Wielkie odrodzenie Unii Leszno. Finał - blisko!

Złamany obojczyk Adriana Miedzińskiego, złamana noga Emila Pulczyńskiego - tak wyglądał opóźniony o godzinę i trwający aż trzy półfinał ekstraligi między Unią Leszno a Unibaksem Toruń. Unia wygrała 53:36 i ma spore szanse na awans do finału!

Jeszcze zanim ten mecz miał się rozpocząć, w parkingu leszczyńskiego było bardzo nerwowo. Powód: stan toru. - Tu się nie da ścigać. Od krawężnika do połowy toru jest plastelina, a dalej luźna nawierzchnia. Byłem tu cztery godziny przed meczem, tor był w dobrym stanie. A potem gospodarze go zbronowali, ale nieco przesadzili - mówił menedżer Unibaksu Sławomir Kryjom, który jeszcze kilka miesięcy temu pracował w... Unii. - Nie wiem, o co chodzi gościom, a Sławek się nie zna na przygotowaniu torów - odparł trener Unii Roman Jankowski.

Sędzia Leszek Demski podzielał zdanie torunian. - Tor powinien być równy na całej długości i szerokości, a tutaj tak nie jest. Najgorzej wygląda pierwszy łuk - orzekł arbiter i nakazał prace nad nawierzchnią. Gospodarze mieli godzinę na to, by doprowadzić tor do przyzwoitego stanu. Jeśliby nie zdążyli, przegraliby mecz walkowerem.

Po godzinie sędzia uznał, że można się ścigać. Ale gdy po trzecim wyścigu, już za linią mety, upadł Adrian Miedziński z Unibaksu i złamał obojczyk, arbiter znów zarządził przerwę. - Przy krawężniku jest takie błoto, że wchodzi pół buta. Nie dopuścimy do tego, by Roman Jankowski nadal preparował tory - pieklił się prezes Unibaksu Wojciech Stępniewski. - Żużel to sport, w którym trzeba trochę odwagi - odpowiadał prezes Unii Józef Dworakowski. Wtórował mu trener "Byków" Roman Jankowski: - W drużynie z Torunia jest za dużo paniki.

Żużlowcy Unii na torze przygotowanym przez swojego trenera czuli się wyśmienicie. Formą imponował Damian Baliński, dla którego były to pierwsze zawody po trzymiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją. Bezbłędnie jeździł Jarosław Hampel, ważne punkty zdobywał Tobiasz Musielak i nawet Janusz Kołodziej umiał ścigać się skutecznie.

Cały mecz był niezwykle nerwowy, pełen upadków, kłótni w parkingu i pretensji do sędziego. - Czy żeby wykluczyć zawodnika, trzeba wyjechać w karetce?! - pytał sędziego menedżer Kryjom po tym, jak Troy Batchelor ostro zaatakował Rune Holtę, Holta upadł i arbiter wykluczył zawodnika Unibaksu z powtórki. Chwilę wcześniej wykluczony został Janusz Kołodziej, który stwierdził, że sędzia nie miał racji i sprzyja w tym meczu... Unibaksowi.

Unia w tym spotkaniu nie była faworytem, bo przetrzebiona kontuzjami w ostatnich tygodniach jeździła słabo. Tymczasem wysokie zwycięstwo nad Unibaksem daje jej spore szanse na awans do finału. Rewanż - za tydzień w Toruniu. Gospodarze pojadą w nim na pewno bez kontuzjowanych Miedzińskiego i Pulczyńskiego.

Unia Leszno - Unibax Toruń 53:36

Unia: Hampel 14 (3,3,3,2,3), Skórnicki 3 (2,1,0,d), Batchelor 10 (0,3,1,3,3), Baliński 10 (3,2,2,3,0), Kołodziej 8 (2,1,2,3,w), T. Musielak 7 (3,3,1), Adamczewski 1 (w,1,0).

Unibax: Holta 4 (1,1,0,2,w), Jensen 2 (0,1,1,0), Holder 10 (1,2,2,2,2,1), Miedziński 2 (2), Sullivan 14 (3,3,2,3,1,2), E. Pulczyński 3 (2,0,0,1,w), K. Pulczyński 1 (1,0,0).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.