Punktualnie o 14 sprzed skąpanego w wiosennym słońcu sztokholmskiego Zamku Królewskiego na trasę kwalifikacji sprintu stylem klasycznym ruszy Rosjanka Anastazja Dotsenko. 54 biegaczki, które startują w pierwszym z czterech biegów finałowych PŚ, będą ruszały na trasę co 15 sekund.
Liderka PŚ, absolutna dominatorka tego sezonu czyli Marit Bjoergen ruszy z numerem trzecim - 45 sekund po 14. Dokładnie minutę później, z siódemką, pobiegnie Justyna Kowalczyk. Tylko jakiś wypadek, nieoczekiwany incydent - np. złamany kijek - mógłby wykluczyć je z biegów ćwierćfinałowych, które rozpoczną się o 15,45.
Polka ma niewielkie szanse, by dogonić Bjoergen w klasyfikacji generalnej. Norweżka ma aż 138 punktów przewagi. Nie znaczy to jednak, że Kowalczyk nie przyłoży się do finału PŚ. Przeciwnie. Bardzo będzie chciała - na koniec udanego dla siebie sezonu - jeszcze raz pokonać Bjoergen w bezpośrednim starciu.
Na razie Polka zrealizowała trzy z czterech wyznaczonych sobie celów: pokonała liderkę PŚ w Tour de Ski czyli najważniejszej i najbardziej prestiżowej imprezie sezonu; w styczniu zwyciężyła w obu biegach w estońskiej Otepeaeae czyli na swojej ulubionej trasie, gdzie w 2007 roku wygrała swój pierwszy w życiu bieg PŚ; wygrała również w Jakuszycach w pierwszych w historii polskich zawodach PŚ.
Nie udało się tylko wygrać biegu na 30 km klasykiem w Oslo, gdzie Bjoergen była absolutnie poza konkurencją. Dlatego Polka jeszcze spróbuje zrewanżować się w Szwecji. Bo finał PŚ to małe Tour de Ski. Oprócz dzisiejszego sprintu, w piątek odbędzie się prolog w Falun. W sobotę 10 km techniką klasyczną ze startu wspólnego, a w niedzielę bieg pościgowy na 10 km łyżwą.
Podczas trzech pierwszych etapów zawodniczki będą zbierać na trasach sekundowe bonifikaty i w niedzielę liderka wystartuje jako pierwsza. Następna zawodniczka ruszy w pogoń ze startą, jaka powstała w trzech wcześniejszych etapach.
Zwycięstwo w każdym z trzech pierwszych etapów finału PŚ warte jest 50 punktów, a wygrana w ostatnim biegu - 200 pkt.
Dwa ostatnie finały PŚ wygrywała Marit Bjoergen, ale Kryształową Kulę zdobywała Justyna Kowalczyk. Czy w tym roku będzie odwrotnie?