PŚ w skokach. Stefan Kraft leci po Kryształową Kulę

Licząc z MŚ w Lahti Stefan Kraft ma serię już 10 podiów z rzędu. I ochotę oraz moc na kolejne. Austriak jest w takiej formie, w jakiej nie był nawet Kamil Stoch, kiedy dominował w styczniu. I dlatego jest wielkim faworytem do zdobycia Kryształowej Kuli, mimo że na pięć indywidualnych konkursów przed końcem wyprzedza Polaka tylko o 31 punktów. We wtorek zawody w Lillehammer, relacja na żywo w Sport.pl o godz. 17

Obserwuj @LukaszJachimiak

Kraft to niespełna 24-latek, który przeżywa najlepszy sezon w karierze. Przed jego startem miał w dorobku cztery zwycięstwa w Pucharze Świata, teraz ma ich już dziewięć. Największym sukcesem Austriaka było dotąd wygranie Turnieju Czterech Skoczni zimą 2014/2015, teraz jest już podwójnym mistrzem świata, a za kilkanaście dni najpewniej będzie również zwycięzcą klasyfikacji generalnej PŚ.

Stoch skacze 10 metrów bliżej

Licząc z MŚ w Lahti Kraft ma imponującą serię 10 podiów z rzędu. Austriak plasował się kolejno na: drugim miejscu w Willingen, pierwszym w Oberstdorfie, znów pierwszym w Oberstdorfie, dwukrotnie na trzecim w Sapporo, pierwszym i drugim w Pjongczangu, dwukrotnie pierwszym na MŚ w Lahti i - po powrocie do Pucharu Świata - na pierwszym w Oslo. W tym czasie Kraft wystartował w aż 25 ocenianych seriach (licząc z konkursami drużynowymi i kwalifikacjami, które w trwającym turnieju Raw Air są prologami). Wyniki ma imponujące. Oto jego pozycje w każdej punktowanej rundzie od 29 stycznia do 13 marca: 3., 1., 2., 1., 1., 5., 1., 1., 1., 2., 1., 3., 3., 3., 1., 1., 5., 2., 4., 2., 1., 1., 2., 3., 3.

Trudno wyobrazić sobie, że człowiek, który od sześciu tygodni prezentuje taką formę zgubi ją mając do końca sezonu już tylko 13 dni sezonu.

Punktowa przewaga Austriaka nad Stochem w PŚ jest niewielka, 31 "oczek" można odrobić w jednym starcie, a indywidualnych konkursów zostało jeszcze pięć. Ale prawdziwą różnicę między dwoma najlepszymi zawodnikami sezonu w tym momencie pokazuje klasyfikacja turnieju Raw Air. Po sześciu z 16 serii Kraft jest liderem, a Stoch zajmuje 15. miejsce. Polak traci do rywala aż 107,7 pkt. To 60 metrów. Średnio w każdym skoku zwycięzca 65. Turnieju Czterech Skoczni stracił do podwójnego mistrza świata 10 metrów. To przepaść.

Kto zasłużył bardziej?

Kraft pewnie zmierza po Kryształową Kulę, na którą zasługuje. On aż 14 ze swych 21 startów w tym sezonie ukończył na podium. Tylko dwa razy nie zmieścił się w czołowej "10". Zdarzyło mu się to w Innsbrucku i Bischofshofen, gdy zmogła go choroba, która przekreśliła jego szanse na wygranie TCS. Stoch uczestniczył we wszystkich 22 indywidualnych konkursach, na podium wskoczył 11-krotnie. W najlepszej "10" nie zmieścił się cztery razy. Cztery razy z rzędu wygrał i takim wynikiem Kraft pochwalić się nie może, ale jednocześnie była to najdłuższa seria miejsc Stocha na "pudle". A Kraft swój rekord śrubuje, nie zanosi się na to, by zatrzymał się na ośmiu z rzędu miejscach w "trójce" w PŚ.

Kraft tylko w trzech ze swych ostatnich 25 punktowanych serii nie miał wyniku w "Top 3", a 11 wygrał. Stoch tak wspaniałego czasu nie miał. Jego najlepszy okres trwał trochę ponad miesiąc. Zaczął się 18 grudnia w Engelbergu, skończył 22 stycznia w Zakopanem. W tym czasie podwójny mistrz olimpijski z Soczi pewnie miałby serię ośmiu startów z rzędu z miejscami na podium, gdyby w Innsbrucku rozegrano obie serie (nie było to możliwe ze względu na warunki atmosferyczne). Wówczas Polak zajmował kolejno miejsca: drugie w Engelbergu, Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen, czwarte w Innsbrucku, pierwsze w Bischofshofen, dwukrotnie pierwsze w Wiśle i pierwsze w Zakopanem.. Przez ten czas Stoch wystartował w sumie w 18 punktowanych seriach. I zajmował w nich następujące pozycje: 3., 2., 2., 2., 2., 5., 2., 4., 2., 2., 1., 2., 1., 5., 16., 1., 6., 1. Wygrał cztery, a w pięciu nie było go w czołowej "trójce". To wyniki bardzo dobre, pokazujące, że pod wodzą Stefana Horngachera Stoch wrócił na szczyt. Ale jednak znalazł się ktoś jeszcze lepszy. Ktoś, kto z tego szczytu Polaka już strącił.

Inna sprawa, że o wyścigu tej dwójki mówimy my - dziennikarze i kibice - a nie Kamil. On od dawna powtarza, że koncentruje się tylko na swoich skokach. Oby w ostatnich startach zdołał uporać się z błędami. Bo nawet jeśli na Kryształową Kulę bardziej zasłużył rywal, to Stoch na pewno solidnie zapracował na to, by żegnać sezon zdecydowanie lepszymi wynikami niż 22. miejsce w niedzielę w Oslo czy 25. w poniedziałkowym prologu w Lillehammer.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.