Andrzej Wąsowicz: Jestem w ciągłym kontakcie z prezesem Tajnerem, wszyscy jesteśmy dobrej myśli. Z końcem października na skoczni w Wiśle tory lodowe mają być zamontowane. Druga sprawa – z firmy Supersnow mamy informację z wtorku, że na pewno zaśnieżą nam skocznię, bez względu na to czy otrzymamy organizację konkursów w listopadzie. Dalej – występujemy o organizację mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Chcemy, by odbyły się w 2019 roku w województwie śląskim. To duża impreza, pozwoli nam poprawić infrastrukturę na Kubalonce. Największym problemem tych tras jest ich dośnieżanie, ale poradzimy sobie. W piśmie, które podpisało prezydium zarządu, napisaliśmy o tym wszystkim i dodatkowo, że w Wiśle ruszyła procedura budowy chodnika prowadzącego do skoczni, dzięki czemu nie trzeba będzie wyłączać z ruchu ulicy. Czyli załatwione będzie wszystko co do tej pory hamowało FIS przed decyzją na jakiej nam zależy.
- To też zrobimy. W przyszłym roku. W piśmie informujemy, że dokonujemy badań siły i kierunku wiatru, żeby wiedzieć gdzie i jak dokładnie ustawić siatki. Mamy firmę, która się tym zajmuje, robi badania potrzebne do budowy elektrowni wiatrowych, więc i u nas wszystko dokładnie sprawdzi. Naszym zdaniem to nie problem, że jeszcze chwilę na siatkę zaczekamy. Z prezesem Tajnerem rozmawialiśmy, że pięć Pucharów Świata już bez tych siatek się u nas odbyło, raz zawody odwołaliśmy, ale z powodu takiej wichury, że i siatki by nie pomogły. Może nas potraktują jakoś ulgowo w tym obszarze.
- We władzach światowych skoków są wewnętrzne tarcia. Nie jest tajemnicą, że po igrzyskach w Pjongczangu ekipa zarządzająca się zmieni. Podczas MŚ w Lahti mieliśmy szczerą rozmowę z Walterem Hoferem. Znamy się od wielu lat, wyczułem, że on chce nam pomóc. Teraz wielkie słowa uznania należą się panu ministrowi sportu Witoldowi Bańce, który w Lahti obiecał budowę torów i się z tego wywiązał. Szkoda tylko, że procedury w naszym kraju trwają długo.
- Oczywiście, że zawsze są zmiany, my też kiedyś w ostatniej chwili wskoczyliśmy w nowy termin. A teraz mają prawo dać nam nową propozycję tym bardziej, że wiedzą o naszych staraniach, dla nich to żadna nowość. Jeszcze w nocy z wtorku na środę prezes Tajner przysłał mi ostateczne sugestie, co powinniśmy napisać w dokumencie dla FIS-u i my to już wysłaliśmy do pani Annemarie Friedrich, która zbiera wnioski.
- Tak, dlatego tam poleciał wcześniej. Adam dojedzie do niego w środę. Jeszcze we wtorek był u mnie w domu, wszystko dogadaliśmy. Pytałem: „Adaś, czy jesteś przekonany, że dobrze postępujemy?”. Powiedział, że tak. Wiemy, co i jak robić. Umowy partnerskie ze sponsorami mamy, problemu finansowego nie będzie, telewizja też chętnie by to pokazała, a inauguracja sezonu olimpijskiego w Polsce miałaby swoją wymowę. Natomiast jeśli się nie uda, to nikt nam nie będzie mógł zarzucić, żeśmy się nie starali.
- Też się zdziwiłem. Na prośbę pewnych ludzi, szczególnie z COS-u, który będzie nadzorował kwestię budowy torów lodowych, poprosiłem Adama żeby się wstrzymał z takimi wypowiedziami, bo to nam nie pomoże. Ale Adam powiedział, że została zacytowana jakaś jego starsza wypowiedź. Wczoraj był u mnie o godzinie 15 i twierdził, że teraz się nie wypowiadał. Jest na bieżąco ze wszystkimi sprawami i jeśli będą go pytać o sprawę jako nowego członka komisji kalendarzowej, to będzie lobbował na rzecz Wisły. Wiem, że wierzy w powodzenie. A jeżeli się nie uda, to przecież całkiem z Pucharu Świata nie wypadniemy, zrobimy konkurs 25 stycznia. Oczywiście myślę, że wszyscy jesteśmy przekonani, że należy nam się więcej. Zobaczymy jak się zachowają. Bez względu na wszystko skocznię i tak przygotujemy szybko. To tylko będzie sprzyjać naszym zawodnikom, bo założenie jest takie, że już 6 listopada będą i tory, i śnieg. Wtedy w kraju będzie można się szykować do zimy z igrzyskami.
- Razem z prezesem Tajnerem i Adamem Małyszem byliśmy na prezentacji. Wszystko sfotografowałem, nawet termometr pokazujący, że było +12 stopni. Zrobili śnieg, a ja jako niewierny Tomasz zażyczyłem sobie jeszcze, żeby mi pokazali, co się stanie, jak po tym pojeździ ratrak. Jeździł i śnieg był piękny. Cieplej na pewno nie będzie, nawet śmiało możemy zakładać, że będzie zimno. W ubiegłym roku pod koniec października temperatura była już taka, że wytoczyliśmy armatki. Wszystko mamy dogadane, na pewno nie strzelimy sobie samobójczego gola. Ze wszystkiego się wywiążemy.
- Prawdopodobnie w piątkowe popołudnie. Przy okazji w Portorożu zbiera się Rada FIS, pewnie zapadnie też decyzja o organizacji MŚ juniorów w 2019 roku na terenie Śląska.