Grand Prix Chorwacji. Pola startowe wykończyły Polaków

Pierwsze w historii Grand Prix Chorwacji wygrał Amerykanin Greg Hancock, a żaden z trójki Polaków nie awansował do półfinału, ale na czele klasyfikacji generalnej wciąż jest Tomasz Gollob przed Jarosławem Hampelem.

Polacy, mimo że po raz pierwszy w tym sezonie zabrakło ich w wielkim finale, sprawiali wrażenie zadowolonych z osiągniętych wyników. - Najważniejsze, że utrzymałem dosyć dużą przewagę nad najgroźniejszymi rywalami - mówił tuż po zakończeniu niedzielnego turnieju Gollob. Niedzielnego, bowiem w sobotę w Gorican padało i turniej został przełożony na następny dzień.

W niedzielę pogoda była zdecydowanie lepsza, ale ciemne chmury od pierwszych wyścigów towarzyszyły startom zarówno Golloba, jak i Hampela. Obaj wylosowali numery, według których na początku zawodów startowali z zewnętrznych pól. A w Gorican zdecydowanie korzystniejsze były te bliżej krawężnika. Efekt? Po dwóch seriach Gollob miał na swoim koncie tylko jeden punkt, a Hampel dwukrotnie przyjeżdżał na końcu stawki.

- Te pola startowe mnie wykończyły. Nie tylko ja miałem problemy, Jarek też - kręcił głową Gollob, który nawet nieźle wychodził ze startu, ale w pierwszym łuku nie mógł przebić się przez szprycę nawierzchni, która wydobywała się spod kół jadących bliżej krawężnika rywali. - A na tym torze była ona naprawdę ciężka. Jeśli co chwilę przyjmujesz 5 kg tego materiału, to praktycznie stajesz w miejscu - tłumaczył obrazowo Polak.

Podobnie było z Hampelem, który równie bezskutecznie próbował się przebijać do przodu po przegranych startach. - Niby motocykl był szybki, ale nic mi nie wychodziło. W poprzednich turniejach, nieważne gdzie jechałem, to potrafiłem znaleźć szybkość i najkorzystniejszą ścieżkę do jazdy. Tym razem praktycznie każda moja decyzja była błędna - mówił Hampel.

Polacy przebudzili się w trzeciej serii startów. Gollob mimo znów niekorzystnego pola startowego bez problemów ograł na dystansie Australijczyka Jasona Crumpa i pewnie wygrał. Za chwilę to samo uczynił Hampel, który okazał się najlepszy także w swoim kolejnym starcie.

Obaj reprezentanci Polski spotkali się razem w 19. biegu. Wygrał Gollob, a trzeci przyjechał Hampel, co dało im awans do półfinałów. W nich jednak nie odegrali większej roli. Najpierw odpadł Hampel, który do końca walczył o drugie premiowane awansem miejsce ze Szwedem Fredrikiem Lindgrenem, ale przegrał dosłownie o pół koła.

- Niewiele zabrakło, ale nie udało się. Ten tor zmieniał się praktycznie co wyścig i trudno było wybrać najkorzystniejszą ścieżkę do jazdy - mówił później reprezentant Polski, który drugi raz z rzędu nie awansował do wielkiego finału. - Ostatnie moje starty w lidze polskiej czy szwedzkiej też nie były najlepsze. Być może to jakaś mała obniżka formy. Mam nadzieję, że jak najszybciej wrócę do dyspozycji z początku sezonu - dodawał Hampel.

Gollob z kolei nie dał rady Hancockowi oraz Crumpowi i w drugim półfinale wygrał tylko z kolejnym z reprezentantów Polski Rune Holtą. - Myślę, że mimo wszystko ten wynik nie jest zły i jak na pierwszy start na tym torze oceniam go nieźle - przyznał Gollob, który zajął ostatecznie piąte miejsce, ale wciąż jest liderem klasyfikacji generalnej. Ma 117 punktów i o siedem oczek wyprzedza Hampela, a o dziesięć - Crumpa, który w finale przegrał z Hancockiem oraz rewelacyjnie spisującym się Anglikiem Chrisem Harrisem.

- Zarówno Greg, jak i Chris zepsuli mi dzisiaj dzień - śmiał się po zawodach Australijczyk, który jest już coraz bliżej prowadzącej dwójki Polaków. - Już od jakiegoś czasu mówi się, że w tym roku mistrzem świata zostanie Polak i być może tak się stanie, ale zostały jeszcze trzy turnieje do końca rywalizacji i z własnego doświadczenia wiem, że do ostatniego turnieju nic nie można przesądzać. Na pewno będę walczył do końca - już na poważnie dodawał obrońca mistrzowskiego tytułu.

Następny turniej, Grand Prix Nordyckie, odbędzie się 11 września w duńskim Vojens.

Mówi Jarosław Hampel, szósty w GP Chorwacji:

Pierwsze dwa pola startowe były bardzo dobre, pozostałe zdecydowanie gorsze. Ale o tym zadecydowało piątkowe losowanie. Nie mogłem znaleźć odpowiednich przełożeń do tego toru, przez co traciłem pozycje na dystansie. Po tych dwóch pierwszych startach, gdy nie zdobyłem ani jednego punktu, to szóste miejsce brałbym w ciemno, bo byłem daleko za peletonem. Dlatego w sumie dobrze, że tak się skończyło. Nawet w tych wygranych wyścigach nie jechałem na tyle pewnie, by awansować do finału.

Tomasz Gollob, piąty w GP Chorwacji:

Pola startowe nie dawały szansy. To przykład złego przygotowania toru. Nie wiem, czy to wynik sobotnich opadów, ale nawet miejscowy zawodnik, Jurica Pavlic zupełnie nie mógł sobie poradzić na tym torze. Tor był bardzo nieregularny i trudno było odnaleźć właściwe ścieżki. Do końca rywalizacji zostały trzy rundy i będę robił wszystko, by obronić pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej.

 

Pierwsze podejście do GP Chorwacji odwołane

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.