Srebro mistrzostw świata dla Jarosława Hampela, ale co z emocjami?

W finałowych zawodach Grand Prix Jarosław Hampel i Jason Crump walczyli o srebrny medal indywidualnych mistrzostw świata na żużlu tak, jakby jeden chciał drugiemu trofeum sprezentować. W efekcie zadecydowała różnica z poprzednich zawodów

Obaj żużlowcy bijący się w Bydgoszczy o srebro zakończyli zawody już w półfinałach. Walczyli na poziomie sześciu punktów, co było rozczarowujące. W efekcie srebro Hampelowi dały dwa punkty przewagi, jakie miał jeszcze przed turniejem. Ale w tym Grand Prix nic nie było takie, jak można sobie było wymarzyć.

- Myślę, że znalazłem się na tym miejscu, na które sobie w tym sezonie zasłużyłem - stwierdził po zawodach Crump, brązowy medalista cyklu. - Cały sezon zmagałem się z formą, ale to żadna wymówka - powiedział australijski żużlowiec, który od dziesięciu lat jest w czołówce światowego żużla.

Nudna była rywalizacja Hampela z Crumpem, bo jeden jeździł gorzej od drugiego. Tylko Crump w tej walce wygrał wyścig i to w momencie, kiedy Hampel miał już zapewnione srebro. Marny był bezpośredni pojedynek między drugim i trzecim żużlowcem globu. Walczyli o trzecie i czwarte miejsce, a przed nimi jechali jeszcze słabszy tego dnia Kenneth Bjerre (zajął 15. miejsce w turnieju w Bydgoszczy) i Rune Holta.

- Cały ten sezon był dla mnie fantastyczny, choć zdaję sobie sprawę, że w końcówce miałem problemy z wchodzeniem do finałów - zaznacza Hampel. - Fakt, iż mogę zdobyć medal, docierał do mnie w trakcie sezonu, więc nie jestem zaskoczony. Cieszę się, że wytrzymałem presję i mam srebro - dodaje.

Emocji nie dostarczył Jarosław Hampel, za to ciśnienie już na początku zawodów wśród kibiców podniósł Tomasz Gollob.

Nowo koronowany mistrz świata na godzinę przed rozpoczęciem zawodów pojechał do szpitala na zastrzyk przeciwbólowy. Blokada miała umożliwić mu start z kontuzjowaną prawą nogą.

Podczas prezentacji na tor wyjechali wszyscy zawodnicy poza Gollobem. Żużlowiec wejście miał, jak na mistrza przystało, bardzo efektowne. Kiedy wszyscy zawodnicy stali już na płycie stadionu, wjechał na tor Gollob.

Finałem pięknego spektaklu był pierwszy bieg. Gollob po słabym starcie minął na dystansie Fredrika Lindgrena i we wspaniałym stylu wygrał wyścig. I na tym fajerwerki się skończyły. Była to bowiem jedyna gonitwa wieczoru, którą Gollob ukończył. W wyścigu piątym nie wyjechał spod taśmy. Natomiast w dziesiątym biegu zjechał z toru po jednym okrążeniu. - Teraz nie ma już co ukrywać, moja noga jest złamana - powiedział Gollob. - W swoim trzecim starcie włożyłem nogę w hak i jeszcze bardziej ją uszkodziłem - dodał. Na jego twarzy było widać grymas bólu.

Mistrz był jednak bardzo zadowolony. - Naprawdę jestem bardzo szczęśliwy - zaznaczał. - Teraz nauczę się mojego złotego medalu na pamięć - dodał z czułością, głaszcząc złoty krążek. - Każdego napisu i każdej linii. Kilka razy go już dzisiaj nawet całowałem - zdradził.

Turniej wygrał kapitan Polonii Bydgoszcz Andreas Jonsson. Szwedowi zwycięstwo nie pomogło utrzymać się wśród najlepszych ośmiu zawodników cyklu, którzy automatycznie zapewnili sobie udział w przyszłorocznym Grand Prix. Jonssonowi do ósmego Chrisa Holdera zabrakło zaledwie jednego punktu. Tak mała przewaga zwiększyła jego szanse na otrzymanie "dzikiej karty" uprawniającej do uczestnictwa w całym cyklu.

Końcowa klasyfikacja GP 2010

1. Gollob 166

2. Hampel 137

3. Crump 135

4. Holta 109

5. Hancock 107

 

Dziękujemy Tomek

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.