Polscy biegacze narciarscy dostają swoją wersję Justyny Kowalczyk. Lukas Bauer z misją Pekin 2022

Jako biegacz zdobył Puchar Świata i stawał na podium igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata. Po karierze stworzył jedną z najlepszych na świecie grup maratońskich. Teraz Lukas Bauer bierze się za jeszcze większe wyzwanie: spróbuje wprowadzić do czołówki polskich biegaczy. - Myślę, że sporo umiem, widzę sens tej pracy, więc zrobię wszystko co w mojej mocy, by znów odnieść sukces - mówi nam Czech. Kontrakt z Polskim Związkiem Narciarskim podpisał do igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2022 roku.

Trzynaście lat temu na igrzyskach w Turynie Justyna Kowalczyk i Lukas Bauer zdobyli swoje pierwsze olimpijskie medale w karierze. Dziesięć lat temu w czeskim Libercu oboje wywalczyli swe pierwsze krążki mistrzostw świata. Teraz ona będzie kontynuowała pracę z kadrą polskich biegaczek narciarskich (wciąż jako asystentka trenera Aleksandra Wierietielnego), a on poprowadzi kadrę naszych biegaczy.

Zobacz wideo

Impuls dla rozczarowanych

- Wiem, że tak było, pamiętam to. Czy nasze grupy w jakiś sposób będą współpracowały? Tego jeszcze nie wiem, na razie jest za wcześnie, żeby mówić o takich szczegółach - tłumaczy Bauer.

Teraz pewne jest, że Czech musi się mocno skupić na grupie biegaczy, którzy znów przeżyli rozczarowujący sezon i którym coraz trudniej uwierzyć w to, że w końcu dobiegną do dobrych wyników (jedynym Polakiem z punktami PŚ był Maciej Staręga, który w "generalce" zajął 96. miejsce, również on uzyskał najlepszy wynik z Polaków na MŚ w Seefeld, zajmując 30. miejsce w sprincie).

- Od pierwszego momentu uznaliśmy, że Bauer to bardzo dobra kandydatura. Może trochę ryzykowna, bo nie pracował jako trener w Pucharze Świata i na imprezach mistrzowskich, tylko realizował się jako trener i szef grupy w komercyjnych maratonach. Ale najważniejsze, że to na pewno specjalista najwyższej klasy - mówi nam Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego. - Wierzymy, że on da zawodnikom impuls. Ma wiedzę i osiągnięcia, a można z nim rozmawiać jak z partnerem. To ważne. W przeszłości nasi biegacze potrafili podważyć klasę każdego trenera, bo nie był wystarczająco dobrym zawodnikiem. Tutaj na pewno nie będą mieli żadnych uwag. I to najważniejsze - dodaje Winkiel.

"Przeszedłem drogę od zera do bohatera". To dla Polaków dobry przykład

Bauer w sierpniu skończy 42 lata. Poważne bieganie skończył dwa lata temu. Karierę miał bogatą. W sezonie 2007/2008 wygrał Puchar Świata, dwa lata później wyścig o Kryształową Kulę skończył na drugim miejscu. Licząc pojedyncze starty zanotował 11 zwycięstw i 27 pozycji na podium. Na igrzyskach olimpijskich wywalczył medal srebrny (Turyn 2006) i dwa brązowe (oba w Vancouver 2010), na mistrzostwach świata dobiegł do dwóch sreber. Do wszystkiego doszedł bardzo ciężką pracą i cierpliwością. Pierwsze podium wywalczył pięć lat po debiucie w PŚ, pierwszy medal po dziewięciu latach startów. - Na pewno mogę powiedzieć, że przeszedłem drogę od zera do bohatera - mówi Bauer. - I tak, w wielu momentach musiałem być cierpliwy - dodaje.

To świadectwo dobre dla zawodników, którzy za chwilę zaczną z Bauerem pracować. - Oczywiście znam Macieja Staręgę, mam też trochę informacji o braciach Bury. Wiem również, że za nimi jest grupka młodych zawodników. Maciej już pokazywał, że potrafi zajmować czołowe miejsca w Pucharze Świata. Reszta musi zebrać więcej doświadczeń. Będzie trzeba sprawdzić czy każdy zawodnik jest chętny do systematycznej pracy i walki o sukces. Droga będzie długa, ze wzlotami, ale i z wieloma upadkami - mówi Bauer.

