PŚ w skokach. Maciusiak: gdyby dobrze policzono punkty, w "dziesiątce" byliby i Stękała, i Kubacki

- Dawidowi Kubackiemu źle policzono punkty. On skakał w dokładnie takich samych warunkach jak Andrzej Stękała, tymczasem jemu zapisano za wiatr minus 1, a Andrzejowi dodano 4,1 pkt. Gdyby zapisy były sprawiedliwe, to mielibyśmy dwóch zawodników w pierwszej "dziesiątce" - mówi nam Maciej Maciusiak, trener pięciu z sześciu skoczków, którzy reprezentowali Polskę w Trondheim. Punkty zdobyli szósty Stękała, 13. Kubacki i 28. Kamil Stoch.

Łukasz Jachimiak: Przed norweskimi konkursami pytałem pana o szanse na miejsce w pierwszej "dziesiątce" Macieja Kota i Stefana Huli, a w Trondheim najlepsi byli 13. Dawid Kubacki i rewelacyjny Andrzej Stękała, który zajął szóste miejsce. Ale domyślam się, że nie jest pan zaskoczony, bo wtedy zaznaczył pan, że i tę dwójkę stać na takie pozycje.

Maciej Maciusiak: I Andrzej, i Dawid od samego początku pobytu w Norwegii skakali najlepiej, powiedziałbym nawet, że Dawid generalnie lepiej od Andrzeja. Szkoda, że w Oslo pogoda nie pozwoliła rozegrać konkursu, bo już i tam byłoby dobrze. A w Trondheim potwierdziło się, że jak skoczą swoje i będą mieli odrobinę szczęścia do warunków, to zobaczymy bardzo fajny wynik.

Nie przesadzajmy ze szczęściem, bo Stękała w obu seriach miał wiatr w plecy, a Kubacki w obu skakał niemal w ciszy.

- W sumie prawda. Gdyby było szczęście, to mielibyśmy w "dziesiątce" i Andrzeja, i Dawida. Zaraz po konkursie rozmawiałem z moim asystentem [jest nim Wojciech Topór, który poleciał do Norwegii razem z zawodnikami i Łukaszem Kruczkiem], od niego dowiedziałem się, że Dawidowi źle policzono punkty. On skakał w dokładnie takich samych warunkach jak Andrzej, tymczasem jemu zapisano za wiatr minus 1, a Andrzejowi dodano 4,1 pkt. Gdyby zapisy były sprawiedliwe, to pięć punktów więcej dałoby Kubackiemu 10. miejsce.

Jeśli macie dowody, to może trzeba złożyć protest?

- Nie ma sensu. Skoki są fajne, widać, że sprawiają chłopakom radość, wyniki cieszą, a dowodu nie ma jak przedstawić. Po prostu gdy obserwuje się skocznię, to się widzi, kiedy naprawdę zmieniają się warunki, a system czasem nie odzwierciedla sytuacji.

Czyli mamy kolejny rozdział do nieistniejącej książki o wadach systemu dodawania i odejmowania punktów za wiatr oraz wysokość belki startowej?

- Dokładnie, tyle już po nowemu skaczemy, a cały czas to wszystko jest niedopracowane.

Zaraz po największym sukcesie w karierze Stękała, czyli chłopak, który dopiero w grudniu zadebiutował w Pucharze Świata, wystartuje na największej skoczni świata w Vikersund. Bo posmakuje lotów, prawda?

- Jeszcze nie debiutował w lotach i bardzo fajnie, że będzie miał okazję zrobić to w momencie, w którym jest w formie. Ma dobrą technikę, powinien sobie poradzić. Wiadomo, że w pierwszych skokach nie musi być od razu super, ale wierzę w niego i jestem o niego spokojny.

Oczywiście celem skakanie poza 200. metr, czyli punkt K, a nie od razu ataki na rekord Polski Kamila Stocha [238 m]?

- Na pewno nie powiem Andrzejowi, że ma latać po rekord. Niech przekracza 200 metrów, niech się bawi. A najpierw niech się spokojnie w Vikersund odnajdzie, bo tamtejsza skocznia jest naprawdę specyficzna. To największy mamut świata, a leci się na nim najniżej, trzeba wytrzymać wiele metrów takiego lotu, żeby pójść w górę dopiero w końcówce. Ale Andrzej jest dobry, umie przesuwać się nad bulą, da radę.

Nie spali się, nie nakręci za bardzo na wynik po tym szóstym miejscu? Sprawia wrażenie pewnego siebie, ale teraz przed nim trudna próba.

- Pewny siebie jest, bo wie, że dobrze pracuje, nie opuścił żadnego treningu, spróbował każdej nowinki, o której myśleliśmy, że może pomóc. To zawodnik bardzo ambitny, wie, co chce osiągnąć. Ale też jest trochę delikatny. Kiedy latem powiedziałem mu, że go nie wystawię w Grand Prix w Wiśle, to bardzo mocno moją decyzję przeżył. Aż byłem zaskoczony, że tak mocno. Myślę jednak, że szóste miejsce z Trondheim tylko go uskrzydli. To jest materiał na zawodnika wysokiej klasy.

Tak wielkiej, by wygrać Turniej Czterech Skoczni, co zapowiedział, może trochę żartując na zakończenie ostatniej edycji?

- O to chodzi, żeby wierzyć w wielkie rzeczy. Andrzej to naprawdę przeambitny chłopak.

Stękała w formie, Kubacki też, a co się dzieje z Hulą i zwłaszcza z Kotem?

- Stefan miał trochę pecha do warunków, ale też popełnił błąd nad bulą. Tam się za szybko "wypłaszczył", odeszła mu lewa narta i nie wyciągnął metrów. Czasem ten błąd robi, raz na dziesięć skoków, akurat zdarzyło się tym razem. Ostatnio miało to miejsce w pierwszej serii konkursu w Zakopanem. A Maciek sobie nie radzi od początku pobytu w Skandynawii. Ma problem z dojazdem do progu, skorygował to w skoku konkursowym, ale bardzo zepsuł pierwszą fazę lotu, pokrzywiło go nad bulą, dostał świdra i nie dało się odlecieć.

Na loty wyślemy na pewno Kamila Stocha, a z pańskiej piątki wszystkich, czy planowana jest jakaś zmiana?

- Na pewno pojedzie Piotrek Żyła, a czy ktoś jeszcze, to na razie nie wiem, trwają dyskusje między mną, Łukaszem i Wojtkiem.

Lepiej zabrać z Pucharu Świata Bartłomieja Kłuska czy Kota, który był najlepszy z naszych w Sapporo, ale w Norwegii wyraźnie się pogubił?

- Pogubił się, to prawda, już w Oslo były problemy. Ale myślę, że stać go na poprawę. Chcę, żeby pojechał do Vikersund, myślę że tam powinien sobie poradzić znacznie lepiej niż to było w Oslo i Trondheim.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Wielomilionowa produkcja. Najgorszy skoczek świata trafia na srebrny ekran! Skakał stylem "BW" - "Byle wylądować"

Zobacz wideo
Czy Andrzej Stękała wygra w przyszłości zawody Pucharu Świata?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.