Kowalczyk: Takiej szansy mogę już nigdy nie mieć ?
Kowalczyk w sobotnim biegu łączonym zrobiła wszystko, by w niedzielę mieć jak najłatwiej. Polka nie walczyła za wszelką cenę o zwycięstwo, kontrolowała bieg, zbierała cenne sekundy bonifikaty i co najważniejsze odskoczyła Majdić w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Na początku biegu wydawało się, że Słowenka, liderka Pucharu Świata już dziś rozstrzygnie sprawę Kryształowej Kuli na swoją korzyść. Na pierwszej lotnej premii Majdić była najszybsza, tuż za nią przybiegła Kowalczyk. Jednak chwilę później Słowenka osłabła.
Do strefy zmiany nart Polka wbiegała równo z Włoszką Marianną Longą. Przed drugim lotnym finiszem, usytuowanym na końcu długiego, morderczego podbiegu do Kowalczyk dołączyła Norweżka Therese Johaug i Finka Riitta-Liisa Roponen.
Na nieco ponad dwa kilometry przed metą było już jasne, że o zwycięstwo będą walczyć tylko Johaug, Kowalczyk i Roponen. Finka i Norweżka na długim, szybkim zjeździe odskoczyły Polce i mimo, że finisz znajdował się na końcu podbiegu Kowalczyk nie dogoniła rywalek. Bieg łączony wygrała Roponen, druga była Johaug, a Kowalczyk była trzecia.
Faworytka do końcowego triumfu - Majdić na mecie była dopiero 24. i do Kowalczyk miała aż minutę i sześć sekund straty.
W niedzielę bieg na 10 km techniką dowolną. Jako pierwsza wystartuje liderka finału PŚ - Kowalczyk, potem pobiegną jej rywalki. Wystartują tyle sekund później, ile do niej traciły. A na mecie - kto pierwszy ten lepszy i 200 pkt za triumf w finale PŚ. Na wagę Kryształowej Kuli.
Wycieńczona Kowalczyk jeszcze walczy ?