Były trener Petry Majdić trenerem polskich biegaczek narciarskich

Słowacki trener Ivan Hudacz wypowiedział umowę słoweńskiemu związkowi narciarskiemu i będzie pracował m.in. z Kornelią Marek, Pauliną Maciuszek i Sylwią Jaśkowiec

Tak się kibicuje! Trybuna Kibica otwarta dla wszystkich

- Znam go dobrze. To świetny fachowiec, ma niesamowity warsztat, co można ocenić po wynikach, które osiągał z Petrą - opowiada o 41-letnim Słowaku Justyna Kowalczyk. - Decyzja znakomita, mam nadzieję, że dziewczyny wykorzystają tę szansę, bo Hudacz wie, jak przygotować zawodniczki. To człowiek, który przez wiele lat pracował na bardzo wysokim poziomie i pod wielką presją. Wiele rzeczy będzie lepiej rozumiał. Chodzi o to, byśmy na końcu mieli lepszą sztafetę. Mamy cztery mocne dziewczyny plus ja. Jest więc, z kogo wybierać, chodzi o to, żeby wszystkim się chciało. Gratuluję Związkowi tej decyzji, to szkoleniowiec młody, ale doświadczony. Będzie miał siłę, czas i energię, by wszystko, co potrafi przekazać dziewczynom. Przy odrobienie dobrych chęci wszystko powinno się udać.

Hudacz, wraz z Januszem Krężelokiem, będzie prowadził kadrę A-MIX w biegach narciarskich (pięć kobiet plus pięciu mężczyzn). Słowak ma pracować z kobietami, Krężelok - z mężczyznami. - To fachowiec z najwyższej półki - stwierdził prezes PZN Apoloniu Tajner.

- Uważam, że to bardzo dobry trener. Z Majdić zdobywał medale MŚ i igrzysk olimpijskich, doprowadził ją do podium PŚ, zdobyli Kryształową Kulę w sprintach - dodaje Aleksander Wierietielny, trener Justyny Kowalczyk. - Parę razy z nim rozmawiałem, pytałem o pewne sprawy na zasadzie konsultacji. Osoba z boku czasem lepiej widzi pewne sprawy. Wydał mi się kompetentny, ma dobrą wiedzę teoretyczną i praktyczną. Przedstawiciele Związku dzwonili do mnie, żebym doradził, kogo ewentualnie można zatrudnić, ale niestety nie podjąłem się. Nie znałem odpowiedniej kandydatury. Uważam, że PZN wykonał bardzo dobry ruch,.

- Kontakt ze Słowakiem nawiązali Mirosław Gazurek i Józef Pawlikowski z zarządu związku - opowiada Grzegorz Mikuła, sekretarz generalny PZN. - Sprawa potoczyła się bardzo szybko. Hudacz był dwa razy w Krakowie, poprosił nas o parę dni do namysłu, a potem zdecydował się podpisać kontrakt. Szybko nawiązaliśmy słowiańską nić porozumienia. Niestety, nie mógł przyjechać do Związku, bo jest na wakacjach na Sri Lance. Będzie w połowie maja. Ma wolną rękę w doborze współpracowników, ale jako asystenta chciał Polaka, który zna nasze realia. Może, wraz z nim, przyjdzie jeszcze jakiś serwismen? Tani nie jest, zarobki stawiają go w pierwszej trójce związku. Po trenerze Wierietielnym i Łukaszu Kruczku, który prowadzi skoczków. Pieniądze będą z ministerstwa i od sponsorów. Prezesowi Tajnerowi chodzi o jak najlepszy wynik sztafety na igrzyskach w Soczi za dwa lata. Justyna przecież nie będzie wiecznie biegała, a Kola Marek czy Sylwia Jaśkowiec mają potencjał. Hudacz mówił, że potrzebował nowego impulsu, wyzwań i uważam, że właśnie je dostał. Dziewczyny, o których wspomniałem, powinny zrobić postęp. Jeśli nie uda im się z Hudaczem, to nie wiem z kim. To jeden z lepszych fachowców w Europie. Będzie u nas pracował na pewno do igrzysk w Soczi.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.