Maciej Maciusiak: I Andrzej, i Dawid od samego początku pobytu w Norwegii skakali najlepiej, powiedziałbym nawet, że Dawid generalnie lepiej od Andrzeja. Szkoda, że w Oslo pogoda nie pozwoliła rozegrać konkursu, bo już i tam byłoby dobrze. A w Trondheim potwierdziło się, że jak skoczą swoje i będą mieli odrobinę szczęścia do warunków, to zobaczymy bardzo fajny wynik.
- W sumie prawda. Gdyby było szczęście, to mielibyśmy w "dziesiątce" i Andrzeja, i Dawida. Zaraz po konkursie rozmawiałem z moim asystentem [jest nim Wojciech Topór, który poleciał do Norwegii razem z zawodnikami i Łukaszem Kruczkiem], od niego dowiedziałem się, że Dawidowi źle policzono punkty. On skakał w dokładnie takich samych warunkach jak Andrzej, tymczasem jemu zapisano za wiatr minus 1, a Andrzejowi dodano 4,1 pkt. Gdyby zapisy były sprawiedliwe, to pięć punktów więcej dałoby Kubackiemu 10. miejsce.
- Nie ma sensu. Skoki są fajne, widać, że sprawiają chłopakom radość, wyniki cieszą, a dowodu nie ma jak przedstawić. Po prostu gdy obserwuje się skocznię, to się widzi, kiedy naprawdę zmieniają się warunki, a system czasem nie odzwierciedla sytuacji.
- Dokładnie, tyle już po nowemu skaczemy, a cały czas to wszystko jest niedopracowane.
- Jeszcze nie debiutował w lotach i bardzo fajnie, że będzie miał okazję zrobić to w momencie, w którym jest w formie. Ma dobrą technikę, powinien sobie poradzić. Wiadomo, że w pierwszych skokach nie musi być od razu super, ale wierzę w niego i jestem o niego spokojny.
- Na pewno nie powiem Andrzejowi, że ma latać po rekord. Niech przekracza 200 metrów, niech się bawi. A najpierw niech się spokojnie w Vikersund odnajdzie, bo tamtejsza skocznia jest naprawdę specyficzna. To największy mamut świata, a leci się na nim najniżej, trzeba wytrzymać wiele metrów takiego lotu, żeby pójść w górę dopiero w końcówce. Ale Andrzej jest dobry, umie przesuwać się nad bulą, da radę.
- Pewny siebie jest, bo wie, że dobrze pracuje, nie opuścił żadnego treningu, spróbował każdej nowinki, o której myśleliśmy, że może pomóc. To zawodnik bardzo ambitny, wie, co chce osiągnąć. Ale też jest trochę delikatny. Kiedy latem powiedziałem mu, że go nie wystawię w Grand Prix w Wiśle, to bardzo mocno moją decyzję przeżył. Aż byłem zaskoczony, że tak mocno. Myślę jednak, że szóste miejsce z Trondheim tylko go uskrzydli. To jest materiał na zawodnika wysokiej klasy.
- O to chodzi, żeby wierzyć w wielkie rzeczy. Andrzej to naprawdę przeambitny chłopak.
- Stefan miał trochę pecha do warunków, ale też popełnił błąd nad bulą. Tam się za szybko "wypłaszczył", odeszła mu lewa narta i nie wyciągnął metrów. Czasem ten błąd robi, raz na dziesięć skoków, akurat zdarzyło się tym razem. Ostatnio miało to miejsce w pierwszej serii konkursu w Zakopanem. A Maciek sobie nie radzi od początku pobytu w Skandynawii. Ma problem z dojazdem do progu, skorygował to w skoku konkursowym, ale bardzo zepsuł pierwszą fazę lotu, pokrzywiło go nad bulą, dostał świdra i nie dało się odlecieć.
- Na pewno pojedzie Piotrek Żyła, a czy ktoś jeszcze, to na razie nie wiem, trwają dyskusje między mną, Łukaszem i Wojtkiem.
- Pogubił się, to prawda, już w Oslo były problemy. Ale myślę, że stać go na poprawę. Chcę, żeby pojechał do Vikersund, myślę że tam powinien sobie poradzić znacznie lepiej niż to było w Oslo i Trondheim.