Krzysztof Cegielski, były zawodnik, prezes Stowarzyszenia Żużlowców: - Może tak być. I we wcześniejszych latach, zanim zaczęło się teraz mówić o tzw. kryzysie, zdarzały się przypadki kłopotów finansowych. Zły znak obecnie jest taki, że nigdy tak głośno nie mówiło się o groźbie upadku klubów. To jest najbardziej niepokojące. W połowie sezonu zobaczymy, czy sprawdzi się ten najbardziej czarny scenariusz. Ja mam nadzieję, że do tego nie dojdzie i kluby dobrze policzyły przed sezonem, ile im potrzeba pieniędzy na cały rok, żeby utrzymać swoich zawodników.
- Takie małe szantaże zdarzały się już wcześniej. Działo się to jednak bez takiego rozgłosu. To także jest niepokojące, a poza tym fakt, że kłopoty i zaległości dotyczą samego mistrza świata.
- Na obecną chwilę najbardziej pewne jest wsparcie samorządów lokalnych. Władzom miast zależy przecież na swych zespołach. Znamy przykłady drużyn, które opierały się na jednym sponsorze. Były sukcesy, ale krótkotrwałe, a potem sponsor odchodzi i jest spadek z ekstraligi. Przykład ostatni to Unia Tarnów.
Rusza liga żużlowa - będą bankructwa?