Mistrzostwa świata w łyżwiarstwie szybkim. Polski ślizg po medale w Heerenveen

W Holandii rozpoczęły się mistrzostwa świata w łyżwiarstwie szybkim. Polacy to nowa siła w panczenach, ale z różnych powodów o miejsca na podium będzie trudno. W piątek na 1500 m - indywidualnie i drużynowo - walczą Zbigniew Bródka, Jan Szymański i Konrad Niedźwiedzki.

Oczywiście, że widać różnicę w zainteresowaniu. Kiedyś mało kto zauważał MŚ, a teraz, po medalach z Soczi, do Holandii przyjechało kilku dziennikarzy z Polski, a w piątek na trybunach ma zasiąść stuosobowy fanklub Zbyszka Bródki z flagami i transparentami. Nasi kibice po raz pierwszy będą tak widoczni - mówi "Wyborczej" Wiesław Kmiecik, trener męskiej kadry.

Szkoleniowiec zapewnia, że wszyscy są zdrowi, Bródka nie narzeka już na uraz pachwiny, który dokuczał mu na przełomie roku. Mistrz olimpijski na 1500 m w tym sezonie wciąż szuka wielkiej formy - w PŚ był najwyżej ósmy. - Nie ma się co oszukiwać, to słabszy sezon Zbyszka. Na początku trochę przeholował z treningiem, potem doszedł uraz, ale teraz powinno być dobrze - mówi Kmiecik. Sam zawodnik dodaje, że sporo czasu zajęło mu oswojenie się z szumem wokół siebie po sukcesie z igrzysk. - Ale woda sodowa do głowy mi nie uderzyła, starałem się przygotować jak najlepiej - zapewniał.

Bródkę na podium może zastąpić 25-letni Jan Szymański, rewelacja sezonu na 1500 m. Polak sensacyjnie wygrywał zawody PŚ w Berlinie i Heerenveen, przez moment był liderem PŚ. Obecna forma Szymańskiego to jednak zagadka, bo w ostatnim sprawdzianie przed MŚ w Hamar został zdyskwalifikowany za zderzenie z rywalem. Czy wytrzyma presję jednego z faworytów? - Nie wiem, ale nawet jeśli nie stanie na podium, tragedii nie będzie. Janek jest młody, pokazał wielki potencjał, jego czas nadejdzie - uważa Kmiecik.

Tor Thialf doskonale zna 30-letni Konrad Niedźwiedzki, przez kilka lat trenujący w holenderskim klubie TVM. W tegorocznym PŚ dwukrotnie zajmował szóste lokaty, w klasyfikacji generalnej jest nad Bródką.

- Trudno przewidywać, ale faworytem na 1500 m będzie Rosjanin Denis Juskow, który wygrał w Hamar z ogromną różnicą 0,73 s. Jeśli utrzyma formę, ciężko będzie komukolwiek go pokonać. Ale na MŚ nie zawsze wygrywają faworyci - dodaje trener Kmiecik.

Około dwie godziny po zakończeniu zawodów indywidualnych na 1500 m rozpoczną się zawody drużynowe. Polacy, brązowi medaliści z Soczi, na torze w Heerenveen zajęli kilka tygodni temu szóste miejsce w PŚ, a wcześniej w Berlinie udało im się wygrać. Polakom nie sprzyja jednak terminarz, bo to rzadkość, że drużynówka i zawody indywidualne są tego samego dnia. W Soczi tak nie było. - Większość ekip może rotować składem. Holendrzy czy Koreańczycy wystawią dwóch lub nawet trzech innych zawodników do obu konkurencji. My nie mamy tego komfortu, ale nie będziemy narzekać. Taki jest program, trzeba się przystosować. Przez dwie godziny można odpocząć, nie takie rzeczy już się robiło - mówi szkoleniowiec Polaków.

Poza startami na 1500 m największą szansę na medal będzie miał w niedzielę w sprincie na 500 m Artur Waś. Jak Szymański na 1500 m, Polak jest rewelacją sezonu w PŚ. Na sześć startów dwukrotnie wygrał, trzy razy był drugi i tylko raz zajął dalszą lokatę. Ale dziewiąte miejsce przytrafiło mu się właśnie teraz, tuż przed MŚ. - To o niczym nie świadczy, w sprincie może zdecydować jeden błąd. Chodzi o to, żeby nie popełnić go w finale - zaznacza Kmiecik. Ale dodaje, że faworyt numer jeden to Rosjanin Paweł Kuliżnikow.

Waś to teraz postać numer jeden w kadrze. I przykład na to, że warto brać los w swoje ręce - kilka lat temu wyjechał do Niemiec i zaczął trenować w Inzell w akademii Jeremy'ego Wotherspoona, kanadyjskiej legendy panczenów. Dziś Wotherspoon sam trenuje Wasia i uważa za jednego z najlepszych sprinterów świata.

Drużyna kobiet jest przebudowana w porównaniu z tą, która zdobywała srebro na igrzyskach, bo zabraknie Natalii Czerwonki (rehabilituje się po wypadku) i Katarzyny Bachledy-Curuś (spodziewa się dziecka). Do zespołu z Katarzyną Woźniak i Luizą Złotkowską dobrze wkomponowała się jednak Aleksandra Goss. Polki o medal chcą walczyć w drużynie - dwa razy w tym sezonie stawały na podium PŚ. Indywidualnie największe szanse na wysoką lokatę ma Złotkowska na 1500 m.

Więcej o:
Copyright © Agora SA