W sierpniu Trybunał Arbitrażowy w Lozannie wydłużył dyskwalifikację Therese Johaug z 13 do 18 miesięcy. To oznacza, że Norweżka nie może wystartować w igrzyskach olimpijskich w Pjongczang. Orzeczenie trybunału to ostateczny werdykt w sprawie Johaug. Zapadł ponad 11 miesięcy po teście antydopingowym, który wpędził w kłopoty najlepszą wówczas biegaczkę narciarską na świecie. W organizmie najlepszej wówczas biegaczki narciarskiej na świecie wykryto steryd anaboliczny clostebol.
29-latka mówiła, że chce wrócić na mistrzostwa świata w 2019 roku w Seerfeld i nie przestanie trenować. Ale na razie przygotowania zawiesiła.
- Moje ciało i głowa powiedziały dość. Chcę teraz spojrzeć na wszystko z dystansu. Nie mam przed sobą żadnych celów. Podchodzę do wszystkiego na luzie. Muszę znów odnaleźć siebie. Może po Świętach Bożego Narodzenia będę gotowa do treningów - powiedziała w „Vergens Gang”.
Menedżer biegaczki Jorn Ernst potwierdził, że pod względem mentalnym Johaug ma pewne problemy. - Nie będę ukrywał, że ma momenty, gdy wszystko jest źle. Teraz Therese stara się to wszystko zostawić za sobą i patrzeć tylko wprzód - powiedział.