MŚ w Lahti. Pech Jana Ziobry. Dobra forma nie wystarcza do udziału w mistrzostwach

Stefan Horngacher podjął decyzję, że w drugim konkursie mistrzostw świata wystąpią ci sami zawodnicy, którzy reprezentowali Polskę na normalnej skoczni. Najbardziej rozczarowany może być w tej sytuacji Jan Ziobro. Mimo że Polak jest w dobrej formie, to nie pojawi się prawdopodobnie w żadnym konkursie rozgrywanym w Lahti.

Chociaż w Pucharze Świata najlepsze drużyny mogą wystawić nawet siedmiu zawodników, to na mistrzostwach świata obowiązują bardziej restrykcyjne ograniczenia. Jeden kraj może zgłosić maksymalnie czterech zawodników, dlatego trenerzy mogą mieć spory ból głowy przy wystawianiu zawodników. Z tym problemem musiał się również zmierzyć Horngacher.

W okresie poprzedzającym mistrzostwa świata w Lahti wydawało się, że najmniej pewny występu w MŚ może być Stefan Hula. Polak zaliczył wyraźną obniżkę formy i było jasne, że będzie miał najmniejsze szanse na załapanie się do czteroosobowej drużyny. W zdecydowanie innej sytuacji był Ziobro, który w lutym zaliczył zauważalny wzrost dyspozycji. Przed pierwszymi treningami w Lahti można było przypuszczać, że Ziobro do końca będzie walczył z Dawidem Kubackim o miano numeru numer cztery w naszej reprezentacji. Tak się jednak nie stało, bo Kubacki od pierwszego skoku w Lahti osiągnął świetną formę, która pozwalała regularnie zajmować miejsca w czołowej dziesiątce. W tej sytuacji szanse Ziobry zmalały.

Z nieco gorszej strony w treningach pokazywał się Piotr Żyła, ale jedenasty zawodnik tego sezonu wypracował sobie kredyt zaufania u Horngachera. W dodatku trudno było zrezygnować z zawodnika, który zajął drugie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni. Decyzja o pozostawieniu Ziobry w rezerwie była całkowicie uzasadniona, mimo że zawodnik w trzech seriach treningowych na normalnej skoczni osiągał kolejno: 5., 11. i 22. miejsce.

Warto również dodać, że w każdym skoku przegrywał albo Kubackim, albo z Żyłą. Bardzo podobnie było podczas treningów na dużej skoczni. Skoczek ze Spytkowic nadal popisywał się dobrymi skokami zajmując kolejno: 15., 15., 21., 14., 14. i 13. miejsce, ale nawet takie wyniki nie pozwoliły mu realnie myśleć o udziale w czwartkowym konkursie. - Żałuję, bo przez dwa lata się trenuje, żeby potem skakać na mistrzostwach świata. Dawid skacze dobrze, więc jest trudno. Nie ma to tamto, tylko trzeba skakać. W sumie dobrze, że jest tylu zawodników i jest z kogo wybierać - mówił w poniedziałek Ziobro.

Silna drużyna pechem skoczka

25-latek ma olbrzymiego pecha wynikającego z faktu, że jest członkiem bardzo silnej drużyny. Można postawić tezę, że gdyby Ziobro był Niemcem, to miałby większe szanse na wygryzienie ze składu Stephana Leyhe niż Dawida Kubackiego. Niemiec w sobotnim konkursie był trzynasty, a Polak ósmy. Co więcej, także jako Austriak Ziobro mógłby chociaż raz pojawić się w zawodach. Najsłabszym z Austriaków był w sobotę Gregor Schlierenzauer, który zajął dwudzieste czwarte miejsce. Podczas trzech poniedziałkowych treningów na dużej skoczni Ziobro za każdym razem wyraźnie wygrywał z 53-krotnym zwycięzcą zawodów PŚ. Trzeba jednak odnotować, że choć we wtorek Ziobro skakał na poziomie Schlierenzauera, to Austriak był odrobinę lepszy zajmując kolejno: 12., 9. i 8. miejsce.

Po dziewięciu seriach treningowych rozegranych w Lahti widać wyraźnie, że Jan Ziobro osiągnął bardzo stabilny poziom drugiej dziesiątki, ale praktycznie nie ma także szans na udział w konkursie drużynowym. Stefan Horngacher postawi prawdopodobnie na dobrze sprawdzony skład, a zawodnik ze Spytkowic zakończy udział w mistrzostwach na skokach treningowych. Jedyną szansą rezerwowego Ziobry na udział w ,,drużynówce'' jest nieoczekiwane załamanie formy lub inne problemy któregoś z podstawowych zawodników.

Kwalifikacje do czwartkowego konkursu, w których jedynym walczącym o awans Polakiem będzie Dawid Kubacki, w środę o godzinie 17.00.

Zobacz wideo

Mistrzyni świata Joanna Jędrzejczyk w drużynie Sport.pl!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.