Pjongczang 2018. Jaśkowiec: Narty do łyżwy mam dobre, bo pożyczam od Justyny. A z klasycznymi... problem

- Nie ma co ukrywać, mamy w kadrze pewien problem ze sprzętem - mówi Sylwia Jaśkowiec po odpadnięciu w eliminacjach sprintu stylem klasycznym. Korespondencja Pawła Wilkowicza.

Do ćwierćfinału sprintu stylem klasycznym awansowała z Polek tylko Justyna Kowalczyk. Sylwia Jaśkowiec zajęła 37. miejsce, a Ewelina Marcisz 38., obie straciły do 30. miejsca około 4 sekund.

- Nie zakwalifikowałam się, bo popełniłam błąd na szczycie podbiegu, tam gdzie się zaczyna skręt w lewo. I ambicja mnie pchała, żeby próbować do końca biec w torze. A narta się ślizgała i kosztowało mnie to dużo sił. Trzeba było pójść jodełką – mówi Sport.pl Sylwia Jaśkowiec.

„Kiedyś było lepiej. A teraz dostajemy sprzęt, który ustępuje nowym modelom”

Polka ma zastrzeżenia do sprzętu, którym dysponuje dziś kadra w biegach narciarskich. - W sezonie mistrzostw świata w Falun, gdy byłam w grupie treningowej Justyny, mogłam korzystać z innej puli nart. Było dobre zaplecze i był wynik, medal w sprincie drużynowym w MŚ, który sprawiał, że firma chętnie udostępnia mi sprzęt z wyższej półki. Ale teraz, gdy wróciłam po przerwie na leczenie kontuzji, jest z tym problem. Przez ten czas wyszły dwa modele nowsze, my dostajemy stary sprzęt i on już wypada dużo słabiej – mówi Jaśkowiec, która po jednym sezonie w grupie Justyny Kowalczyk wróciła do treningów z kadrą.

„Po cztery pary. Kropla w morzu potrzeb”

- Dostajemy po cztery pary do klasyka i do łyżwy. Kropla w morzu potrzeb, bo wypadałoby mieć narty o różnych strukturach. Narty na warunki ciepłe, zimne, uniwersalne. I problemem nie są finanse, tylko dostęp do takiego sprzętu. Ja mam akurat Fischera i już w tym roku wymieniałam narty do łyżwy, przy okazji igrzysk też mam zamiar poprosić o nowe. Ale czasem po prostu dostanie się nieudaną parę. Z jednego modelu jedna para jedzie, a inna nie jedzie. I można ją co najwyżej wziąć na trening. Im lepsze wyniki, tym lepszy masz dostęp do dobrego sprzętu. Wiadomo, że inne są narty z półki sklepowej, a inne – dużo lepsze – te które dostajemy z półki dla kadr narodowych. Ale te najbardziej udane pary są za drzwiami, za które mogą wejść nieliczni – mówi Jaśkowiec.

„Narty do łyżwy pożycza mi Justyna. Ale klasycznych nie pożyczę, bo mamy różną wagę i technikę”

- To jak na chińskim targu. Masz towar wystawiony z przodu, ale za chwilę pan cię woła na zaplecze i otwiera się szafa z czymś lepszym. Kto punktuje w Pucharze Świata i ma medale, ten ma dostęp. I tak korzystam tu z dobrej woli Justyny i pożyczam od niej narty łyżwowe. Tyle mogła. Klasycznych już nie pożyczę, bo inna waga, inne komory smarowania, każdy ma inną technikę. Myślę, że przydałoby się, żebyśmy spróbowali powalczyć w firmach o lepszy dostęp do nowości – mówi Jaśkowiec. Przed nią teraz bieg na 10 km łyżwą (w czwartek), sztafeta 4x5 km (sobota) i w środę 21 lutego sprint drużynowy stylem dowolnym, w którym wystartuje w parze z Kowalczyk. To właśnie w tej konkurencji zdobyły brązowy medal w Falun w 2015 roku.

[MAJCHRZAK w PUNKT K #5] Zdradzamy, jak sędziowie oceniają skoki narciarskie

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.