Rozmowa ze Sławomirem Drabikiem, żużlowcem Atlasu

Sławomir Drabik był bohaterem meczu w Zielonej Górze. Przywiózł 16 punktów i w dużej mierze dzięki niemu Atlas wygrał trudny wyjazdowy mecz z ZKŻ-etem. On sam nie pamięta, kiedy po raz ostatni ?zapunktował? na takim poziomie. - To musiało być po zaraz wyzwoleniu, wtedy tor w Zielonej Górze był jeszcze zaminowany - mówi w swoim stylu

Jakub Michalak: W Zielonej Górze najwyraźniej nie chciał się Pan pobrudzić.

Sławomir Drabik: Na to wychodzi. Ale w sumie na tym ta zabawa polega, by nie jechać z tyłu. Bo płyny do mycia kevlarów są teraz bardzo drogie.

Kiedy ostatnio zdobył Pan aż szesnaście punktów. Pamięta Pan takie spotkanie?

- To musiało być po zaraz wyzwoleniu, wtedy tor w Zielonej Górze był jeszcze zaminowany. A poważnie - to nigdy mnie takie rekordy nie interesowały, najważniejsze zawsze było, by zespół nie przegrywał. Co za różnica, czy zdobyłem dwa czy osiemnaście oczek. Choć przyznaję, że tym razem było przyzwoicie.

Na samej punktówce nieźle Pan zarobi?

- Już trzeci z was [dziennikarzy - red.] się o to pyta. Ja wam do kieszeni nie zaglądam. Sprzęt jest taki drogi, a nikt nie pyta, ile wydaję. Wszystkich tylko interesuje, ile zarabiam. Ekstraliga jest teraz bardzo mocna, więc bez przyzwoitego sprzętu nie da się wiele zdziałać. Nie można też niczego przegapić. W ubiegłym roku popełniłem jeden mały błąd w przygotowaniach sprzętowych i po niezłym początku sezonu potem były pełne plecy. W żużlu jest tak, że jeden mały błąd sprawia, że potem tylko się dokłada i dokłada.

W tym roku wypada Panu dwudziestolecie startów [Drabik debiutował w lidze w 1984 roku - red.]. Myśli Pan o jakimś turnieju jubileuszowym?

- Nie, nie. Nic takiego nie planuję.

A czy liczy Pan na dziką kartę na wrocławskie Grand Prix, które odbędzie 29 maja?

- Raczej nie. To znaczy, jak mnie zaproszą, to spoko, wystartuję. Ale nie nastawiam się na żadne Grand Prix. Nigdy nie miałem dobrych pleców w PZM-ocie, więc dlaczego teraz to ma się zmienić?

Po meczu w Zielonej Górze trener ZKŻ-etu Zbigniew Jąder powiedział, że jego zespół przegrał z tegorocznym drużynowym mistrzem Polski. Co sądzisz o tej opinii?

- Faceta trochę poniosło. Przecież to dopiero nasz drugi mecz. Za wcześnie na takie wypowiedzi.

Wszystko wskazuje, że ZKŻ "ugotował się" na swoim torze, przygotowując nawierzchnię, która przynajmniej na początku bardziej pasowała Atlasowi.

- Nie sądzę. Myślę, że "Zielonce" coś nie zagrał sprzęt. Poza tym wydawali się tacy na luzie, jak dowiedzieli się, że nie będzie Grega [Hancocka - red.].

Utrzyma Pan taką formę do końca sezonu?

- Najważniejszy będzie sprzęt, o kondycję jestem spokojny. Po prostu jak się nie ma konkretnej maszyny pod pupą, to w ekstralidze nie ma czego szukać.

Drabik powiedział

- O torze w Lublanie wiem tylko tyle, że jest tak przyczepny, iż wystają tylko kaski zawodników.

(Drabik przed półfinałem kontynentalnym IMŚ, lato '99)

- Na to pytanie odpowiedzieli już niektórzy działacze i kilku dziennikarzy: nie chce mi się, nie mam ambicji i w ogóle olewam.

(odpowiedź Drabika na pytanie o jego słabszą formę przed IMŚ we Wrocławiu, lato '92)

- To skutek odstawienia drinków.

(wypowiedź Drabika po finale IMP, na których wywalczył złoty medal, lato '96)

- Tradycyjnie piłkarski 3:1.

(Drabik pytany o typ na mecz Włókniarz - Leżajsk Krosno, wiosna '98)

- W trakcie sezonu mogą wychodzić różne tarcia. Ale nie spodziewam się takiego bagna jak dawniej. Najważniejsze, że nie ma już wśród nas czarnego charakteru.

(opinia Drabika o menedżerze Marku Kraskiewiczu, czarny charakter to oczywiście Ułamek, wiosna '98)

- Jak mi się żyje? Nie narzekam, całkiem przyzwoicie. Wiem, co mnie może spotkać, ale o ryzyku staram się nie myśleć. W innym wypadku ta cała zabawa nie miałaby sensu.

(Drabik o żużlu)

- Jeśli ktoś pije, to za swoje. I to jego sprawa.

(Drabik o alkoholu w sporcie)

- Jest tak jak w poprzednim wcieleniu.

(Drabik o tym, jak czuje się w roli męża i ojca)

Wypowiedzi pochodzą z archiwalnych numerów "Gazety Wyborczej" i "Tygodnika Żużlowego"

Copyright © Agora SA