Biegi narciarskie. Norwegowie zadają pytania Johaug i jej lekarzowi. "Dwa tygodnie przed ujawnieniem wyniku dopingowego mówiła, że zawsze jest szalenie ostrożna"

- Jestem szalenie ostrożna. Nie bierze się środków ot tak. Nieważne, czy to herbata czy coś innego, zwłaszcza zakupionego zagranicą czy w aptece - mówiła Therese Johaug ledwie dwa tygodnie przed ujawnieniem, że wykryto u niej zakazany clostebol. Pytań w tej sprawie przybywa. A sama zainteresowana oraz jej lekarz na razie nie chcą na nie odpowiadać

Johaug przekonuje, że clostebol był w maści, którą smarowała poparzone przez słońce usta, ale wątpliwości co do tej wersji wydarzeń jest mnóstwo. Również dlatego, że Johaug z konferencji na której tłumaczyła przyczyny pozytywnego testu dopingowego wyszła, zanim dziennilkarze mogli zacząć zadawać pytania. Za stołem został wtedy lekarz kadry Fredrik Bendikson, obwiniony przez Johaug o wpadkę, i to on odpowiadał na pytania. Ale w jego wersji wydarzeń, choć winę wziął na siebie i podał się do dymisji, też kilka szczegółów wygląda dziwnie. Norweskie "Aftenposten" wyliczyło najważniejsze wątpliwości w tej sprawie. Przypomniało m.in. słowa Johaug o ostrożności z jaką traktuje podawane jej środki. Johaug opowiadała o tym na spotkaniu z mediami podczas zgrupowania kadry w Kvitfjell, pod koniec września. Wywiad ukazał się m.in. na stronie internetowej gazety "Ostlendingen" 27 września. Czyli dwa tygodnie przed ujawnieniem pozytywnego wyniku testu antydopingowego, jedenaście dni po pobraniu od Johaug próbki moczu, w której wykryto clostebol. Johaug wypowiadała się na temat dopingu w związku ze sprawą Martina Sundby'ego (stracił Kryształową Kulę za sezon 2014/2015 ponieważ podczas Tour de Ski w tamtym sezonie przedawkował leki na astmę).

Johaug: Trzeba sprawdzać wszystko

Co wtedy powiedziała Johaug o przyjmowaniu lekarstw, a nawet jedzeniu? - Jestem szalenie ostrożna. Nie bierze się środków ot tak. Nieważne, czy to herbata czy coś innego, zwłaszcza zakupionego zagranicą czy w aptece. Trzeba sprawdzać wszystko. Nawet mając opryszczkę nie wzięłam kremów, bo nie znałam ich składu. Od zawsze wszystko sprawdzam co najmniej dwa razy - stwierdziła biegaczka narciarska.

Te słowa zupełnie nie pasują do tłumaczeń z konferencji po ujawnieniu wyniku testu. Norweżka stwierdziła wówczas, że nie przyjęła świadomie zakazanej substancji (clostebol), tylko otrzymała ją od lekarza. Prawnik Johaug Christian Hjort przyznał, że Johaug miała nawet opakowanie w ręku, ale nie zwróciła na nie uwagi, gdyż dostała zapewnienie od lekarza, że może wziąć lekarstwo. "Aftenposten" pyta więc: czy Johaug sprawdziła opakowanie Trofoderminu tak dokładnie, jak o tym opowiadała w wywiadzie?

Dziury w historii lekarza

Norweska gazeta zadaje również pytanie do lekarza Fredrika Bendiksena. Feralny lek kupił we włoskiej miejscowości Livigno. Tłumaczy, że w aptece zapytał o znany mu krem Terracotril. Nie był on jednak dostępny, więc zapytał o podobne specyfiki. Kupił Keratoplastikę oraz Trofodermin. "Aftenposten" pyta: dlaczego skoro nie znał tych kremów, nie sprawdził dokładnie ich składu przed podaniem Johaug?

Wszystkie osoby które pracowały z Bendiksenem powtarzają, że nie znają bardziej dokładnego lekarza. Sprawę dodatkowo komplikują dwa fakty. Po pierwsze, Bendiksen pracował przez osiem lat dla Pfizera, producenta Trofoderminu. Po drugie, na opakowaniach tego kremu we Włoszech znajduje się ostrzeżenie, że zawiera on doping - taki jest wymóg prawny. Lekarz nie pamięta, by takie ostrzeżenie znalazło się na opakowaniu, które kupił.

Telefony do Norwegii

Kolejna ciekawa kwestia: Bendiksen wiedział o problemach Johaug z oparzeniami już 28 sierpnia, na cztery dni przed swoim wylotem do Włoch (Johaug była tam już wcześniej na zgrupowaniu, Bendiksen miał dojechać tylko na drugą część). Wtedy biegaczka zadzwoniła do niego po raz pierwszy mówiąc o swoich problemach. Lekarz mógł zakupić odpowiednie, bardzo dobrze znane mu środki w Norwegii. - Jeśli dobrze pamiętam, to rozmawialiśmy również następnego dnia. I jeszcze następnego - mówił Bendiksen. Skoro mógł kupić odpowiedni krem jeszcze w Norwegii, to dlaczego tego nie zrobił? Dlaczego nabył je dopiero we Włoszech i to dopiero dobę po tym jak spotkał się z Johaug, obejrzał jej ranę i uznał, że potrzebna jest pilna pomoc?

Johaug zawieszona

Johaug została tymczasowo zawieszona przez Norweską Agencję Antydopingową na dwa miesiące, do czasu wydania werdyktu przez norweską agencję antydopingową. Biegaczce grozi kara dyskwalifikacji nawet na cztery lata.

Zobacz wideo

Czterokrotna mistrzyni olimpijska kończy karierę! Oj, będziemy tęsknić [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.