Pjongczang 2018. Adam Małysz po 4. miejscu Kamila Stocha i 5. Stefana Huli: Można się wkur..ć

- Jak Stefan Hula wylądował, to byłem pewien że medal jest. A jak zobaczyłem ile mu punktów odjęli, to byłem w szoku - mówi Adam Małysz po dramatycznym finale konkursu na średniej skoczni. - Wiem że zaraz dacie z tego tytuły, ale naprawdę można się wkur..ć, rozpierdzielić tam wszystko na górze - dodaje.

- Ja jeszcze nie wierzę w to co się stało. Po prostu nie wierzę. Nie wierzę też w tyle punktów odjętych Stefanowi. Cały czas w radiu słyszałem jak trenerzy mówią: słabo, słabo, słabo. Słabe warunki. I jeszcze z taką przewagą prowadził Stefan po pierwszej serii. Komu jak komu, ale jemu się medal wyjątkowo należy. Za wytrwałość, walkę do końca. A to? To nie był sport, to była loteria. Wiem że zaraz dacie z tego tytuły, ale naprawdę można się wkur..ć, rozpierdzielić tam wszystko na górze. Cztery lata czekasz na konkurs! I przychodzi taki, który się nie powinien odbyć – mówił Małysz po konkursie, który miał tyle przerw wymuszonych przez wiatr, że skończył już w niedzielę koreańskiego czasu.

„Podniesiemy ich na duchu. Są doświadczeni, w końcu mamy najstarszą drużynę w stawce”

- Mieliśmy trzy dni jeszcze do treningów na dużej skoczni, był czas żeby przerwać konkurs i przeprowadzić go kiedy indziej. Ale nie my decydujemy, trzeba zagryźć zęby i pokazać co potrafimy na dużej skoczni. Tam będzie wyjątkowa mobilizacja i będziemy chcieli udowodnić, że na mniejszej skoczni wyniki wypaczyła pogoda. Myślę, że nie będzie trudno  podnieść chłopaków na duchu. Są doświadczeni, w końcu to my mamy najstarszą drużynę w stawce. Niech się szczęście odwróci – mówił Małysz. Próbował namówić na zejście do strefy wywiadów Stefana Horngachera, ale bez powodzenia.  – Powiedział, że nie może, bo nic już na dół nie jeździ, ale ja go znam. Po prostu nie ma siły teraz stanąć przed wszystkimi, oni się tam na górze tak nadenerwowali…

„Jak kogoś trzymają tyle ile Simona, to ma nogi z betonu”

- Na konkurs nie mieliśmy wpływu, myślę, że niejeden trener na górze składał nieformalne protesty u delegata technicznego. Choćby w sprawie Simona Ammanna, który cały czas schodził z belki. Przykrywają go kocykiem, a nogi stygną i są jak beton. W Pucharach Świata jak zawodnik zejdzie trzy razy to go wysyłają żeby się ogrzał, puszczają przedskoczka, robią przerwę. A tutaj, ze względu na to, że to olimpiada, tym bardziej powinni to zrobić.

Drugi konkurs zostanie rozegrany w przyszłą sobotę 17 lutego. Konkurs drużynowy w poniedziałek 19 lutego.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.