Hermann Maier zdyskwalifikowany przed slalomem gigantem

Hermann Maier po dyskwalifikacji we wczorajszym gigancie stracił prowadzenie w klasyfikacji tej konkurencji. Włosi, po raz pierwszy od 12 lat, opanowali w sobotę całe podium w zjeździe

Hermann Maier zdyskwalifikowany przed slalomem gigantem

Hermann Maier po dyskwalifikacji we wczorajszym gigancie stracił prowadzenie w klasyfikacji tej konkurencji. Włosi, po raz pierwszy od 12 lat, opanowali w sobotę całe podium w zjeździe

Hermann Maier po dyskwalifikacji we wczorajszym gigancie stracił prowadzenie w klasyfikacji tej konkurencji. Włosi, po raz pierwszy od 12 lat, opanowali w sobotę całe podium w zjeździe

Miało być tak jak przed tygodniem. Austriacy z Hermannem Maierem na czele grozili, że powtórzy się sytuacja sprzed siedmiu dni, kiedy w Val d'Isere dwukrotnie, po biegu zjazdowym i gigancie, zajmowali całe podium. Tym bardziej że z powodu braku śniegu w Dolomitach planowane zawody w Val Gardena i Alta Badia przeniesiono właśnie do francuskiego kurortu. "Herminator" był bez wątpienia przekonany, że bez większego trudu, tak jak wtedy, będzie triumfował dwa razy z rzędu. W najgorszych nawet koszmarach nie śniło mu się, że opuści Val d'Isere pozbawiony pierwszego miejsca w gigantowej klasyfikacji Pucharu Świata. Że historia precyzyjnie się powtórzy, tylko że nie ta sprzed siedmiu dni, ale sprzed dwóch lat. Wtedy - także w Val d'Isere - bieg zjazdowy zupełnie mu nie wyszedł, a dzień później w gigancie został zdyskwalifikowany...

W Alpy dyskretnie zaczyna wracać zima. Już w piątek z nieba zaczęły lecieć tak wytęsknione przez organizatorów płatki śniegu. Oblodzona trasa, od nazwisk dwóch wielkich francuskich narciarskich mistrzów - Henri Oreilleta i Jean-Claude'a Killy - zwana "OK", pokryła się miękkim, białym dywanem. Jazda na takim śniegu to duża sztuka. - Trzeba zachować zimną krew i miękkość. Tutaj nie ma co się szarpać i atakować, lecz trzeba jak najbardziej pozwalać się nieść nartom i stokowi - tłumaczył "Gazecie" były zjazdowy mistrz świata Szwajcar Bruno Kernen. Czyli jeździć zupełnie inaczej niż atakujący każdą bramkę adepci bardzo siłowego stylu jazdy - Austriacy. Co więcej, w takich warunkach olbrzymią wagę ma przygotowanie sprzętu. - Na lodzie ślizga się wszystko. Na sypkim, zimnym śniegu, jak nie trafi się ze smarem, stoi się w miejscu - wyjaśniał Kernen.

W sobotę Austriacy najwyraźniej nie trafili. Najszybszy z nich był Werner Franz - dopiero piąty. Reszta zjazdowych asów była daleko z tyłu. Herman Maier na... 16. pozycji.

- Nic nie mogłem zrobić. Miałem po prostu źle przygotowane narty... Ale jutro w gigancie pokażę, co jestem wart. Na pewno będzie lepiej - tłumaczył zdenerwowany "Herminator".

Triumfowali Włosi. Zajęli trzy pierwsze miejsca. Coś takiego nie zdarzyło im się od 1988 roku! - Sam jestem najbardziej zdziwiony. Nigdy nie lubiłem jeździć po takim śniegu. Kristian Ghedina przed startem powiedział mi "jedź na największym luzie" - i tak starałem się robić... Gdy dojechałem na dół i spojrzałem na tablicę wyników, pomyślałem, że chyba się zepsuła - mówił ze łzami w oczach zwycięzca Alessandro Fattori.

Radość tego 27-letniego parmeńczyka była tym większa, że było to jego pierwsze zwycięstwo w dziewięcioletniej karierze w Pucharze Świata. Drugi na podium był nie mniej szczęśliwy Kristian Ghedina. Ten wynik był dla niego bardzo ważny, mimo że od już lat należy on do czołowych zjazdowców świata. - W tym roku podczas letnich treningów w Argentynie miałem upadek, który skończył się uszkodzeniem kręgosłupa. Długo nie mogłem nawet się zbliżać do nart. Na pucharowe stoki powróciłem zaledwie tydzień temu. Ten wynik pozwoli mi odzyskać wiarę w siebie i w wytrzymałość moich kręgów - powiedział "Gazecie" Ghedina.

