Tour de Ski, które Kowalczyk jako jedyna zawodniczka na świecie wygrywała cztery razy, w 2016 roku potrwa od 1 do 10 stycznia. Organizatorzy zaplanowali osiem etapów. Panie pobiegną kolejno: 1 stycznia sprint "łyżwą" w Lenzerheide, 2 stycznia 15 km "klasykiem" w tym samym miejscu, 3 stycznia bieg na dochodzenie na 5 km stylem dowolnym również w Szwajcarii, 5 stycznia w Oberstdorfie sprint "klasykiem", 6 stycznia również w Niemczech 10 km "klasykiem" ze startu wspólnego, 8 stycznia w Toblach 5 km "łyżwą", 9 stycznia w Val di Fiemme 10 km "klasykiem" ze startu wspólnego i 10 stycznia "łyżwowe" 9 km z kończącą zmagania wspinaczką na Alpe Cermis.
Murowaną faworytką bukmacherów jest Therese Johaug. Firma Fortuna wystawia kurs 1,06 na zwycięstwo Norweżki. Kowalczyk w gronie kandydatek do triumfu zajmuje siódme miejsce, z kursem 60.
Szymon Krasicki: Pytanie jest bardzo trudne, bo nie wiadomo, w jakiej gotowości jest Justyna. Zwłaszcza zdrowotnej. Martwię się o jej kolano, które było operowane wiosną, a w grudniu ponownie zostało poddane zabiegowi. Powiem tak: skoro Justyna przystępuje do startów, to na pewno jak zwykle będzie biegać z pełnym zaangażowaniem, z wielką ambicją. Ona postara się zajmować jak najlepsze miejsca. A jakie to będą pozycje? Przypuszczam, że teraz ona sama tego nie wie.
- To był dobry start, ale generalnie w bieżącym sezonie Justyna biegała mało, a pamiętajmy, że ona zawsze dochodzi do formy startami, że potrzebuje kilku biegów, żeby się rozkręcić. Myślę, że jeśli zdrowie jej pozwoli, to po pierwszych startach może średnich wynikowo następne będą już dobre. Z rezultatami które będą nas cieszyły. Zwłaszcza, że druga część Tour de Ski wygląda dla Polki lepiej, bo więcej w niej stylu klasycznego niż dowolnego.
- To prawda, ona nas przez lata - brzydko mówiąc - rozpuściła swoimi świetnymi rezultatami. Ale muszę powiedzieć, że ja z jej ósmego miejsca w Toblach się cieszyłem. To był znak, że ona wraca do dobrego biegania. Teraz na pewno ucieszy mnie każde miejsce blisko podium.
- Na pewno nie będzie się biła o wygrywanie z Theresą Johaug. Ale pozostałe zawodniczki wcale tak daleko jej nie uciekły. Moim zdaniem w Toblach Justyna poradziła sobie tym lepiej, że niezbyt dobrze jechały jej narty. Na podbiegach nie pracowały, jak powinny, uciekały do tyłu. Skoro ona i tak była ósma, a nie np. 18, to nie było źle, jest się z czego odbić.
- Wymieniliśmy świąteczne życzenia i na tym koniec. Nie chciałem jej zawracać głowy sportowymi sprawami. Wiem, jak ważna jest taka higieniczna przerwa od sportu. Z trenerem Aleksandrem Wierietielnym też tylko pożyczyliśmy sobie wszystkiego dobrego. Oni wiedzą, co robić, a my swoją ciekawość wkrótce zaspokoimy.
- Sezon jest rzeczywiście trudny, pewnie tym trudniejszy, że drugi taki wyraźnie słabszy z rzędu. Justyna obiecywała, że będzie tej zimy stawać na podium, ale na razie z tej obietnicy musimy ją zwolnić. Stan jej kolana sprawia, że każdy jej dobry wynik powinniśmy przyjmować z dużą radością. Prognozy przedsezonowe stoją pod dużym znakiem zapytania, ale szukajmy pozytywów.
- Jestem pewien, że jeśli zdrowie jej nie odmówi posłuszeństwa, to ona tym razem Tour de Ski ukończy, na Alpe Cermis wbiegnie. A jeśli kolano pozwoli, to dotrze tam w czołówce.
- Z wyjątkiem sprintu jest teraz bezkonkurencyjna w obu stylach na każdym dystansie. Na pewno sobie poradzi, jej świetna forma nie uleciała w powietrze w dwa tygodnie. Jeśli jest zdrowa i nie dopadnie jej jakieś poważne przeziębienie, to wygra Tour de Ski z dużą przewagą.