Nicolai Klindt tłumaczy, dlaczego Włókniarz roztrwonił przewagę w meczu z Orłem

Nicolai Klindt został bohaterem Częstochowy. W końcówce pojedynku z Orłem Łódź jako jedyny stanął na wysokości zadania i wygrywając piętnasty wyścig przerwał fatalną passę, trzech kolejnych podwójnych porażek.

Bartłomiej Jejda: Gratuluję, wygrałeś ostatni wyścig i dzięki temu Włókniarz wygrał mecz...

Nicolai Klindt: - Przed ostatnim wyścigiem w parkingu panowała nerwowa atmosfera. Przegraliśmy podwójnie kilka wyścigów i sytuacja stała się trudna. Przy wyborze pól przed biegiem nominowanym zdecydowaliśmy, że Sebastian pojedzie z drugiego, a ja z czwartego. Wiedziałem, że muszę wygrać start i zamknąć drogę rywalom i tak też się stało. Cały czas czułem na sobie oddech ścigającego mnie Hansa Andersena, ale udało mi się wygrać.

Jak to możliwe, że jako jedyny ze startujących w ostatnich biegach zawodników Włókniarza potrafiłeś właściwie odczytać warunki na torze?

- Tor był bardzo trudny. Poza tym, kilkakrotnie zmieniał się podczas zawodów, a po dłuższej przerwie związanej z upadkiem Daniela zmienił się diametralnie. Trzeba było szybko i właściwie reagować. Sam nie ustrzegłem się błędu w dwunastym wyścigu przegrywając z Hansem Andersenem i Adrianem Gałą. Na szczęście na ostatni bieg udało mi się wszystko wyprostować i było zdecydowanie lepiej.

Początek zawodów był udany dla drużyny, ale nie dla ciebie. Znalazłeś przyczynę?

- Wrócił do mnie jeden z silników od tunera i potrzebowałem nieco więcej czasu, by wiedzieć na co go stać. Poza tym nie startuję we wszystkich zawodach ligowych w Częstochowie i nie mam możliwości poznania każdego oblicza tej nawierzchni. Najprzyjemniej wspominam spotkanie z Lokomotivem, kiedy tor pasował mi idealnie i był taki jak lubię. Oczywiście tor nie jest wytłumaczeniem, bo jest równy dla wszystkich, ale gospodarz, który dobrze zna właściwości nawierzchni, zawsze ma pewną przewagę. Wie jak ustawić zapłon, jakie zastosować przełożenia.

Dwa punkty zaliczki przed rewanżem w Łodzi to niezbyt wiele. Aby liczyć się w walce o finał Nice PLŻ powinniście tam wygrać. Jesteście w stanie tego dokonać?

- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, wszystko jest możliwe. Wyniki meczów w tym sezonie są trudne do wytypowania. Orzeł to silny rywal, ale i my mamy swoje atuty. Bardzo chciałbym pojechać w finale. Dwa punkty to niewiele, jeśli chodzi o punkt bonusowy, tym bardziej, że prowadziliśmy już czternastoma punktami, które roztrwoniliśmy. Być może ta przewaga tak nas uśpiła. W świętowaniu zwycięstw z kibicami nie ma nic złego, ale zjeżdżając do parku maszyn powinniśmy pozostać skupieni do samego końca zawodów. Chyba tego zabrakło.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.