Rozłam w kadrze biegaczny narciarskich

Janusz Krężelok i Maciej Kreczmer ze swoją grupą, Justyna Kowalczyk i trener Aleksander Wierietielny oddzielnie - tak w przyszłym sezonie mają wyglądać polskie biegi narciarskie.?.

- Tak powinno być od dawna - uważa prezes PZN Apoloniusz Tajner. - Bzdura - złości się Wierietielny. - Krężelok ma 33 lata i nie chce trenować ze mną, bo nie wytrzymuje obciążeń. Chce być częściej z żoną dziećmi. U mnie się tak nie da. To nie pierwszy raz, kiedy mam do czynienia z buntem zawodników. W połowie lat 90. w klubie w Wałbrzychu rozłam w kadrze biatlonistów wzniecił Jan Ziemianin.

Krężelok, który miał kończyć karierę, po raz kolejny zmienił zdanie, ale z Wieretelnym pracować nie chce. - Trzeba coś zmienić - uważa. Współpraca pomiędzy biegaczami a Wierietielnym nie był tak dobra, jak między trenerem i jedyną w grupie kobietą - Justyną Kowalczyk. Przez to i atmosfera w kadrze była zła.

- Bo i Janusz, i Maciek Kreczmer byli od Justyny słabsi, nie wytrzymali konkurencji - odpowiada Wierietielny. - Wszystko było podporządkowane Justynie, ale zawodników nie pomijałem. Kiedy przychodziłem do kadry siedem lat temu, Krężelok był daleko. Potrafił jednak, trenując ze mną, być piąty w PŚ na 15 km, osiągał sukcesy w sprincie.

- Poradzimy sobie sami z Justyną i zobaczymy, kto za trzy lata pojedzie na igrzyska do Vancouver - mówi Wierietelny.

Kowalczyk wciąż trenuje. 11 kwietnia wyjeżdża na Litwę, do sanatorium w Druskiennikach. Musi wyleczyć chore ścięgna Achillesa i kręgosłup. Maj poświęci na nadrabianie zaległości na uczelni w Katowicach i będzie miała trochę odpoczynku. Od czerwca rozpoczyna przygotowania do nowego sezonu.

- W tym rozłamie nie ma żadnej sensacji. Podobnie będzie działo się także w nartach alpejskich - kończy Tajner.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.