Maier nie chce odchodzić

Hermann Maier wściekł się na media, że wysyłają go na emeryturę, i zamknął własną stronę internetową. W środę na mistrzostwach świata w Are ma ostatnią szansę na medal.

Austriak będzie bronił złota w gigancie, ale jest też pod ogromną presją, bo media w Austrii krytykują go za słaby sezon i sugerują, by zakończył karierę. A 35-letni Maier nie chce odchodzić. - Będę się ścigał do 2010 r. i nic na to nie poradzicie - rzucił niedawno do dziennikarzy. - Kocham narty i chyba to jest najważniejsze - powtarza w kółko, ale media w Austrii, gdzie narty to sport numer jeden, a w kolejce do kadry czeka kilkudziesięciu młodych wilczków, są bezlitosne i nie zwracają uwagi na zasługi legendarnego Austriaka.

Czara goryczy przelała się w Are, gdzie Maier na razie wielkiej formy nie odnalazł. Najlepszy supergigancista w historii (23 zwycięstwa w PŚ) zajął w swojej koronnej konkurencji siódme miejsce, a w zjeździe był 13.

"Herminatorowi" puściły nerwy po wypowiedzi Armina Assingera, eksperta w państwowej telewizji ORF, który komentując klęskę Austriaków w zjeździe (nie zdobyli medalu po raz pierwszy od dziesięciu lat), skupił się na krytyce Maiera i zarzucił mu, że "nie walczy". Maier się wściekł, kazał zamknąć swoją stronę internetową www.hm1.com (przestała działać po raz pierwszy od 2001 r., gdy mało nie zginął w wypadku motocyklowym) i pod jej adresem umieścił kąśliwy komentarz skierowany do Assingera, w którym m.in. pyta, ile zwycięstw w PŚ odniósł ekspert ORF, by móc go krytykować.

Zamknięcie strony internetowej Maiera od dwóch dni jest tematem numer jeden w Austrii. Przed środowym gigantem media dalej podgrzewają jednak atmosferę, pisząc, że to być może pożegnalny występ "Herminatora" na MŚ.

Kto inny może by pękł, ale nie Maier, który nie na darmo nazywany był dziką bestią, najbardziej zawziętym alpejczykiem świata. Dlatego zrobi wszystko, by zagrać na nosie krytykom i tak jak dwa lata temu w Bormio zdobyć złoto. Będzie jednak piekielnie trudno, bo Austriak w gigantach spuścił z tonu - w tym sezonie tylko raz był w dziesiątce, a konkurencja nie śpi. Chrapkę na tytuł mają m.in.: Norweg Aksel Lund Svindal, Amerykanin Bode Miller, Włoch Massimiliano Blardone i Fin Kalle Palander. Głównym faworytem jest jednak rodak Maiera Benjamin Raich, mistrz olimpijski z Turynu. Pierwszy przejazd w środę o godz. 10, drugi o 12.15. Relacje w Eurosporcie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.