Adam Małysz: To był błąd techniczny. Testuję nowe narty i zapięcia. Fabrycznie zapięcia ustawiane są na 30 kg, a ja nie przestawiłem ich na 80 kg, po prostu nie sprawdziłem tego. Wypięło mi się zapięcie i dlatego upadłem.
- Podczas zawodów na Średniej Krokwi była prawdziwa loteria. Wiatr był różny: raz wiał z tyłu, a innym razem w twarz. Jednak myślę, że bardziej doświadczeni zawodnicy, kadrowicze, pokazali swoją klasę. Z wyjątkiem Marcina Bachledy, któremu nie wyszedł pierwszy skok, a na dodatek miał gorsze warunki.
- Cieszę się z tego powodu i mam nadzieję, że będzie już tak do końca. Nawet wtedy, gdy będę słabiej skakał, to kibiców na skoczniach nie zabraknie, także skoczków w Polsce będzie coraz więcej.
- Myślę, że tak. Ale tak naprawdę okaże się dopiero w zimie.
- Muszę ustabilizować formę. Na treningu skaczę różnie: jeden skok jest lepszy, za nim pojawia się gorszy. Dobrze się stało, że na zawody o mistrzostwo Polski udało mi się zmobilizować, choć nie przygotowywaliśmy się specjalnie na ten konkurs.