Będą dwa etaty. Czy nie będzie problemu?

Brzmi groźnie? - Przyjście Lukasza do polskiej kadry to na pewno świetna informacja dla chłopaków - zapewnia Jan Antolec, który jest zawodnikiem maratońskiej grupy Czecha. - Jako trener i jako organizator teamu Lukas jest na bardzo wysokim poziomie. Wszystko ma pod kontrolą, nauczył się tego przez pięć lat prowadzenia swojej, dużej ekipy - dodaje biegacz zespołu eD System Bauer Team.

Wymieniona ekipa jest piątą siłą cyklu Visma Ski Classics. Startują w nim 32 ekipy. - W Europie środkowej jesteśmy najlepsi, na świecie zajmujemy już piąte miejsce. Team się rozwija - mówi Antolec.

Tego teamu Bauer nie chce zostawiać. I nie będzie musiał, bo PZN zgodził się, by prowadzenie naszej kadry Czech godził z szefowaniem maratońskiej ekipie. - Część zgrupowań będzie wspólna, a kilku zawodników z grupy Bauera wykorzystamy jako sparingpartnerów dla naszych kadrowiczów - tłumaczy Winkiel.

Gdy w marcu pojawiły się pierwsze informacje o zainteresowaniu Polaków Bauerem, pisano, że Czech ma problemy z zapewnieniem swojej drużynie budżetu na następny sezon. I że właśnie z tego powodu może przyjąć naszą propozycję. - Mój zespół nie ma żadnych problemów. Zbudowałem go pięć lat temu i od początku cały czas rośnie. I jeśli chodzi o budżet, i liczbę osób, które się w nim znajdują, i cały system. Mam dla tej drużyny długoterminową strategię, kontynuujemy rozwój krok po kroku i muszę powiedzieć, że byłem zaskoczony, kiedy widziałem w polskich mediach internetowych stwierdzenia, że stoimy w obliczu kłopotów finansowych. Pisano tak, mimo że nikt się ze mną nie kontaktował, a jestem w zespole jedynym człowiekiem odpowiedzialnym za finanse - opowiada Bauer.

Czy łącząc pracę nad rozwojem swojej grupy z misją zbudowania dobrej grupy narodowej dla Polskiego Związku Narciarskiego Bauer nie stanie przed zadaniem zbyt trudnym? Na pewno radził sobie z łączeniem roli szefa z rolą zawodnika. Na MŚ w Falun w 2015 roku miał już swoją grupę, a potrafił tak się przygotować, że wywalczył srebrny medal. - Jest świetnym organizatorem i na pewno da z siebie sto procent. Oby tylko zawodnicy wytrzymali pracę, jaką Lukas im narzuci - mówi Antolec. - I oby związek wytrzymał - dodaje po chwili.

Bauer musi dostać czas. Sporo czasu

- Bauer ma bardzo fajny pomysł na trening. Przygotowuje zawodników indywidualnie, dostosowuje plan zależnie od tego czy ktoś się szykuje pod sprint, czy pod długi dystans, czy pod "klasyk", czy pod łyżwę". Trzeba go słuchać, ale z nim się rozmawia, on też umie słuchać - mówi Antolec. - My z Pawłem Kliszem [też biega w ekipie Bauera] dzięki niemu szybko się przestawiliśmy z biegania 15-30 km w normalnych zawodach na bieganie co tydzień po 50-70 km w maratonach. I mamy coraz lepsze wyniki. A pracowaliśmy razem przez rok. W kadrze Lukas będzie potrzebował więcej czasu, to od razu trzeba podkreślić. On musi zacząć od nakreślenia systemu, bo naszym biegom tego brakuje, ponieważ w ostatnich latach co sezon zmieniany był główny trener. Jeśli Bauer popracuje kilka lat, to coś dobrego się wykluje. Ale nie liczmy, że już najbliższej zimy chłopaki będą biegać w okolicach Top 10. Dajmy Lukaszowi trzy lata - apeluje Antolec.

- Myślę, że sporo umiem dzięki doświadczeniom, które zebrałem jako zawodnik i jako dyrektor zespołu. Widzę sens pracy z polską kadrą, więc zrobię wszystko co w mojej mocy, by znów odnieść sukces - obiecuje Bauer.

Więcej o:
Copyright © Agora SA