O sytuacji w Falubazie poinformowały WP Sportowe Fakty. 22 lutego miało miejsce walne zebranie akcjonariuszy spółki. Obecnie największe udziały w zielonogórskim klubie żużlowym mają: Robert Dowhan, Zdzisław Tymczyszyn i Stanisław Bieńkowski (wszyscy po 33 procent). Według koncepcji zaproponowanej na spotkaniu, miasto miało przekazać Falubazowi milion złotych i w konsekwencji uzyskać 24,75 procent akcji. Tyle samo po zmianach mieliby Dowhan, Tymczyszyn i Bieńkowski, ale dwaj pierwsi nie wyrażają zgody na to, by miejskie władze pozyskały więcej niż 22 procent udziałów.
Tak więc plan zakładający zasilenie Falubazu miejskimi pieniędzmi na razie nie wypalił. A to sprawia, że klub znalazł się mocno kłopotliwej sytuacji. Po poprzednim, nieudanym sezonie (Falubaz utrzymał się w Ekstralidze dopiero po barażach) do drużyny dołączyły mocne nazwiska. W kadrze prowadzonej przez Adama Skórnickiego pojawili się: Martin Vaculík i Nicki Pedersen. Budżet zawodniczy podniesiono przed sezonem 2019/2020 z 7 do ponad 10 milionów złotych.
Teraz, jak mówi prezes Falubazu – Adam Goliński – klubowi może być ciężko z opłacaniem bieżącej działalności. Jednym z możliwych rozwiązań trudnej sytuacji może być wypożyczenie którejś z gwiazd zespołu – np. wspomnianego Vaculíka czy Patryka Dudka.
Kolejne walne zgromadzenie zaplanowano na 8 marca. Według informacji WP Sportowych Faktów, ma na nim paść propozycja zwiększenia kapitału spółki o 1,5 miliona złotych. Stanisław Bieńkowski zadeklarował, że może ze swojej strony wyłożyć 500 tysięcy, jeśli zrobią to także Dowhan i Tymczyszyn.