Gribkowsky'emu, byłemu bankierowi bawarskiego banku BLB, grozi do 15 lat więzienia za korupcję. W niemieckim sądzie toczy się proces bankiera, a jednym ze świadków był w środę szef
Formuły 1, który na swoje zeznania otrzymał immunitet.
Ecclestone powiedział, że zapłacił bankierowi, bo obawiał się "fałszywych oskarżeń", które mogły ściągnąć na niego urząd podatkowy, a w konsekwencji kosztować go ogromne pieniądze. Brytyjczyk obawiał się, że może zostać posądzany o kierowanie funduszem inwestycyjnym "Bambino", którym zarządza jego była żona.
- Nie kontroluję funduszu, a to na mnie spadłby obowiązek tłumaczenia się. W tym momencie nie miałem wyjścia. Alternatywą było to, że w sprawę zaangażowałyby się brytyjskie instytucje podatkowe, a to byłoby dla mnie bardzo kosztowne. Ryzyko wynosiło nawet 2 miliardy funtów. Zapłaciłem mu, bo chciałem, żeby zachował spokój i nie robił głupich rzeczy. Widziałem, że chce zacząć własny biznes - tłumaczył się 81-letni Ecclestone.
Do przekazania pieniędzy doszło w 2006 roku, podczas sprzedaży udziałów F1 należących do banku BLB prywatnemu funduszowi inwestycyjnemu CVC Capital Partners, który nadal jest właścicielem Formuły. Gribkowsky był odpowiedzialny za transakcję w imieniu niemieckiego banku. Były bankier zaprzecza, by szantażował szefa F1, twierdzi, że pieniądze były wynagrodzeniem za wykonaną pracę.
Ecclestone zgadza się, że do bezpośredniego szantażu nie doszło, ale ponoć wynikało z kontekstu, że Gribkowsky może "wsypać" go urzędowi.
Choć zeznania Ecclestone'a objęte zostały immunitetem, Brytyjczykowi może zostać wytoczony osobny proces. Prokuratorzy zarzucają mu, że przyjął od banku BLB ponad 41 milionów dolarów, a kolejne duże pieniądze wpłynęły na fundusz powierniczy jego rodziny. Szef F1 wierzy jednak, że zostanie oczyszczony z zarzutów o korupcję. - Zachowuję spokój - powiedział.