Nie żyje Steve Holcomb. Legenda amerykańskich bobslejów. Maszynista złotego pociągu z igrzysk w Vancouver

Pokonał chorobę wzroku, przeżył próbę samobójczą, zdobył z amerykańską czwórką pierwsze od dziesięcioleci złoto igrzysk w tej konkurencji. W sobotę Steve Holcomb zmarł podczas zgrupowania bobsleistów. Miał 37 lat

Był trzykrotnym olimpijczykiem, trzykrotnym medalistą olimpijskim, najlepszym amerykańskim pilotem bobslejów w ostatniej dekadzie. Za rok miał wystartować w igrzyskach w Pjongczang. W sobotę Holcomb został znaleziony martwy w swoim pokoju w ośrodku przygotowań olimpijskich w Lake Placid. Nie podano jeszcze przyczyn śmierci, sekcja zwłok ma się odbyć w niedzielę. Policja nie znalazła żadnych śladów wskazujących, że to mogło być morderstwo.

Złoty "Night Train"

To w Lake Placid w grudniu 2016 roku Holcomb odniósł swoje ostatnie w życiu zwycięstwo w Pucharze Świata, w zawodach dwójek. Ścigał się w bobslejach od blisko 20 lat, wciąż był w dobrej formie. Był pięciokrotnym mistrzem świata, łącznie dzięsięciokrotnym medalistą MŚ, ale miejsce w historii amerykańskiego sportu dały mu igrzyska w Vancouver w 2010 roku. Poprowadził tam do zwycięstwa amerykańską czwórkę, jako pilot bobsleja nazwanego "Night Train". Został gwiazdą.

"Jeśli ktoś mówił o Amerykanach w świecie bobslejów, to dzięki niemu"

To było pierwsze od 62 lat olimpijskie zwycięstwo Amerykanów w najbardziej prestiżowej konkurencji w torze lodowym. Cztery lata później Holcomb w parze ze Steve'em Langtonem zdobył brąz w dwójkach, kończąc inną 62-letnią suszę w amerykańskich bobslejach. Brązowy medal zdobył też w Soczi razem z czwórką.

- Był twarzą naszego sportu. Jeśli ktoś w bobslejach mówił o Amerykanach, to tylko dzięki Steve'owi - mówi Nick Cunningham, drugi obok Holcomba'a najlepszy amerykański pilot. Cunningham i Holcomb byli sąsiadami z pokoi w ośrodku w Lake Placid.

Próba samobójcza z 2007 roku

W wydanej po mistrzostwie olimpijskim autobiografii Holcombe opisał również swoje załamania: problemy z alkoholem oraz walkę z depresją. Dziesięć lat temu był bliski zakończenia kariery z powodu choroby oczu. Tracił wzrok, a nie chciał się do tego przyznać nawet najbliższym. Nauczył się prowadzić bobslej mimo ograniczonego widzenia, ale choroba postępowała dalej. W 2007 roku w pokoju hotelowym próbował się zabić, mieszając środki nasenne z alkoholem. - Na szczęście się nie udało - wspominał po latach w wywiadach. Poddał się operacji, która zatrzymała chorobę. Trzy lata po próbie samobójczej został mistrzem olimpijskim.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.