Vettel odpowiada krytykom: Wygrywam, gdy moi rywale moczą jajka w basenie

- Gdy wielu z moich kolegów po piątkowych treningach moczy jajka w basenie, my wciąż pracujemy - mówi lider klasyfikacji generalnej, który podczas dwóch ostatnich wyścigów został wygwizdany przez kibiców Formuły 1.

Tydzień temu w Singapurze Vettel wygrał siódmy wyścig w sezonie. W klasyfikacji generalnej nad drugim Alonso ma już 60 punktów przewagi. Niemiec na Marina Bay Street Circuit znokautował rywali - w najważniejszych momentach miał na okrążeniu ponad dwie sekundy przewagi, a jego zwycięstwo, mimo neutralizacji, ani przez chwilę nie było zagrożone. Szef Red Bulla Christian Horner mówi, że w następnych tygodniach przewaga nie będzie już tak duża, jednak większość ekspertów zgodnie przyznaje, że Vettel może już świętować czwarty z rzędu tytuł mistrza świata.

Środowisko F1 bardziej niż forma Vettela szokuje jednak postawa fanów. O ile gwizdy w kierunku Vettela na Monzy nie dziwiły nikogo - włoscy tifosi wielokrotnie udowadniali, że dyskredytują wszystkich, kto nie nosi czerwonego trykotu Ferrari (nawet zawodnicy byli na to przygotowani ) - o tyle buczenie na mecie w Singapurze rozpętało burzę. Poruszony był także Niemiec, który żartował po wyścigu, że być może podróżuje za nim "objazdowa grupka fanów Ferrari". - Oni mają za sobą wielu sympatyków Formuły 1, stoi za nimi długa tradycja. Są tu dłużej niż ktokolwiek inny, odnieśli wiele zwycięstw, choć ostatnie należą do nas. Moje wyścigi nie są najbardziej interesujące, ale mało mnie to obchodzi. To nie moja wina, że wyścigi są nudne - mówił po kolejnym zwycięstwie. Kibice na forach internetowych odpowiadali, że nie chodzi o wygrywanie, ale o zarozumiałość i zachowanie Niemca. Wszyscy doskonale pamiętają mu np. walkę z Webberem podczas tegorocznego GP Malezji. Większość twierdzi także, że bez znakomitego bolidu Vettel znaczyłby znacznie mniej.

Spierają się także eksperci. - To niesamowite, ludzie nie rozumieją, co ten chłopak robi - stwierdził Nicki Lauda, legenda F1. - Sebastian po prostu nie ma charyzmy Fernando Alonso czy Kimiego Raikkonena. Albo to masz, albo nie, co nie znaczy, że Vettel nie jest świetnym facetem. Po prostu Raikkonen czy też Lewis Hamilton bardziej pasują do stereotypu kierowcy wyścigowego - to zdanie Hansa-Joachima Stucka, także byłego kierowcy.

Vettel, który poza torem zwykle stroni od kontrowersyjnych wypowiedzi, chyba wziął sobie tę opinię do serca i nie przebierając słowach, odpowiedział krytykom. - Wygrywamy, ponieważ po piątkowych treningach nadal pracujemy i mocno ciśniemy. W tym czasie moi rywale moczą jajka w basenie - wypalił. Atakując swoich rywali, wywołał kolejne poruszenie.

- To mocne słowa, ale powiedział prawdę - broni go Helmut Marko, który na co dzień pracuje z Niemcem w Red Bullu. - Podoba mi się to. Mówienie, co mu leży na sercu, jest zawsze dobre, choć twierdzę, że pracujemy równie ciężko. Vettel swoją wielką ambicją zaraża zespół - skomentował Lauda, związany z zespołem Mercedesa.

Jedno jest pewne - Vettel ma wielu przeciwników, nie jeździ też w najpopularniejszym teamie świata. Czy napięta atmosfera wokół ostatnich trumfów będzie miała wpływ na formę trzykrotnego mistrza świata? Następny wyścig o GP Korei już 6 października. Relacja na żywo w Sport.pl

Zobacz wideo

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Czy Vettel zasłużył sobie na gwizdy po zwycięstwach?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.