Tour de Ski. Justyna Kowalczyk musi zadać dwa decydujące ciosy

- Czulibyśmy się komfortowo, gdyby przed niedzielnym finałem na Alpe Cermis Justyna miała pięć minut przewagi nad drugą zawodniczką - powiedział trener Aleksander Wierietielny. W czwartek Polka wygrała bieg pościgowy na 15 km techniką dowolną. W piątek o 11:15 w Toblach bieg na 3 km stylem klasycznym. Relacja Z Czuba i na żywo na Sport.pl. Transmisja w Eurosporcie.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na smartfony

Polka utrzymała prowadzenie w Tour de Ski, ale jej przewaga nad drugą Charlotte Kallą wynosi tylko 23 sekundy. - Najważniejsze, że Justyna uniosła nogi - mówił Wierietielny. "Unieść nogi" w slangu biegaczy znaczy nie dać się dogonić grupie pościgowej.

Kowalczyk i jej trener bali się czwartkowego startu jak ognia. Sądzili, że przewaga nad najgroźniejszymi konkurentkami - zdobyta w poprzednich startach - może stopnieć z 50 do kilkunastu czy nawet kilku sekund.

Polska ekipa obawiała się, że Norweżki zaczekają na siebie, aby razem gonić Kowalczyk. Ale Therese Johaug nie oglądała się na Kristin Steirę. Od startu włączyła turbo i pomknęła za Polką odrabiać 50 sekund.

Jej licznik zatrzymał się na 37 sekundach. Norweżka długo nie była w stanie bardziej zbliżyć się do Kowalczyk. Po 10 km sytuacja na dwóch pierwszych miejscach się nie zmieniła. Przewaga Polki nad Norweżką wynosiła wciąż niespełna 40 sekund.

Ale wtedy do Johaug zbliżyła się niesamowicie biegnąca Szwedka Charlotte Kalla. Mistrzyni olimpijska z Vancouver na 10 km techniką dowolną jest znakomitą "łyżwiarką", ale mało kto przypuszczał, że zdoła odrobić 42 sekundy, które na starcie traciła do Johaug. Frunęła po śniegu, jakby goniło ją stado wilków, dopadła Steirę, a potem Johaug. Razem dojechały do mety, niecałe 20 sekund za Kowalczyk.

- Dobrze, że tak się skończyło, bo baliśmy się tego startu - powiedział trener Wierietielny. - Justyna ma problemy w technice dowolnej, szczególnie na zjazdach, gdzie traciła do Szwedki najwięcej. Nie spodziewałem się, że Kalla dogoni Johaug, wiedziałem za to, że Johaug sama nie da rady dogonić Justyny. Opowieści o tym, że Steira będzie jej pomagała, traktowałem jak bajki. Wiedziałem, że Norweżka nie zaczeka na koleżankę, tylko rzuci się za Justyną od startu. Dobrze, że ta grupka utworzyła się tak późno i że przez ponad 10 km każdy biegł samotnie. Gdyby Kalla mocno nie pociągnęła na finiszu, to Johaug dojechałaby do mety później.

Zapytaliśmy trenera Wierietielnego o problemy Kowalczyk z piszczelami, które bolą ją od biegania i trenowania techniką dowolną. Nie pomagały specjalne buty, nie pomagało oklejanie butów specjalną taśmą, dzięki której bardziej przylegał do stopy - noga bolała. Dlatego w marcu, kiedy polska biegaczka miała poważny zabieg prawego kolana, operujący ją doktor Robert Śmigielski "czyścił" także bark i piszczel. To nie były poważne zabiegi, ale miały rozwiązać problemy. Na razie jednak wielkiej poprawy nie ma. - Ze wszystkimi pytaniami o zdrowie, proszę się zwracać do doktora Śmigielskiego - powiedział w Toblach Wierietielny. - Zapewniam jednak, że wiosną Justyna nie będzie miała żadnego zabiegu piszczeli. Jestem o tym przekonany.

Kowalczyk faworytką w piątek

W piątek o 11.15 w Toblach bieg na 3 km, którego zdecydowaną faworytką jest Kowalczyk. W sobotę w Val di Fiemme 10 km klasykiem - tam także Polka nie powinna mieć sobie równych. Wygrała dziewięć ostatnich startów na tym dystansie. W tych dwóch startach może zadać decydujące ciosy rywalkom. - Justyna lubi te biegi, ale wiele będzie zależało od pogody i sprzętu - zapewnił Wierietielny. - Rok temu norweskie media prorokowały, że przed finałową wspinaczką na Alpe Cermis Marit Bjoergen będzie miała sześć minut przewagi nad Justyną. Nie miała wcale. W tym roku czulibyśmy się komfortowo, gdyby w niedzielę Justyna miała pięć minut przewagi nad drugą zawodniczką. Ale to nie znaczy, że tak będzie.

- Rok temu po biegu na 15 km techniką dowolną traciłam do Justyny i Marit dwie i pół minuty. Teraz przewaga Polki wynosi niespełna pół minuty, i to jest moja nadzieja. Justyna jest świetna w klasyku, wiem, że w piątek i sobotę prawdopodobnie powiększy przewagę, ale jeśli przed wspinaczką będę traciła mniej niż minutę, to mam szansę - stwierdziła na mecie Johaug. A trener norweskiej kadry Egil Christiansen dodał: "W czwartek znakomitą pracę dla naszej reprezentacji wykonała Szwedka Charlotte Kalla, ale mimo wszystko to Justyna jest wciąż największą faworytką Touru".

Tour de Ski: Gdzie, kiedy i na jakich zasadach

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.