Pjongczang 2018. Jak zima zaskoczyła olimpijczyków. W Korei nie ma gdzie uciec przed mrozem

Stała się rzecz niesłychana: na zimowych igrzyskach jest zimno. Tak zimno, że niektórzy sportowcy wolą na razie nie trenować niż zrobić sobie krzywdę
Pjongczang 2018 Pjongczang 2018 AHN YOUNG-JOON/AP

Skracają zajęcia i ceremonię otwarcia

Olimpijczycy skracają zajęcia, bo tracą czucie w rękach. Organizatorzy skracają nieco ceremonię otwarcia, bo nie tak dawno podczas koncertu na Stadionie Olimpijskim kilka osób skrajnie się wyziębiło. A nowi lokatorzy wiosek olimpijskich patrzą bezradnie na ekrany komputerów sterujących ich mieszkaniami: elektronika elektroniką, troska o środowisko troską o środowisko, ale co trzeba wcisnąć, żeby tu wreszcie było trochę cieplej?

Pjongczang Pjongczang LEE JIN-MAN/AP

Pjongczang, najzimniejsze miejsce pod tą szerokością geograficzną

W głównym biurze prasowym w Pjongczang - wystawa. Na stoliku leży zestaw "Ceremonia otwarcia": płaszcz, pled, czapka, ogrzewacze na siedzenie, ogrzewacze do dłoni. To wszystko będzie rozdawane widzom w piątek przed wejściem na stadion. A i tak cały czas słychać wezwania do nich: ubierzcie się w kilka warstw, nie lekceważcie mrozu.

Jesteśmy w najzimniejszej części Korei Południowej. Meteorolodzy nazywają nawet Pjongczang najzimniejszym punktem Ziemi pod tą szerokością geograficzną. Lodowaty silny wiatr z Syberii sprawia, że zimno przeszywa nawet bardziej niżby termometr podpowiadał. Niby mało tu śniegu, niby słońce świeci, ale zimno naprawdę dokucza. Biathlonistka Weronika Nowakowska już na ślubowaniu w Warszawie mówiła, że się boi mroźnych prognoz na igrzyska i woli roztopy na trasie niż mróz spowalniający narty i pozbawiający precyzji na strzelnicy. Ale na razie zimno nie odpuszcza. Co się zimowym igrzyskom nie zdarzyło już od bardzo dawna.

Panika: w zimie spadł śnieg

"Odwiedź Kanadę - i niech ci tyłek z zimna odpadnie!"- takie zaproszenie miała wypisane na kurtkach kadra kanadyjskich snowboardzistów w Turynie 2006. Co dość kontrastowało z tamtymi igrzyskami, podczas których odmrożenie sobie czegokolwiek byłoby wyczynem. Już za pierwszym zakrętem za Pragelato, gdzie rozgrywano biegi i skoki, zaczynała się wiosna i rosły palmy, a w Turynie ciągle siąpił deszcz. W połowie igrzysk wybuchła w górach panika: bo spadł śnieg. Autobusy zsuwały się z dróg, kierowcy nie mieli łańcuchów na koła. Tamtego wieczoru tłum ludzi szedł do domu pieszo, przez góry. I tyle było zimy.

Pyeongchang Olympics Pyeongchang Olympics Fot. Jae C. Hong / AP Photo

W mieście zimno, w górach jeszcze zimniej

Cztery lata później igrzyska trafiły do Vancouver, które ma klimat Paryża. W alpejskiej części trwała walka o utrzymanie śniegu na stokach. O Soczi nawet nie ma co wspominać, tam w samym mieście igrzysk bardziej się zanosiło na kąpiele morskie niż jakiś sport zimowy. Śnieg był, ale w górskiej części. Taki był pomysł na zimowe igrzyska w ostatnich latach: konkurencje lodowe w halach ciepłego dużego miasta, pełnego atrakcji. A konkurencje na śniegu daleko w górach.

Pragelato leży ponad 100 km od Turynu, Whistler ponad 100 od Vancouver. Z Soczi na Krasną Polanę trzeba przejechać 70 km w stronę Kaukazu. A tutaj Gangneung, miasto konkurencji lodowych, jest blisko Pjongczang, gdzie są skoki, biegi i biahtlon. I nie ma się gdzie ogrzać. W Gangneung we wtorek wieczorem było minus siedem stopni. W Pjongczang - dwa razy tyle na minusie. Od igrzysk 1994 w Lillehammer nie było tyle zimy w olimpijskiej zimie. Biathloniści i biegacze już swoje przeszli, a jutro starcie z pogodą zaczynają skoczkowie.

Paweł Wilkowicz
Sport.pl



Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.