Rzecznik Niemieckiej Federacji Narciarskiej o Małyszu

Długi skok wzmacnia psychikę, psychika stabilizuje formę, forma daje długie skoki i tak w kółko. U skoczka najważniejsza jest jednak głowa. Dlatego Adam będzie w bardzo uprzywilejowanej pozycji przed konkursem w Hakubie - mówi rzecznik prasowy Niemieckiej Federacji Narciarskiej

Rzecznik Niemieckiej Federacji Narciarskiej o Małyszu

Długi skok wzmacnia psychikę, psychika stabilizuje formę, forma daje długie skoki i tak w kółko. U skoczka najważniejsza jest jednak głowa. Dlatego Adam będzie w bardzo uprzywilejowanej pozycji przed konkursem w Hakubie - mówi rzecznik prasowy Niemieckiej Federacji Narciarskiej

Radosław Leniarski: Co działo się z niemieckimi skoczkami między turniejami w Harrachovie i Nagano?

Marcus Schick: Mieli od dawna zaplanowaną przerwę przed mistrzostwami świata w Lahti. To był najpierw relaks, a potem treningi i eksperymenty z nowym sprzętem. Ćwiczyliśmy na ostatnio przebudowanej skoczni w Neustadt. To bardzo duża skocznia, na której można lecieć około 140 metrów. Tam odbędzie się otwarcie następnego sezonu.

Czy może Pan powiedzieć coś więcej o nowym sprzęcie, na jakim skaczą teraz niemieccy zawodnicy?

- Dostaliśmy nowe narty. Martin Schmitt skacze na Rossignolach, Sven Hannavald na Fisherach.

Czy są to narty o miękkich czubach, takie jakie ma Adam Małysz?

- Są to narty specjalnie przygotowywane dla poszczególnych skoczków. Małysz, Schmitt, Hannavald różnią się przecież ciężarem i stylem. Narty Schmitta są bardziej elastyczne od poprzednich, co widzieliśmy na zwolnionym tempie odtwarzania skoków na wideo, lecz są mniej elastyczne niż Elany Małysza.

Podobno Martin Schmitt złamał podczas jednego ze skoków palec. Jak to się stało?

- Martin skoczył 134 metry i przewrócił się po lądowaniu. Odpięła mu się jedna narta i upadł. Złamał mały palec lewej dłoni. Jest to niegroźna kontuzja, w niczym mu nie przeszkadza.

Powiedział Pan, że przerwa w startach była zaplanowana wcześniej. Czyżby więc Niemcy szykowali formę tylko na mistrzostwa świata?

- Nie. W tym sezonie mamy mnóstwo wydarzeń w Niemczech, które są dla nas priorytetowe. Proszę mi wierzyć, że Martin bardzo lubi występować w żółtej koszulce lidera Pucharu Świata i nie zgodziłby się na traktowanie po macoszemu turniejów PŚ. Po konkursach w Japonii mamy turnieje w Willingen, na których spodziewany się ponad 100 tysięcy ludzi. Już teraz dostaliśmy wnioski na 200 akredytacji dziennikarskich. Podobnie na konkurs lotów w Oberstdorfie już po mistrzostwach w Lahti. I tam będzie ponad 100 tysięcy kibiców. Czy możemy lekceważyć takie wydarzenia, nastawiając się tylko na mistrzostwa świata?

Czy analizowaliście osiągnięcia Małysza, jego technikę, sprzęt?

- Oczywiście. Tylko że nic z tego nie wynikło. Hannawald stwierdził, że w Małyszu skoncentrowała się perfekcja: ma perfekcyjną technikę, dostosowany do niej sprzęt, perfekcyjne warunki fizyczne, formę. Słowem, cały system. Nasz trener stwierdził, że Małysz stworzył własną, optymalną technikę lotu.

Ale chyba się nie poddajecie?

- Nie, oczywiście, że nie. Chociaż z doświadczenia wiemy, że jak ktoś skacze stabilnie, to te długie loty bardzo długo się utrzymują. Skoczek się nakręca. Długi skok wzmacnia jego psychikę, mocna psychika stabilizuje formę, forma powoduje długie skoki i tak w kółko. U skoczka najważniejsza jest jednak głowa. Dlatego Adam będzie w bardzo uprzywilejowanej pozycji przed konkursem. A już jak wyjdzie mu pierwszy skok, trudno będzie go pobić.

Rozmawiał Radosław Leniarski

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.