Tour de Ski. Wierietielny: Komfortowo byłoby, gdybyśmy mieli 5 minut więcej

W sobotę Justyna Kowalczyk wygrała bieg na 10 km stylem klasycznym w Val di Fiemme. Przed ostatnim startem w tourze (niedziela, 11:45, relacja Z Czuba i na żywo na Sport.pl) Polka ma przewagę ponad dwóch minut nad drugą Therese Johaug. - Komfortowo byłoby, gdybyśmy mieli pięć minut więcej, ale te dwie z sekundami też są dobre - uważa trener Kowalczyk Aleksander Wierietielny

Śledź niedzielny bieg w Val di Fiemme w swoim telefonie na żywo. Ściągnij aplikację Sport.pl i oceń!

Robert Błoński: Piękny bieg, piękne zwycięstwo. Wszystko w Tourze już jasne?

Aleksander Wierietielny : Bardzo ładny start. Justyna lubi klasyk i trzeba było wykorzystać to, że dwa etapy przed wspinaczką na Alpe Cermis są rozgrywane właśnie tą techniką. W Toblach i Val di Fiemme udało się nadrobić nad Therese Johaug prawie dwie minuty. Komfortowo byłoby, gdybyśmy mieli pięć minut więcej, ale te dwie z sekundami też są dobre.

Norwegowie gratulowali nam zwycięstwa Justyny.

- Ja bym jeszcze nie był taki pewny, bo może być różnie. Zobaczymy na górze.

Justyna przebiegła ten Tour właściwie w samotności. Nawet biegi ze startu wspólnego kończy sama.

- Tak to wygląda. Jest trudniej, nawet nie tyle biegać, ile znieść wszystko to wszystko, co dzieje się po biegu. Reszta idzie na regenerację i obiad, a ona udziela wywiadów i czeka na kontrolę dopingową. Tego jednak nie zmienimy, ale za rok tu nie przyjedziemy.

Jeszcze nigdy Justyna nie zaczynała ostatniego etapu z tak dużą przewagą.

- Tak, ale te dwie minuty straty to pestka dla najgroźniejszej rywalki czyli Johaug. Rok temu nie było takiej przewagi, Norweżka odrobiła sporo na płaskim, bo z przodu Justyna biegła ramię w ramię z Marit Bjoergen i obie czaiły się przed górą. Dopiero na podbiegu zaczęły dobrą pracę, a Johaug szła mocno od początku. Pod górę już tak dużej różnicy nie było.

Jaka jest wasza taktyka na ten podbieg?

- Być pierwszą na górze. Więcej nie chcę mówić. Wy napiszecie, Norwegowie przeczytają i plan trzeba będzie zmienić.

Justyna biega samotnie, a Norweżki - choć są razem - i tak nie dają rady.

- To nie jest kolarstwo, żeby jeden drugiemu pomagał. Owszem, na takiej trasie jak w Toblach można współpracować, ale na podbiegach każdy zależy od swojego zdrowia.

Był pan zdziwiony, że Johaug aż tak osłabła?

- Nie. Ona zawsze mocno zaczyna, a później słabnie. Justyna też osłabła, ale dopiero pod koniec.

Ta góra jest okropna I trudna - Justna Kowalczyk o Alpe Cermis ?

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.