Dwukrotny mistrz z Soczi przeżywa najcięższy sezon w karierze. Do igrzysk stale się wspinał w hierarchii, aż osiągnął szczyt. Poprzedni sezon był słabszy, ale zaczął go od kontuzji i operacji stawu skokowego, więc nikt nie był zszokowany. Mistrz ma kryzys formy. Tylko dwa razy w zawodach Pucharu Świata udało mu się doskoczyć do pierwszej dziesiątki. Trzy razy zabrakło go w finałowej "30".
- Nie ma powodów do wielkiej radości i entuzjazmu. Trzeba jednak przyjąć sytuację, jaka jest i próbować robić wszystko, żeby było lepiej. Staram się czerpać z tego tyle radości, ile się da - mówi Stoch w "PS" .
- Wiem, że rzucanie sprzętem czy rzucanie mięsem nic nie da. Trzeba szukać rozwiązania, Sytuacja jest trudna, ale trzeba walczyć. Jadę na kolejne zawody i będę próbował skakać jak najlepiej. Nie będę nikomu niczego udowadniał, bo nie ma takiej potrzeby - dodał.
Decyzji trenera Łukasza Kruczka, który po sezonie przestanie prowadzić kadrę skoczków, komentować nie chciał. - Dla mnie sezon trwa, mam sporo spraw do uporządkowania. Łukasz Kruczek jest nadal moim trenerem i głównym szkoleniowcem całej kadry. Mamy zaufanie do siebie i tylko to się liczy - powiedział.