"Szybszy niż Spiderman!" To on powalczy dla Polski o złoty medal w debiutanckiej dyscyplinie na IO w Tokio? Jest tylko jeden mały problem...

Damian Bąbol
23.08.2017 14:31
A A A

MIECZYSŁAW MICHALAK

Na igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2020 roku zadebiutuje nowa dyscyplina - wspinaczka sportowa. Marcin Dzieński, mistrz świata w tej konkurencji na czas, jest gotowy na walkę o historyczny medal dla Polski.

Marcin Dzieński urodził się 24 lata temu w Tarnowie. Wspinaczkę sportową trenuje od 12. roku życia. Na swoim koncie ma wiele osiągnięć. W ubiegłym roku w Paryżu został  mistrzem świata, a pięć miesięcy temu w Campitello di Fassa triumfował w mistrzostwach Europy. Na 15-metrową lekko przechyloną ścianę potrafi wspiąć się poniżej... sześciu sekund. Można to porównać do wyścigów na bieżni na dystansie 100 metrów.

- Marcin to prawdziwy kot. Lepszy i szybszy od Spidermana - śmieje się Stefan Madej, mistrz Polski w boulderingu, jeden z najlepiej rokujących wspinaczy skałkowych w kraju i bohater projektu 4 Żywioły

Jakie zasady na IO w Tokio?

Po tym, jak Międzynarodowy Komitet Olimpijski ogłosił, że wspinaczka znajdzie się w programie igrzysk w Tokio za trzy lata, Dzieński automatycznie stał się jedną z naszych największych nadziei na zdobycie historycznego medalu dla Polski.

- Problem polega na tym, że w Tokio szykuje się wspinaczka w zupełnie innej odmianie. Zobaczymy, czy będę potrafił przekwalifikować się na trójbój, na który składa się czasówka (czuję się najlepiej) prowadzenie (wspinanie z liną - kto zajdzie wyżej, wygrywa) i bouldering (krótkie trasy wspinaczkowe do pięciu metrów, asekuracją jest tylko materac) - wyjaśnia Dzieński. 

Na igrzyskach w Tokio zawodnicy najpierw będą wspinać się na czas, następnie przejdą na bouldering, a później planowane jest prowadzenie. Po każdym starcie będą dodawane punkty. - Nie jest to dla mnie łatwa sytuacja, podobnie jak dla innych zawodników, którzy wyspecjalizowali się w innych konkurencjach wspinaczkowych. Trzeba będzie się przekwalifikować i przypomnieć pewne nawyki sprzed kilku lat - dodaje Dzieński.

Ale to nie jest jedyny problem. Choć program igrzysk jest już wstępnie ustalony, wszystkie dyscypliny zatwierdzone, to nadal nie są znane zasady kwalifikacji dla najlepszych wspinaczy na świecie. - Trochę to dziwne, ale cierpliwie czekamy na dokładne instrukcje z międzynarodowej federacji. Tym bardziej, że tego czasu ubywa i do Tokio jest coraz bliżej - wyjaśnia Dzieński. - Na razie wśród wspinaczy krążą różne plotki. Prezydent federacji powiedział niedawno, że na igrzyskach mają pojawić się zawodnicy, którzy są najlepsi w danych dyscyplinach, czyli najlepsi w czasówkach, boulderach i w prowadzeniu.

"Czasami robi się ciemno przed oczami, ale o to w tym chodzi"

O wywalczenie kwalifikacji na IO w Tokio będzie się starało około 100 zawodników z całego świata. Do Tokio poleci tylko 20 najlepszych. - Mówimy już o megakotach - śmieje się polski mistrz świata.

 - Niewykluczone, że kwalifikacjami będą mistrzostwa świata w sprincie za dwa lata. Na razie to są tylko spekulacje i to jest najgorsze. Gdybyśmy wiedzieli, na czym stoimy, to inaczej moglibyśmy ułożyć przygotowania. Mówi się też, że w kolejnych igrzyskach wszystkie konkurencje wspinaczkowe będą rozłączone i to jest akurat dobra wiadomość. Wprawdzie będę miał wtedy 32 lata i pewnie ledwo zipiał na ścianie, ale jeszcze chętnie się pościgam.

Jak obecnie wygląda trening najlepszego na świecie wspinaczkowego sprintera? - Zasuwam dzień w dzień. Jest ciężko, czasami robi się ciemno przed oczami, ale o to w tym chodzi. Obecnie przygotowuję się do przyszłego sezonu. Pierwsze ważne zawody czekają mnie w kwietniu w Moskwie w ramach Pucharu Świata - mówi Dzieński.

I dodaje: - Wspinanie na czas to sport siłowy. Podczas sprintu mięśnie muszą wyzwolić taką siłę, że masakra. Poniedziałek - trening na ścianie, sprinty, praca nad techniką, a zaraz potem jeszcze siłownia. Wracam do domu i koniec. Prysznic, padam na twarz i śpię. Wtorek - sesja boulderowa, środa - ściana i siłownia, czwartek - znowu bouldery, w piątek - tylko ściana, sobota - trening skocznościowy, połączony z zajęciami na ścianie. Zdarza się, że w niedzielę czasami odpuszczam i robię wolne. Jak wstaję i uśmiecham się z rana, to znaczy, że tydzień był za słaby i trzeba iść na trening - kończy.

ZOBACZ TEŻ: Tak wspina się Stefan Madej, mistrz Polski w boulderingu

Zapierająca dech w piersiach wspinaczka mistrza. Jak on to robi?