Patrycja Maliszewska: Mówią mi, że tworzę historię, a ja wciąż nie wierzę

W środę na miejskim lodowisku w Białymstoku odbyło się oficjalne powitanie dwukrotnej brązowej medalistki mistrzostw Europy w short-tracku z Dordrecht. Wciąż nie wierzę, że jestem pierwszą medalistką mistrzostw Europy w wieloboju w historii polskiego łyżwiarstwa - powiedziała Patrycja Maliszewska z Juvenii Białystok.

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Białostoczanka podczas zawodów w Holandii była trzecia na swoim koronnym dystansie 500 metrów. Duża niespodzianka to zwycięstwo w superfinale na 3000 metrów, które ostatecznie dało jej trzecie miejsce w wieloboju.

- Ten medal na 500 metrów był bardziej pewny - mówi Maliszewska. - Ten drugi w wieloboju jeszcze do mnie nie dociera. Dookoła mówią mi, że tworzę historię. To nie Zbyszek Bródka, to nie Luiza Złotkowska czy jakieś inne wielkie nazwisko z długiego toru, tylko ja, Patrycja Maliszewska, z krótkiego toru zdobyłam pierwszy medal mistrzostw Europy w wieloboju. Przed superfinałem byłam na siódmej pozycji w wieloboju. Czy zajmę ostatecznie szóste czy ósme miejsce, nie miało dla mnie znaczenia. Wiedziałam, że chcę coś zrobić i z mojej strony wyszła inicjatywa, aby zaatakować od początku. Bieg potoczył się idealnie po mojej myśli. Dziewczyny mnie puściły, bo pewnie myślały, że jako sprinterka nie wytrzymam tego dystansu. Bardzo późno zaczęły przyśpieszać i nie dogoniły. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, jak minęłam linię mety. Gdybym jechała z grupą od początku, to pewnie nie wytrzymałabym tego przyśpieszenia, które jest zawsze na końcu. Przejechałam to inaczej i trochę utarłam nosa dziewczynom.

Zawodniczka podkreśla, że wynik ten nie byłby możliwy, gdyby nie treningi z kadrą Rosji.

- Treningi w Moskwie sprawiły, że to uczucie w nogach, jakie miałam podczas superfinału, już znałam - zdradziła łyżwiarka. - Po igrzyskach w Soczi miałam ogromne problemy, zastanawiałam się, czy dalej trenować. Kiedy dowiedziałam się, że jest możliwość potrenowania razem z kadrą Rosji, to postanowiłam nie odpuścić tej okazji. Nie chciałam mieć pretensji do siebie, że czegoś nie spróbowałam. Po tych przygotowaniach w Moskwie oprócz formy fizycznej byłam dobrze nastawiona psychicznie. Te treningi przywróciły mi wiarę w to, że short-track jest fajny, że fajnie jest się ścigać.

Przed Maliszewską jeszcze w tym sezonie występy w Pucharze Świata i mistrzostwa świata.

- Mam jeszcze cele przed sobą. Mistrzostwa Europy to był kolejny etap do tego, co mogę zrobić. Wydaje mi się, że mistrzostwa świata dla mnie będą bardzo ciekawe. Żadnych celów sobie nie stawiam. Chcę, aby to była dobra, rozluźniona jazda i sprawiała mi przyjemność. Tak właśnie podeszłam do mistrzostw Europy i były wyniki - stwierdziła Maliszewska.

Więcej informacji na bialystok.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA