Małysz drugi w Innsbrucku, Hannawald wciąż wielki

Sven Hannawald znowu znokautował rywali w Turnieju Czterech Skoczni. W trzecim konkursie w Innsbrucku skoczył 134,5 m i 128 m i zdecydowanie wygrał. Adam Małysz zajął drugie miejsce (124 m i 123,5).

Małysz drugi w Innsbrucku, Hannawald wciąż wielki

Sven Hannawald znowu znokautował rywali w Turnieju Czterech Skoczni. W trzecim konkursie w Innsbrucku skoczył 134,5 m i 128 m i zdecydowanie wygrał. Adam Małysz zajął drugie miejsce (124 m i 123,5).

Korespondencja Robert Błoński, Innsbruck

Nikt już nie ma wątpliwości, do kogo należy Turniej Czterech Skoczni. Sven Hannawald po raz trzeci wysłuchał niemieckiego hymnu granego dla zwycięzcy konkursu. Tym razem w Innsbrucku. Pobił wszystkich, łącznie z rekordem skoczni i ma szansę - jako pierwszy w historii - na wygranie wszystkich konkursów. Do niego należy rekord skoczni w Bischofshofen, gdzie w niedzielę koniec zawodów

- Masz łatwą robotę - powiedział mi dziennikarz z "Sueddeutsche Zeitung". - Weź teksty z poprzedniego Turnieju Czterech Skoczni i wszędzie tam, gdzie w sprawozdaniach pisałeś "Adam Małysz", wstaw "Sven Hannawald". On skacze jak Adam. Niewiarygodnie daleko.

To Polak był faworytem TCS, to on miał wygrać wszystkie konkursy. Jako najgroźniejszych rywali Małysza wymieniano Schmitta, Widhoelzla, Hoellwartha, może Ammanna, może któregoś z Finów. A tymczasem wszystkim plany pokrzyżował Sven Hannawald. To o nim trener Apoloniusz Tajner powiedział: "był taki czas, że wydawał się być zmieciony z powierzchni skoczni". Po marcowych mistrzostwach świata w Lahti Hannawald miał dosyć wszystkiego, co związane było ze skokami na nartach. Przestał trenować, przestał uczestniczyć w PŚ. Wyjechał na wakacje, zaczął leczyć anoreksję. Nikt oficjalnie z niemieckiej ekipy nie powiedział, że "Hanni" ma z problemy z przyswajaniem pokarmów, ale nieoficjalnie mówiono o nim "anorektyk". Dowodem były zdjęcia wykonane kilkanaście miesięcy temu na jednej z egipskich plaż, gdzie odpoczywał Niemiec. Hannawald, jak mówią niemieccy dziennikarze, wyglądał na nich jak więzień obozu koncentracyjnego.

Coś niedobrego działo się wtedy nie tylko z jego ciałem, ale także i głową. Był nerwowy, nieufny, stracił wiarę w siebie i to, że umie skakać. A że zawsze do skoków podchodził ze śmiertelną powagą, widać po niesamowitej radości po zwycięstwach. W Oberstdorfie, po wylądowaniu jego radość była dzika, aż wręcz przerażająca. "Jakby właśnie uratował sobie życie" - powiedział trener Tajner.

Stracił kontrakty reklamowe. Ciągle wbijał sobie do głowy, że jest do niczego, 24 godziny na dobę myślał o swoich skokach. Jednocześnie jeździł po wszelkiego rodzaju klinikach. Przestał chudnąć, nawet przytył pięć kilo. Miał jednak kryzys. Tak jak kiedyś Małysz.

Tego sezonu Hannawald też nie zaczął szczególnie. Błysk formy miał w Neustadt, ale potem znowu nie wygrywał. Przełom przyszedł podczas Turnieju Czterech Skoczni.

W piątek wreszcie wszyscy jego fani doczekali się błysku i kolejnego nokautu rywali. Hannawald skoczył na Bergisel jak Małysz. "Tam na górze stoi zwycięzca z Oberstdorfu i Ga-Pa. Herr Dominator" - tak Hannawalda przedstawił przed pierwszym skokiem spiker. Prawie 30 tysięcy - wśród nich mniej więcej tyle samo flag austriackich, co niemieckich (do granicy kilkanaście kilometrów) kibiców zawrzało. Publika w Austrii jest trochę inna niż w Niemczech. Obiektywniejsza, bardziej przyjazna wszystkim skoczkom. Brak również rozhisteryzowanych 14-16-letnich panienek. Najlepszym skoczkom, kiedy jeszcze są na rozbiegu, towarzyszy nie pisk rozhisteryzowanych dziewcząt, a bardziej aplauz, wiwat, przy jakim na wypełnionych po brzegi największych stadionach wychodzą najlepsi piłkarze świata.

Tak było w Innsbrucku, kiedy na skoczni pojawiali się Schmitt i Hannawald oraz Austriacy. Po skoku "Hanniego" wszystkim zaparło dech. 134,5 m. Wylądował na płaskim. Mina wielu pozostałych skoczków przypominała tę do jakiej przyzwyczaili nas po skokach Adama. Podziwu, ale i zrezygnowania. Na Hannawalda nie ma mocnych.

W drugiej serii "Hanni" tylko potwierdził, że w jego skokach jest błysk. A Małysz potrafił awansować z czwartej na drugą pozycję.

Po drugim skoku Niemiec długo leżał na przeciwskoku. Kręcił z niedowierzaniem głową, łapał się za kask. Wyglądał, jak syty wilk, który wcześniej przez wiele dni nie miał nic w buzi. Te trzy triumfy zaspokoiły trochę jego nienasyconą naturę. Wreszcie "chcieć" zaczęło oznaczać dla niego "móc". - Co ja zrobiłem, co ja zrobiłem? Sam nie wiem, sam nie wiem - powtarzał przed kamerami. - To niesamowite, niewiarygodne. Nie wiem, czy wygram czwarty konkurs. Zobaczę.

Hannawald przypomina Małysza nie tylko w fantastycznych skokach, ale i w tym, co mówi. Kiedy w RTL powiedział "chcę tylko dobrze skakać", niemieccy dziennikarze zareagowali buczeniem. Jeśli jednak Hannawald wciąż będzie skakał, jak skacze, śpiewkę o "koncentrowaniu się na najbliższych zawodach i dobrym skakaniu" usłyszą jeszcze nieraz.

Najbliższa okazja - w niedzielę w Bischofshofen.

Sven Hannawald po konkursie:

- Jestem zaskoczony swoimi zwycięstwami, wszystkimi rekordami i tymi dalekimi skokami. Ciężko w to wszystko uwierzyć, a już najbardziej w to, że pokonałem swojego największego wroga - stres. Szansę na zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni mam spore, ale w sporcie wszystko się może zdarzyć. Nie umiem wyjaśnić swojej dobrej formy. Nie wiem, ile czasu ją utrzymam. Mam nadzieję, że jak najdłużej. Nie interesują mnie pieniądze, nagrody w Turnieju. Nie zajmuję się tym, czy zostanie ustanowiona specjalna nagroda za wygranie wszystkich konkursów. Najważniejsze są następne zawody.

Co do tego, że trzy razy nie skakałem w kwalifikacjach, to w Oberstdorfie i Ga-Pa pod koniec były złe warunki atmosferyczne i nie chciałem ryzykować zdrowiem. A w Innsbrucku podczas treningu miałem problemy z butami i dlatego nie skoczyłem po raz trzeci.

Końcowa klasyfikacja konkursu w Innsbrucku:

1. Sven Hannawald Niemcy 134.5 m - 128 m; 270 pkt.

2. Adam Małysz Polska 124 - 123.5 ; 247.5

3. Martin Hoellwarth Austria 126.5 - 120.5 ; 244.1

4. Matti Hautamaeki Finlandia 121.5 - 124.5 ; 240.5

5. Martin Schmitt Niemcy 122.5 - 121.5 ; 238.3

6. Andreas Widhoelzl Austria 124 - 119 ; 237.9

7. Walery Kobieliew Rosja 122 - 119 ; 234.9

8. Robert Kranjec Słowenia 121 - 121.5 ; 234

9. Stephan Hocke Niemcy 122.5 - 118.5 ; 228.3

10. Hideharu Miyahira Japonia 122 - 116 ; 227.9

Klasyfikacja generalna Turnieju Czterech Skoczni po trzech konkursach:

1, Hannawald, 794.7 pkt.

2, Małysz, 751.3.

3, Hoellwarth, 741.6.

4, Matti Hautamaeki, 740.6.

5, Widhoelzl, 740.4.

6, Ammann, 730.0

Klasyfikacja generalna Pucharu Świata po 12 konkursach:

1, Małysz, 995 pkt.

2, Hannawald, 699.

3, Hoellwarth, 493.

4, Matti Hautamaeki, 451.

5, Widhoelzl, 438.

6, Hocke, 419.

7, Ammann, 386.

Schmitt, 386.

9, Jussilainen, 322.

10, Goldberger, 314.

11, Kazuyoshi Funaki, 286.

12, Koch, 259.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.