Pjongczang 2018. Włodzimierz Szaranowicz pożegnał się z zimowymi igrzyskami olimpijskimi

Jeden z najbardziej uznanych polskich dziennikarzy sportowych, Włodzimierz Szaranowicz, po konkursie drużynowym w skokach narciarskich w Pjongczangu, pożegnał się z pracą podczas zimowych igrzysk olimpijskich. - Mam już następcę, który będzie niósł to wszystko na swoich barkach - powiedział doświadczony komentator na antenie TVP.

- To były moje 10 zimowe igrzyska olimpijskie i po nich przyszedł czas pożegnania. Mam już następcę, który będzie niósł to wszystko na swoich barkach, wszystko, co było udziałem starszej generacji dziennikarskiej. Dziękuję - powiedział Szaranowicz na antenie TVP po zakończeniu konkursu drużynowego w skokach narciarskich, w których reprezentacja Polski zajęła trzecie miejsce.

Wspomnianym następcą doświadczonego komentatora ma zostać Przemysław Babiarz, który komentował konkursy skoków w Pjongczangu wraz z 68-latkiem. - Nigdy do końca nie uwierzę, że na igrzyskach w Pekinie w 2022 roku nie usłyszymy głosu Włodzimierza Szaranowicza. Bardzo dziękujemy. To kawał polskiego sportu, o którym opowiadałeś przez te wszystkie lata - powiedział Babiarz.

Szaranowicz pracuje w telewizji publicznej od 1977 roku. W swojej karierze był obecny na 19 letnich i zimowych igrzyskach olimpijskich. Pierwszy raz na IO w Moskwie w 1980 roku.

Mam mistyczny stosunek do igrzysk. To jedne z tych wartości, których trzeba bronić. Jest rodzaj humanizmu olimpijskiego, który niesie takie przesłania, które są ponadczasowe. To spotkania na otwartym stadionie niezależnie od rasy, płci, narodowości, wieku. MKOl potrafi robić bardzo ważne dla współczesnego świata gesty. Ktoś powie, że to naiwne, bo świat jest dziś brutalny, ale my wciąż marzymy o świecie idealnym. Nie chcemy go takim, jakim jest w wielu przypadkach. *

*Włodzimierz Szaranowicz w rozmowie z "polskatimes.pl".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.