Kitzbühel: Eberharter zdobył narciarskiego Wielkiego Szlema

Pasma zwycięstw Stephana Eberhartera nie przerwał nawet zjazd ze słynnej Koguciej Góry w Kitzbühel. Austriak ponownie był najszybszy i - co więcej - zdobył narciarskiego Wielkiego Szlema! Powtórzył wyczyn, który udał się wcześniej tylko legendarnemu Franzowi Klammerowi.

Kitzbühel: Eberharter zdobył narciarskiego Wielkiego Szlema

Pasma zwycięstw Stephana Eberhartera nie przerwał nawet zjazd ze słynnej Koguciej Góry w Kitzbühel. Austriak ponownie był najszybszy i - co więcej - zdobył narciarskiego Wielkiego Szlema! Powtórzył wyczyn, który udał się wcześniej tylko legendarnemu Franzowi Klammerowi.

Stephan Eberharter miał na mecie łzy w oczach. 10 lat po wyrzuceniu go z austriackiej ekipy narciarskiej i tydzień po wymarzonym zwycięstwie na legendarnym szwajcarskim Lauberhornie udało mu się stanąć na najwyższym stopniu podium biegu zjazdowego w Kitzbühel! Ponad 40 tys. osób zgromadzonych u podnóża Streif - trasy uchodzącej za najtrudniejszą w narciarskim Pucharze - przez kilka minut skandowało: "Stephan, Stephan!". Austriaccy kibice wreszcie zrozumieli, że powtarzające się od początku tej zimy zwycięstwa Eberhartera to nie przypadek wynikający z nieobecności Hermanna Maiera. Dotarło do nich, że mają kolejnego wielkiego mistrza...

Bo przecież nawet "Herminatorowi" w najwyższej formie nie udało się zdobyć mitycznego narciarskiego Wielkiego Szlema, czyli wygrać w ciągu jednego sezonu wszystkich najbardziej prestiżowych zjazdów: w Val d'Isere, Val Gardena, Wengen i Kitzbühel. Dotąd udało się to tylko jednemu jedynemu zawodnikowi, legendarnemu Franzowi Klammerowi, do dziś uważanemu za największego specjalistę biegów zjazdowych wszech czasów!

Teoretycznie zrobił to też trzy lata temu Norweg Lasse Kjus, ale sam przyznaje, że nie był to prawdziwy Wielki Szlem. Ze względu na pogodę większość tych zjazdów odbywała się wówczas na skróconej trasie.

Eberharter wygrał tej zimy nie tylko wszystkie "klasyki", ale był też najszybszy w towarzyszących im w Val d'Isere, Val Gardena i Kitzbühel supergigantach.

- Myślę, że poza mną tylko moi rodzice zdają sobie sprawę jak wiele pracy włożyłem w to, aby dojść do takiej formy - tłumaczył w sobotę.

Rzeczywiście, droga 32-letniego Tyrolczyka do Wielkiego Szlema była bardzo długa i kręta. Nawet wśród austriackich kibiców mało kto pamięta, że 11 lat temu Eberharter był ich idolem. W 1991 r. prawie nikomu wówczas nieznany narciarz zdobył niespodziewanie dwa złote medale - w supergigancie i kombinacji - podczas mistrzostw świata w Saalbach. Potem nastąpiły liczne kontuzje, operacje, wypadek na motocyklu, a rok po sukcesach podwójny mistrz świata został wyrzucony z austriackiej reprezentacji.

Powrócił na stoki tylko dzięki uporowi i pomocy finansowej rodziców. W 1997 r. sięgnął po Puchar Europy i znalazł miejsce w Pucharze Świata. Wtedy był już jednak tylko cieniem Hermanna Maiera. Obaj zawodnicy nie kryli zresztą nigdy, że nie darzą się wzajemnie zbyt wielką sympatią. Obecność "Herminatora" motywowała go do pracy.

- Dobrze jeżdżę na nartach od dawna. A w tym sezonie bardziej wierzę w swoje możliwości. Do każdego startu podchodzę bardzo spokojnie, bez nerwów. To jest mój sposób na zwycięstwo... Zmniejszyłem też ilość ćwiczeń na siłowni. Zrozumiałem, że bardziej potrzebuję silnego ducha niż silnych nóg - tłumaczy Eberharter.

