Paulina Ligocka chce startować w barwach Niemiec!

Paulina Ligocka skonfliktowana z Polskim Związkiem Snowboardu rezygnuje z reprezentowania naszego kraju. - Robię to w akcie desperacji, bo nie chcę kończyć kariery - podkreśla dwukrotna olimpijka i medalistka mistrzostw świata.

27-letnia zawodniczka AZS-u AWF-u Katowice ma gruby segregator, w którym zebrała pisma (są do wglądu na stronie Pauliny Ligockiej ) dokumentujące spory i nieprofesjonalne działanie Polskiego Związku Snowboardu. - Dokumentów jest tak dużo, bo tak zawzięcie walczyłam o to, żeby było normalnie - podkreśla Ligocka, która była chorążym polskiej reprezentacji olimpijskiej podczas igrzysk w Turynie w 2006 roku.

Wojciech Todur: Decyzja o reprezentowaniu Niemiec już zapadła?

Paulina Ligocka: Tak. Pisma w tej sprawie trafiły już do Polskiego Związku Narciarskiego oraz niemieckiej federacji narciarskiej. Nie jest mi łatwo. To jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu. 14 lat poświęciłam snowboardowi. Zawsze trenowałam z myślą, by przysporzyć radości polskim kibicom. Niestety, ostatnie dwa lata to była już droga przez mękę. Nikt nie rzucił pod moje nogi tylu kłód, co Marek Król, prezes Polskiego Związku Snowboardu. W tym całym bagnie nie widziałam szans na dalszą współpracę.

Co przesądziło o nietypowym transferze?

- Po ostatnim sezonie poważnie rozważałam zakończenie kariery. W połowie kwietnia otrzymałam informację, że nie jestem w gronie zawodników, którzy będą przygotowywać się do igrzysk w Soczi. Potem okazało się jednak, że mogę liczyć na wsparcie finansowe na poziomie około 20 tys. złotych na sezon. Z tego musiałabym opłacić trenera, fizjoterapeutę, przejazdy, zakwaterowanie. Wystarczyłoby na jedne zawody...

Dlaczego Niemcy?

- Pochodzę z Gliwic. Na Śląsku wiele osób ma podwójne obywatelstwo. Ze mną jest podobnie. Tak naprawdę Niemcy proponowali mi zmianę barw dużo wcześniej. Zawsze grzecznie odmawiałam i tłumaczyłam, że jestem Polką i jestem z tego dumna. To, na co teraz się zdecydowałam, to akt desperacji!

Jak Niemcy zareagowali na twoją decyzję?

- Zadeklarowali wsparcie na najwyższym poziomie. Pieniądze na sztab trenerski, opiekę medyczną, wyjazdy na zawody. Nie ukrywam, że ich determinacja ułatwiła mi podjęcie decyzji.

Mówisz o akcie desperacji. Zakładam, że jeżeli sytuacja w polskim snowboardzie wróci do normy, to znowu będziesz chciała reprezentować Polskę. Tymczasem Niemcy chcą mieć przecież zawodniczkę na igrzyska w Soczi, a nie na sezon przedolimpijski.

- Nie jestem w stanie zadeklarować, co musi się wydarzyć, żebym znowu reprezentowała Polskę. Najłatwiej byłoby powiedzieć, że powinien zmienić się prezes. Żeby to było takie proste... Odnowy wymaga cały związek. Wiele moich koleżanek i kolegów cierpi tak samo jak ja. Moja decyzja jest jak krzyk - może ktoś go usłyszy?

Kiedy pierwszy start pod niemiecką flagą ?

- Przede wszystkim czeka mnie zabieg artroskopii kolana. Potem rozpoczną się procedury związane ze zmianą barw. O tym, czy będę mogła startować w reprezentacji Niemiec, przesądzi FIS [Międzynarodowa Federacja Narciarska]. To będzie decyzja nadzwyczajna. Nie sądzę, żeby zapadła przed rozpoczęciem sezonu, który startuje na przełomie sierpnia i września.

Zbigniew Waśkiewicz dla Sport.pl

wiceprezes PKOl odpowiedzialny za sporty zimowe

Decyzja Pauliny Ligockiej obrazuje, jak bardzo potrafi być zdeterminowany sportowiec, żeby robić to, co kocha. Podziwiam ją za odwagę, ale nie zazdroszczę jej. Życzę jej medalu w Soczi, ale myślę, że na podium, wsłuchując się w słowa hymnu Niemiec, nie będzie czuła się dobrze. Obawiam się, że decyzja Pauliny może pociągnąć za sobą kolejne transfery. Inni zawodnicy też mają propozycje zmiany barw - nawet z Nowej Zelandii.

Z czym na Londyn? Przegląd olimpijskich szans Polaków

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.