Polka reprezentowała rosyjski zespół Russian Marrathon Team. Występ w tej imprezie był jej marzeniem, które mogła teraz spełnić. Biorąc pod uwagę również wyniki mężczyzn, Polka zajęła 71. miejsce.
Drugie miejsce zajęła Szwedka Britta Johansson Norgren. Straciła do Kowalczyk 4 minuty i 16 sekund. Jako trzecia na mecie pojawiła się Szwajcarka Seraina Boner - w Pucharze Świata jest przeciętna, lecz specjalizuje się w maratonach. Do Polki straciła 8 minut i 14 sekund.
Wśród mężczyzn najszybszy był Norweg Petter Eliasen (4:01:48). Drugie miejsce zajął jego rodak, Anders Aukland (+00:05), a trzecie Czech Stanislav Rezac (+00:24). W czołowej jedenastce miejsce znalazło aż dziewięciu Norwegów.
Kowalczyk w tym sezonie wystartuje jeszcze w sprincie w Pucharze Świata w norweskim Drammen. Odbędzie się on w środę, 11 marca. To będzie jej ostatni występ w tym sezonie PŚ. Później ma wystartować w innych maratonach - norweskim Birkebeinerrennet (54 km, ale trzeba pobiec z plecakiem ważącym min. 3,5 kg!) oraz szwedzkim biegu Arefjallsloppet (75 km).
- Na pewno Vasaloppet ma w sobie magię, której innym biegom brakuje. Ona polega na tym, że impreza jest wspaniale rozpropagowana, że start jest na ogromnej polanie, dzięki czemu w jednym momencie może ruszyć ponad 15 tysięcy zawodników - mówi o Biegu Wazów Jacek Jaśkowiak, były szef Pucharu Świata w Szklarskiej Porębie oraz obecny prezydent Poznania. Łącznie wystartowało 15800 osób. To ograniczenie wynika ze względów bezpieczeństwa. Rejestracja w tym roku trwała mniej niż minutę - tak wielkie jest zainteresowanie tym biegiem w Szwecji.
Za zwycięstwo Kowalczyk otrzyma 91 tysięcy koron szwedzkich, czyli ok. 41 tysięcy złotych.
Narty Karabiny Dziewczyny - polskie biathlonistki jak od Tarantina [ZDJĘCIA]