- On jest rzeczywiście najlepszym obecnie narciarzem na świecie. Jeździ o wiele lepiej niż rok temu - powiedział drugi w sobotnim zjeździe Norweg Kjetil Andre Aamodt. Jego zdaniem na igrzyskach w Salt Lake City Eberhartera pokonać będzie bardzo trudno. - Moim wielkim marzeniem jest zwycięstwo na Streif. Zjechałem bardzo dobrze, wydaje mi się, że nie popełniłem żadnego błędu. A mimo to Stephan był ode mnie szybszy o prawie pół sekundy. Bardzo chciałbym wiedzieć, jak on to robi - śmiał się Aamodt. Norweg, zajmując w niedzielnym slalomie 19. miejsce, wygrał kolejną kombinację alpejską (łączne wyniki zjazdu i slalomu) i udowodnił, że jest najwszechstronniejszym narciarzem świata.

- Złotego medalu na olimpiadzie w tej wymagającej konkurencji nikt mu chyba nie odbierze. Byłem wprawdzie mistrzem świata w kombinacji, ale wtedy jeździło się na tradycyjnych długich nartach. Na carvingi przestawić się wciąż nie potrafię - komplementował Aamodta Eberharter.

W niedzielę na podium po slalomie znalazło się aż dwóch zawodników austriackiego Power Teamu. Wygrał Rainer Schoenfelder przed Kilianem Albrechtem. Trzeci był, szlifujący formę przed olimpiadą, Amerykanin Bode Miller. Mimo tego sukcesu szefowie austriackiej federacji narciarskiej nie byli zbytnio szczęśliwi. 22-letni Mario Matt, aktualny mistrz świata w slalomie, uszkodził sobie w Kitzbühel bark i nie będzie mógł wystartować w Salt Lake City.

Dla Gazety amerykański zjazdowiec Daron Rhalves:

Bardzo chciałem tutaj wygrać. Rok temu byłem trzeci, więc myślałem, że to możliwe. Postawiłem wszystko na jedną kartę. Jechałem, ryzykując nawet kontuzję! Bo zwycięstwo na Streif jest dla mnie ważniejsze, niż zdobycie olimpijskiego medalu. Sukces w Salt Lake City to tylko kawałek metalu, czyli coś, co już raz zdobyłem na mistrzostwach świata. Sukces w Kitzbühel to wejście do historii, do elity najlepszych zjazdowców świata i gwarancja wielkiego szacunku wśród konkurentów.

No, ale nie udało się. Wywaliłem się, straciłem obie narty, śmignąłem kilkadziesiąt metrów na brzuchu... Spodobało mi się to nawet i próbowałem jechać dalej na samych butach, ale znowu rypnąłem. Nie był to jednak koniec. Gdy dostałem z powrotem swoje narty, postanowiłem mimo wszystko zjechać na dół. Szło mi całkiem nieźle, dopiero przed metą kiepsko wylądowałem po wyskoku z muldy i jeszcze raz padłem jak długi. Tym razem straciłem nartę i kask! Linię mety przekroczyłem na jednej narcie! Mimo tego występu uważam, że jestem gotowy do igrzysk. Jazda na nartach dawno nie przynosiła mi takiej frajdy!

not. t.s.

Zjazd, sobota:

1. Stefan Eberharter (Austria) 1.54,21, 2. Kjetil-Andre Aamodt (Norwegia) 1.54,58, 3. Hannes Trinkl (Austria) 1.54,61

Slalom gigant kobiet:

1. Michaela Dorfmeister (Austria) 2:24.32, 2. Stina Hofgard Nilsen (Norwegia) 2:25.33, 3. Genevieve Simard (Kanada) 2:25.43

Slalom, niedziela:

1. Rainer Schoenfelder (Austria) 1.36,88, 2. Kilian Albrecht (Austria) 1.37,07, 3. Bode Miller (USA) 1.37,09.

kombinacja

1. Kjetil-Andre Aamodt (Norwegia) 3.33,24, 2. Lasse Kjus (Norwegia) 3.39,10, 3. Michael Walchhofer (Austria) 3.40,50.

klasyfikacja generalna PŚ (po 24 zawodach):

1. Stephan Eberharter (Austria) 1.032 pkt, 2. Andre Aamodt 822, 3. Miller 720.

Copyright © Agora SA