Adam Małysz dla Gazety: Muszę ustabilizować formę

- Jeszcze troszkę zostało do poprawienia. Na treningu skaczę różnie: jeden skok jest lepszy, za nim pojawia się gorszy. Muszę ustabilizować formę - mówi Adam Małysz

Michał Białoński: O mały włos przez upadek w kwalifikacjach nie awansowałby Pan do turnieju o mistrzostwo Polski na igelicie. Po raz ostatni upadł Pan prawie dwa lata temu w Hakubie. Co się stało teraz?

Adam Małysz: To był błąd techniczny. Testuję nowe narty i zapięcia. Fabrycznie zapięcia ustawiane są na 30 kg, a ja nie przestawiłem ich na 80 kg, po prostu nie sprawdziłem tego. Wypięło mi się zapięcie i dlatego upadłem.

Dawno nie zdarzyło się, żeby któryś z krajowych rywali naciskał Pana tak mocno jak w niedzielę Robert Mateja.

- Podczas zawodów na Średniej Krokwi była prawdziwa loteria. Wiatr był różny: raz wiał z tyłu, a innym razem w twarz. Jednak myślę, że bardziej doświadczeni zawodnicy, kadrowicze, pokazali swoją klasę. Z wyjątkiem Marcina Bachledy, któremu nie wyszedł pierwszy skok, a na dodatek miał gorsze warunki.

Jeszcze cztery lata temu na podobne mistrzostwa nie przyszedłby pies z kulawą nogą. Teraz stu zawodników na liście startowej i kilka tysięcy na trybunach...

- Cieszę się z tego powodu i mam nadzieję, że będzie już tak do końca. Nawet wtedy, gdy będę słabiej skakał, to kibiców na skoczniach nie zabraknie, także skoczków w Polsce będzie coraz więcej.

Czy dzisiaj może Pan powiedzieć, że dobrze się stało, iż Adama Małysza zabrakło w letniej edycji Pucharu Świata?

- Myślę, że tak. Ale tak naprawdę okaże się dopiero w zimie.

Nad czym musi Pan jeszcze popracować przed sezonem zimowym?

- Muszę ustabilizować formę. Na treningu skaczę różnie: jeden skok jest lepszy, za nim pojawia się gorszy. Dobrze się stało, że na zawody o mistrzostwo Polski udało mi się zmobilizować, choć nie przygotowywaliśmy się specjalnie na ten konkurs.

Czy Adam Małysz wygra po raz czwarty Puchar Świata?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.