Trzeci Włoch na podium miał także łzy w oczach i długo nie mógł uwierzyć w to, co pokazywała tablica wyników. 25-letni Roland Fischnaller w Pucharze startuje dopiero drugi sezon i dotąd nigdy nie zakwalifikował się nawet do pierwszej dwudziestki.

Po triumfie Włochów miał nastąpić w niedzielę rewanż Austriaków. Zwłaszcza Hermanna Maiera. Jego marzenia o podium szybko jednak zostały rozwiane przez komisarzy zawodów... "Herminator" słynie z tego, że notorycznie albo spóźnia się na inspekcje trasy, albo dokonuje ich znacznie dłużej, niż zezwala na to regulamin. Dziesiątki razy był za to upominany, dziesiątki razy tłumaczył, że to wina... kibiców, którzy w drodze na trasę proszą go o autografy. Wczoraj miarka się przebrała. Maier nie zszedł z trasy po jej oficjalnym zamknięciu. Co więcej, zjechał na dół między bramkami, co jest absolutnie niedopuszczalne. Tym razem inspektorzy FIS byli bezlitośni. Zgodnie z przepisami Maier został nie tylko zdyskwalifikowany, ale ukarany też karą 25 tysięcy franków szwajcarskich (ok. 17 tysięcy dolarów) i nie będzie mógł wziąć udziału w najbliższym gigancie w Bormio. I na nic się zdały odwołania austriackiej Federacji.

- Regulamin jest regulaminem i obowiązuje każdego, nawet tak dobrego narciarza jak Hermann - stwierdził w rozmowie z "Gazetą" jeden z FIS-owskich oficjeli. I przyznał, że wielu zawodników, także austriackich, już od dawna skarżyło się na "przymykanie oka" wobec niesubordynacji Maiera.

Pod nieobecność Maiera gigant był pasjonujący. Zwłaszcza jego drugi przejazd, w którym Amerykanin Bode Miller po prostu "przefrunął" przez bramki, awansując tym samym z 20. na 3. pozycję i zdobywając pierwsze w karierze miejsce na podium. Dołączyli do niego - ratujący honor Austriaków Heinz Schilhegger i zwycięzca, Szwajcar Michael von Gruenigen, który tym samym objął prowadzenie w pucharowej klasyfikacji giganta.

- Szkoda, że Maier został zdyskwalifikowany, bo chciałem się z nim zmierzyć na tym bardzo trudnym śniegu. No ale cóż - przepisy są po to, aby ich przestrzegać, a przewidziane sankcje po to, aby je stosować - powiedział von Gruenigen na mecie.

Wyniki PŚ. Kobiety. Sobotni zjazd w St. Moritz: 1. B. Obermoser (Austria) 1.38,68; 2. R. Goetschl (Austria) 1.39,03; 3. E. Brydon (Kanada) 1.39,11. Niedzielny zjazd w St. Moritz : 1. R. Goetschl (Austria) 1.36,49; 2. I. Kostner (Włochy) 1.36,59; 3. R. Cavagnoud (Francja) 1.37,13.

Klasyfikacja generalna PŚ kobiet:

1. M. Ertl (Niemcy) 560 pkt.

2. R. Cavagnouc (Francja) 509 pkt.

3. M. Dorfmeister (Austria) 478 pkt.

Mężczyźni. Zjazd w Val d'Isere: 1. A. Fattori (Włochy) 1.52,25; 2. K. Ghedina (Włochy) 1.52,57; 3. R. Fischnaller (Włochy) 1.52,66. Slalom gigant w Val d'Isere: 1. M. von Gruenigen (Szwajcaria) 2.31,33; 2. H. Schilchegger (Austria) 2.31,92; 3. B. Miller (USA) 2.31,98.

Klasyfikacja generalna PŚ mężczyzn:

1. H. Maier (Austria) 631 pkt.

2. S. Eberharter (Austria) i L. Kjus (Norwegia) po 409 pkt.

Tomasz Surdel,

Val d'Isere

Copyright © Agora SA