PŚ w Kuusamo. Krasicki: Justyna Kowalczyk zaczęła jak w dobrych sezonach

- Pierwsze starty Justyny w nowym sezonie pozwalają nam wyciągnąć dużo wniosków - mówi były trener kadry polskich biegaczek, prof. Szymon Krasicki. Mentor Justyny Kowalczyk po jej 16. miejscu w sprincie i dziewiątym w biegu na 10 km (oba starty stylem klasycznym) w Kuusamo przekonuje, że nasza mistrzyni przypomina raczej siebie z najlepszych czasów niż z nieudanej, poprzedniej zimy.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Łukasz Jachimiak: - jak pan ocenia pierwsze starty Justyny Kowalczyk w nowym sezonie Pucharu Świata?

Szymon Krasicki: - według mnie te starty pozwalają nam wyciągnąć dużo wniosków. Na pewno Justyna jest solidnie, dobrze przygotowana. Na 10 km zajęła dziewiąte miejsce, dwóch sekund zabrakło jej do pozycji trochę lepszej [2,4 s do szóstego miejsca], ale wszystko jedno, czy jest dziewiąta, czy byłaby np. siódma. Ona jest typowym przykładem zawodniczki, która do wysokiej formy dochodzi poprzez liczne starty. Dziewiąte miejsce jest przyzwoite, solidne, ustawia ją w dobrej sytuacji. To taki początek jak w tych dobrych sezonach, kiedy zdobywała medale wielkich imprez.

- W tym sezonie przed główną imprezą - zaplanowanymi na przełom lutego i marca MŚ w Lahti - startów w Pucharze Świata będzie znacznie mniej. To nie problem?

- Zupełnie nietypowy dla Justyny będzie styczeń. Wtedy praktycznie całkowicie wyłączy się z Pucharu Świata. Dobrze zrobi, bo wtedy rywalizacja będzie się toczyć niemal tylko stylem dowolnym, a przecież gdyby Justyna dalej biegała "łyżwą", to kolano doprowadziłaby do takiego stanu, że nie mogłaby chodzić, byłaby kaleką. Jestem ciekaw, jak sobie ten czas zagospodaruje. Mam nadzieję, że razem z trenerem Aleksandrem Wierietielnym znajdą w Europie dużo dobrych biegów niższej rangi i startami w nich Justyna dojdzie do swojej najwyższej formy.

- Dwa tygodnie temu w zawodach niższej rangi w Muonio Justyna pewnie wygrała i sprint, i 5 km "klasykiem", a na dystansie Kristę Parmakoski wyprzedziła o 9,2 s. Teraz w Kuusamo do Finki, która zajęła drugie miejsce, Polka straciła aż 47,8 s. Jak to wytłumaczyć?

- W konkurencjach wytrzymałościowych jest tak, że jeśli zawodnik nie ulegnie kontuzji albo innym kłopotom zdrowotnym jak np. przeziębienie, to w ciągu dwóch tygodni nie traci się wysokiej formy. Parmakoski miała w Kuusamo wspaniały bieg. Widziałem też, że miała znakomicie przygotowane narty. Na pewno nie gorzej od Norweżek, a może nawet najlepiej w stawce. Pięknie jej jechały. Natomiast realizator bardzo oszczędnie pokazywał Justynę, nie bardzo widziałem, jak jej narty trzymały, jak jechały. Widzieliśmy ją najwyżej chwilkę na jakimś podbieżku, jak już go kończyła, jak już wpadała na pomiar czasu. Zdawało mi się, że z nartami było w porządku, ale nie aż tak dobrze jak u Parmakoski. A w biegach "klasykiem" przygotowanie nart jest bardzo ważne. Ale zostawmy kwestie sprzętowe. Za nami bieg dopiero na rozpędzenie się. To prawda, że dwa tygodnie temu Justyna wygrywała ze wszystkimi Finkami, więc wtedy było bardzo dobrze. Teraz lepsze od niej okazały się Parmakoski i Laura Mononen, ale na pewno jest dobrze.

- A może różnicy szukać trzeba głównie w dystansie? Pięć kilometrów Justynie łatwiej wytrzymać, w Kuusamo po pięciu kilometrach traciła do prowadzącej Marit Bjoergen tylko 7,8 s, a na mecie była od Norweżki gorsza o 52,4 s, podobnie biegi Kowalczyk na 10 km wyglądały i ostatniej zimy - zawsze lepsze miała pierwsze połowy.

- W niedzielę Justyna po pierwszym pomiarze czasu nawet prowadziła. Zaczęła bardzo ostro. Myślę, że nie ma co uważać, że to był jakiś błąd. Zawodniczka na starcie sezonu do końca nie wie, w jakiej jest formie. Szczególnie Justyna. Pewnie miała nadzieję, że wytrzyma mocne tempo trochę dłużej. Na pewno nie porównywałbym niedzielnego biegu z tymi z poprzedniego sezonu. Wtedy miała ogromne kłopoty z kolanem, bardzo szybko podjęła starty po zabiegu wykonanym u doktora Śmigielskiego. Poza tym w okresie jesiennym w ubiegłym roku biegała za dużo i za szybko. Dlatego było coraz słabiej i słabiej, wszystko wyglądało źle. Teraz nie wygląda na to, żeby Justyna była przemęczona, przetrenowana. Za nią dobre wejście w sezon.

- Bieg sezonu, 10 km "klasykiem" na MŚ w Lahti, Justynę czeka 28 lutego. Dobrze, że przyjdzie tak późno?

- Dobrze, jest jeszcze bardzo dużo czasu, żeby odrobić 50 sekund, jakie ona traci dzisiaj. Jestem umiarkowanym optymistą, mam nadzieję, że startami dojdzie do najwyższej formy. Bardzo ważne będzie, jak się znajdzie w Otepie, gdzie zawsze bardzo dobrze biega. Tam będzie miała start tuż przed mistrzostwami świata [19 lutego], tam będzie musiała się zebrać po powrocie z próby przedolimpijskiej w Pjongczangu i dać dobry prognostyk przed Lahti.

Griezmann w hicie i inne najlepsze sportowe reklamy! [WIDEO]

Więcej o:
Copyright © Agora SA