilku tygodni znany, żeby nie powiedzieć oklepany. Lewis Hamilton w Mercedesie zbiera pochwały na treningach, Sebastian Vettel odjeżdża wszystkim w kwalifikacjach. Pole position Niemca oznacza 90-proc. szansę na ósme zwycięstwo w sezonie. Start wyścigu w niedzielę o godz. 8. relacja na żywo w Sport.pl i na Sport.pl LIVE w Twoim smartfonie.

A jeśli tak by miało się stać, że w Korei swoją czwartą wygraną z rzędu (po Belgii, Włoszech i Singapurze) zaliczy mistrz świata Vettel, to do tych szacunków liczbowych możemy też dodać 95-proc. szansę na czwarty tytuł championa. I na 100 proc. Vettel znów straci kibiców, tych znudzonych rywalizacją w F1 zdominowaną po jej wakacjach przez jednego kierowcę. Może znów będą buczeć na mecie, może znów dopatrywać się nielegalnych, magicznych, kosmicznych (nieprawdopodobne skreślić) usprawnień w aucie Red Bulla, jak ostatnio, kiedy oskarżono Niemca o używanie "wybuchowego wydechu". Mniejsza co to za techniczne wariactwo, ważniejsze, jakie są na to dowody: dziwny dźwięk silnika bolidu Vettela podczas GP Singapuru i... 2 sekundy na kółku, o które wyprzedzał rywali.

No cóż, w Korei aż takiej przepaści nie ma. Hamilton tradycyjnie już niemal pokazywał siłę na piątkowych treningach, także tradycyjnie ostatnią sesję przed kwalifikacjami zdominował zespół Red Bulla. Najszybszy był Vettel przed Lewisem Hamiltonem i Markiem Webberem, za nimi Nico Rosberg. A więc niby status quo, podobnie jak w poprzednich wyścigach dominują kierowcy dwóch stajni, dopiero w samym niedzielnym wyścigu dołącza do nich Fernando Alonso z Ferrari lub któryś z pilotów Lotusa.

Guttierez i Hulkenberg zaszaleli na miękkich

Kwalifikacje w Korei też na początku przebiegały zgodnie z oklepanym scenariuszem. W I części sesji faworyci głównie jeździli na oponach pośrednich (twardszych), oszczędzając tzw. supersofty. Stabilne warunki na torze Yeongam pozwalały na takie ryzykowne zabawy. Nikt z "wielkich" nie odpadł, do słabeuszy z Marussii i Caterhama dołączył Valtteri Bottas z Williamsa, co też nie jest zaskoczeniem, bo choć Fin jest świetnym kierowcą, to legenda jego zespołu mocno w tym (i nie tylko) roku zbladła. Zresztą u boku Bottasa w garażu już po I części sesji Q zaparkował jego kolega Pastor Maldonado.

Na harce zdecydował się za to Esteban Guttierez z Saubera, który założył miękkie gumy i przez krótki czas był w trójce najlepszych. Meksykanin stara się przekonać do siebie szefów teamu, którzy ponoć zatrudnili już na 2014 rok 17-letniego Siergieja Sirotkina. Ten, jeśli tylko zrobi prawo jazdy, odbierze Estebanowi nie tylko miano najmłodszego w F1, ale też miejsce w bolidzie. A w następnym sezonie przecież wśród 22 wyścigów ma się znaleźć zarówno Meksyk, jak i Rosja.

Więc Esteban szalał też w II części sesji. Potem na wyższe obroty wskoczyli faworyci. Vettel w pierwszym swoim kółku pokonał Guttiereza o 1,353 sekundy i uznał, że tyle wystarczy. Zakwalifikował się do ostatniej części kwalifikacji z pierwszej pozycji. Za nim Hamilton i Webber (też po jednym szybkim okrążeniu. Ale już na 4. miejscu sensacja - Nico Hulkenberg, też z Saubera jak Guttierez i też niepewny losu, choć przez pewien czas był najgorętszym nazwiskiem w F1 (wsadzany w imaginowanych transferach do Red Bulla czy Ferrari). Obaj kierowcy Saubera znaleźli się w elicie 10 najszybszych kwalifikacji do GP Korei, wypychając poza nią obu kierowców McLarena - Jensona Buttona (był 12.) i Sergio Pereza (11.). Sensacja tym bardziej zdumiewająca, że Sauber w odróżnieniu do McLarena nie przejawiał po wakacjach ochoty do poprawiania wyników.

Wraz z kierowcami McLarena z kwalifikacji w ich II części odpadli Adrian Sutil i Paul di Resta (obaj Force India) oraz Daniel Ricciardo i Jean Eric Vergne (obaj Torro Rosso).

Vettel wyrachowany, Sauberom nie starczyło gum

Finałowa rozgrywka rozpaliła emocje fanów F1. Kierowcy Saubera po wcześniejszych szarżach musieli oszczędzać opony supermiękkie, te szybsze, choć mniej trwałe, które dały im awans do elity. Pierwsi wyjechali na tor Webber i Rosberg, ale w połowie 10-minutowej sesji Vettel wytoczył się z garażu na nowiutkich mięciutkich gumach i wykręcił najlepszy czas - 1:37.202.

Gdy na liczniku czasu pojawiło się 00:00, na okrążeniu pomiarowym było jeszcze sześciu kierowców. Fernando Alonso w pierwszym sektorze Yeongam miał nawet rekord, Hamilton zanotował rekord w II sektorze toru. Ale obaj przegrali na mecie z Vettelem, i to wyraźnie. Brytyjczyk ruszy z pierwszej linii, bo trzeci w kwalifikacjach Webber zostanie cofnięty na starcie niedzielnego GP Korei o 10 miejsc za to, że kończył ostatni wyścig na bolidzie Ferrari podwożony do garażu przez Alonso (co zresztą - karę, nie podwózkę - nazwał "głupotą"). Za Vettelem i Hamiltonem staną Romain Grosjean z Lotusa i Rosberg. W trzeciej linii kierowcy Ferrari Alonso i Felipe Massa, dalej (owacja) Saubery Hulkenberga i Guttiereza, w 5. linii Kimi Raikkonen (Lotus) i Perez z McLarena. Dopiero za nim Button z Ricciardo. Z siódmej linii wystartują Webber i Sutil.

Mistrz świata Vettel ma teraz 60 punktów przewagi nad Alonso i prawie 100 nad Hamiltonem w generalnej klasyfikacji. Jeśli wygra także w Korei, nikt mu kolejnego tytułu nie odbierze.

Więcej o:
Copyright © Agora SA