Sport.pl: Dziś też pan jest nieżywy, jak po indywidualnym złocie Kamila Stocha?
Stefan Horngacher: Nie, dziś jest ze mną lepiej. Mamy już wolne, nie trzeba planować następnych dni. Wolna głowa i luz. To były fantastyczne zawody. Wszyscy się spodziewali, że Norwegowie po pierwszej serii będą mieli dużo większą przewagę. Finałowa seria to był film sensacyjny. O naszej walce z Niemcami, bo Norwegowie trochę uciekli. Wszystko zostało sprawą otwartą do ostatniego skoku. Ale to nie ten skok był decydujący, bo ważne były wszystkie. Dobrze walczyliśmy. Mamy brąz i myślę, że jesteśmy zadowoleni. Najważniejsze było, żeby mieć medal.
Wellinger po swoim drugim skoku nie był przekonany, czy to wystarczy do srebra.
Wiedział, że nie skoczył tak jak mógłby. A ja pomyślałem: mamy szansę. Ale Kamil skoczył jeszcze gorzej niż Wellinger. Strasznie spóźnił. Ale ok. Razem wygrywamy, razem przegrywamy. Każdy zrobił tyle ile mógł i wyszedł brąz. Super. Kamil też jest tylko człowiekiem. Walczył tak mocno o złoto, że może już zabrakło mu trochę sił. Stefan Hula skakał znakomicie, Maciek Kot miał bardzo dobry drugi skok. A Dawid był niewiarygodnie dobry. Takie jego skoki jak ten pierwszy chciałbym oglądać zawsze.
Jakie są teraz wasze plany?
We wtorek odpoczynek i może krótki trening, w środę nic. W czwartek wracamy i będziemy trenować w Polsce. A dziś wieczorem każdy może wypić piwo.
Jak pan podsumuje igrzyska?
Bardzo trudny pierwszy tydzień, mimo udanego początku treningów. W treningach wszystko się udawało na sto procent. A potem w konkursie było tak, że przyszedł jakiś gość i tak nas uderzył, że się zachwialiśmy. Ale nie upadliśmy, bo jesteśmy mocną grupą. Cały mój zespół przyłożył do tego rękę, wszyscy współpracownicy, Adam Małysz. Wszyscy.
Może pan już powiedzieć coś o przyszłym sezonie?
Nie teraz. Teraz nie mam nic do powiedzenia. Muszę porozmawiać z Adamem Małyszem i Apoloniuszem Tajnerem. Umówiliśmy się, że rozmawiamy dopiero po igrzyskach. Znajdziemy miejsce, gdzie możemy o tym porozmawiać.
Chcecie obejrzeć jakieś zawody olimpijskie?
Chcieliśmy hokej, ale bardzo trudno o bilety.
Paweł Wilkowicz Sport.pl