Igrzyska paraolimpijskie 2018. Brązowy medal Igora Sikorskiego

Damian Bąbol
27-letni Igor Sikorski zdobył brązowy medal w slalomie. To pierwszy medal dla Polski na igrzyskach paraolimpijskich w Pjongczangu.

Sikorski to jeden z najlepszych niepełnosprawnych narciarzy na świecie. Jest aktualnym wicemistrzem świata w slalomie. Rywalizuje w pozycji siedzącej (kategoria LW 11) na monoski, czyli na jednej narcie. Na niej zamontowane jest specjalne siedzisko. Podczas jazdy pomaga sobie kijkami z płozami. 

W dwóch przejazdach Sikorski osiągnął czas 2:15.90. Do zwycięzcy Norwega Jespera Pedersena stracił 2 sekundy i 45 setnych. Drugie miejsce zajął Amerykanin Tyler Walker (2:13.79)

IGOR SIKORSKI: UPADAŁEM, WSZYSTKO BOLAŁO, ALE ZAGRYZAŁEM ZĘBY

Od ilu lat Sikorski trenuje na monoski?

- Od małego uprawiałem różne sporty. Pierwszy raz na monoski usiadłem w 2009 roku. Dwa lata wcześniej miałem niefortunny wypadek. Spadłem z ponad sześciu metrów na plecy. W szpitalu okazało się, że doszło do złamania kręgosłupa. Rozsypał się. Czekał mnie wózek. Przez pierwsze dwa lata z rodziną robiliśmy wszystko, żebym wrócił do sprawności. Nie było jednak czasu na groźną nudę. Jak przychodziły negatywne myśli, to jeszcze ciężej ćwiczyłem. Sport dał mi pozytywnego "kopa" do działania. Do tej pory nie straciłem wiary, że kiedyś znów będę chodzić, ale nie mogłem ciągle żyć nadzieją. Musiałem coś zmienić, a nie liczyć na cud, że jutro wstanę z wózka. Chciałem cieszyć się normalnym życiem. Rehabilitant namówił mnie do uprawiania sportu. Najpierw była to koszykówka, a później gdzieś przeczytałem o monoski. Przed wypadkiem uprawiałem snowboard, marzyła mi się nawet zawodowa kariera, więc od razu się "zajarałem". Pojechałem na szkolenie do Jarosława Roli [paraolimpijczyka z Turynu, uprawiającego narciarstwo alpejskie) do Karpacza, który nauczył mnie podstaw, m.in. skrętów. I tak zakochałem się w tym sporcie. Zresztą ja zawsze byłem aktywny. Jak byłem młodym chłopakiem, jeździłem na deskorolce, rowerze, grałem w piłkę. Trenowałem nawet Kung-Fu, wspinałem się. Nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu. Wszędzie było mnie pełno - odpowiada Sikorski. 

I dodaje: - Na monoski czułem wolność, inną przestrzeń. Znowu cieszyłem się prędkością. Później poznałem chłopaków z kadry paraolimpijskiej. Pojechałem z nimi na zgrupowanie do Kaprun na lodowiec. Przyjechałem ze swoim pomocnikiem, emerytowanym nauczycielem w-f. Pomagał mi wstawać po upadkach. Na początku było ich dużo. Wszystko mnie bolało, ale zagryzałem zęby. Znów siadałem i "śmigałem" dalej. Monoski nie jest prosty w obsłudze. Nawet sprawny i dobrze wyszkolony narciarz miałby na początku pewne problemy z opanowaniem jazdy. Narta się nie słucha, nie wiadomo, jak skręcać

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.