Klasyfikacja medalowa i wszystko o MŚ w narciarstwie klasycznym
Taktyka Kowalczyk przed biegiem miała być prosta. Miała zacząć mocno, podyktować tempo i odjechać rywalkom jeszcze przed zmianą nart i biegiem stylem łyżwowym, w którym Polka jest gorsza. Tak się nie stało. Polka była na zmianie nart druga, za Kerttu Niskanen, ale nad najgroźniejszymi rywalkami: Marit Bjoergen i Therese Johaug miała niewielką przewagę. Na drugą część trasy ruszyły razem.
Zmiana stylu spowodowała, że odpadły niektóre zawodniczki. Wyklarowała się pięcioosobowa czołówka złożona z Justyny Kowalczyk i czterech Norweżek - Bjoergen, Johaug, Steiry i Weng. Kilka sekund za nimi biegły Kalla i Lahteenmaki.
Na początku ostatniej pętli stało się coś niepokojącego z Justyną Kowalczyk. Polka osłabła i rywalki powoli zaczęły jej odjeżdżać. Szaleńcze tempo nadawała Marit Bjoergen, cały czas towarzyszyła jej Therese Johaug. Na dwa kilometry przed końcem prowadziła Johaug, a Kowalczyk była piąta ze stratą 4,3 sekundy. Chwilę później liderka wraz z Bjoergen uciekła rywalkom na kilkadziesiąt metrów. Polce pozostała walka o brąz. Nie była jednak w stanie nawiązać walki z Weng i Steirą. Do mety dobiegła na piątym miejscu.
Polka nieudanie zaczęła MŚ we Włoszech. W sprincie techniką klasyczną we wspaniałym stylu awansowała do finału, jednak w decydującym biegu potknęła się i przewróciła. Zawody skończyła na szóstej pozycji.
W Val di Fiemme Kowalczyk jeszcze będzie mogła powiększyć swój dorobek. We wtorek o 12:45 bieg na 10 km stylem dowolnym, a 2 marca o 12.15 bieg na 30 km stylem klasycznym. Relacje na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl Live na Androida.