Formuła 1. Losy rekordu w rękach Lotusa

W finale kwalifikacji przewaga Sebastiana Vettela była tak wielka, jakby Niemiec jechał w innej kategorii niż jego rywale. Nie znaczy to jednak, że jest faworytem jutrzejszego wyścigu. Czarnym koniem Grand Prix Europy będą Lotusy. - To była to jedna z naszych najlepszych czasówek - powiedział piąty Kimi Räikkonen. To jeden z głównych kandydatów na ósmego zwycięzcę w ósmym Grand Prix sezonu. Relacja z GP w niedzielę na Sport.pl od 14.

Przed tym weekendem inżynierowie Red Bulla wprowadzili bardzo poważne zmiany w konstrukcji bolidów. Za kulisami żartowano, że jest to prawie zupełnie nowa konstrukcja. Mark Webber stracił na modyfikacjach, bo od początku weekendu miał niemal wyłącznie problemy techniczne. Dla Vettela, nieformalnego lidera teamu, wszystko jednak zadziałało doskonale. Nad drugim Lewisem Hamiltonem miał ponad 0.3 sekundy przewagi. To przepaść, bo za plecami Niemca pozostała dziewiątka finalistów zmieściła się w niecałych 0.6 sekundy. W drugiej sesji było jeszcze ciaśniej. Dziesięciu kierowców mieściło się w 0.2 sekundy!

Pomimo tak dużej różnicy pomiędzy mistrzem świata a resztą stawki, sprawa zwycięstwa w Walencji wciąż jest otwarta. Wystarczy nieudany start i atak Hamiltona, aby szanse Vettela spadły niemal do zera. Największe zagrożenie będzie się czaiło bardziej z tyłu. Z czwartego i piątego pola mają startować Romain Grosjean i Räikkönen.

W piątkowych treningach zawodnicy Lotusa nokautowali konkurentów podczas symulacji wyścigu. Utrzymywali bardzo wysokie i równe tempo na długich przejazdach, a ich opony pozostawały w doskonałej kondycji. Ta cecha, przy prognozowanych bardzo wysokich temperaturach powietrza, da im wielką przewagę. Vettel i Hamilton doskonale to wiedzą. Obaj zdradzili obawy przed Grosjeanem i Räikkönenem podczas konferencji prasowej.

Największym zagrożeniem dla czołówki będzie prędkość i regularność Lotusów, ale raczej nie strategia. Dwa tygodnie temu w Kanadzie Grosjean był drugi dzięki temu, że mógł dojechać do mety tylko z jednym pit stopem. Zdaniem jego kolegi z ekipy, w Hiszpanii już tak nie będzie. - Myślę, że pod względem strategii będzie to bardziej normalny wyścig niż Grand Prix Kanady - stwierdził Kimi. - Tam było do wyboru kilka opcji, tutaj prawdopodobnie będziemy zmuszeni do wykonania dwóch pit stopów. Może niektórzy spróbują przejechać wyścig z jednym, a inni z trzema. W Kanadzie było jednak większe pole manewru, aby zyskać na strategii. Tutaj będzie znacznie prościej.

Zamiast kalkulować, kierowcy Lotusa będą więc musieli wywalczyć zwycięstwo szybką i agresywną jazdą. Ich pościg za czołówką powinien być tematem przewodnim jutrzejszego wyścigu. - Nie jest łatwo wyprzedzać na tym torze, ale jeśli jesteś w stanie wyciągnąć coś więcej z opon, to masz dużą szansę. A nasz samochód zazwyczaj jest trochę lepszy w wyścigu niż w kwalifikacjach - powiedział Räikkönen. Losy rekordu nieprzewidywalności leżą teraz w rękach jego, oraz Grosjeana.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA