Zagłębie ma dosyć. Hokeiści oddali mecz walkowerem

Zwodzeni miesiącami zawodnicy z Sosnowca w końcu się poddali.- Nie mamy za co żyć. Klub zalega nam z wypłatami od trzech do pięciu miesięcy - mówili.

Na lodowisku w Janowie początkowo nic nie zapowiadało zagłębiowskiej tragedii. Zespół z Sosnowca zaliczył przedmeczową rozgrzewkę i zszedł do szatni. Gdy po wyrównaniu lodu obie drużyny miały wrócić na taflę zrobił to tylko Janów. Po dziesięciu minutach oczekiwania okazało się, że Zagłębie o punkty nie powalczy.

Zrezygnowani hokeiści zostali w szatni. Po raz kolejny zostali oszukani. - Przepraszamy kibiców Zagłębia. Przepraszamy fanów Naprzodu. Chcieliśmy grać, ale w takich warunkach nie możemy - mówili zawodnicy, którzy prosili, żeby nie wymieniać ich z nazwiska.

Przed meczem z Janowem sytuacja była już bardzo zła. Zespół opuścił kapitan Marcin Jaros, kolejni obcokrajowcy - Milan Baranyk i Frantisek Bakrlik oraz Jarosław Dołęga i Mateusz Pawlak.

Adam Bernat, prezes klubu zachęcał jednak zawodników do występu. Podkreślał, że wypłaci im jedną pensję. - Przelew ponoć już wyszedł. Tak jak w ostatni piątek, wtorek i jeszcze dziesiątki innych dni... Ostatnią pensję dostaliśmy w całości za czerwiec. Hokej to nasz zawód, a nie mamy nawet za co kupić dzieciom lizaka - podkreślali zawodnicy, którzy przyznali, że przed meczem dostali po tysiąc złotych na głowę.

Bernat twierdzi, że także ma dosyć, ale do dymisji nie zamierza się podać. - Nie będę uciekał jak szczur. Wierzę, że Zagłębie można jeszcze wyprowadzić na prostą. Nie dam satysfakcji moim wrogom. Rzeczywiście obiecałem pieniądze, bo i mnie zapewniono, że przelew wyszedł o godzinie 11.30. Jestem tak samo załamany jak zawodnicy - mówi działacz.

Hokeiści od wielu tygodni są mamieni informacjami, że pieniądze będą, ale... po wyborach samorządowych. - Czy w mieście o nas zapomnieli, zaślepieni tą walką o władze? Na waszych oczach pada kolejny klub! Tego chcieliście? - pytali zawodnicy, ale inni apelowali, żeby nie mieszać sportu do polityki.

Czy Zagłębie zagra w niedzielę z KH Sanok? - Nie wiemy. A pieniądze do tego czasu będą? Nie piszcie, że to koniec hokeja. My pytamy - co dalej? - apelowali zawodnicy.

- Do niedzieli pieniędzy na pewno nie będzie, bo w sobotę banki nie pracują. Nie wiem co dalej - mówi bezradnie Bernat.

Naprzód drugi raz w tym sezonie zdobył punkty walkowerem (pierwszy raz ze Stoczniowcem). - Nie ma się z czego cieszyć. Hokej zabrnął w ślepy zaułek. Dziś miała zmierzyć się nędza z bidą, a nie udało się i to. Naprzód był w tej samej sytuacji co Zagłębie dwa miesiące temu. Nic od tego czasu się nie zmieniło, ale przynajmniej wciąż gramy - komentował Janusz Imiołczyk, działacz i trener Naprzodu.

Normalności! - komentarz Wojciecha Todura

Kilka dni temu napisałem, że Sosnowiec to miasto w którym sport się nie udaje. Padła siatkówka, koszykówka teraz widać czas na hokej - ostatni klub dzięki, któremu o mieście mogło być głośno na całą Polskę.

Prezydent Kazimierz Górski zapytał mnie po przeczytaniu felietonu o co mi chodzi. "Czy chcę gwiazdorstwa?". Nie panie prezydencie, chcę normalności. To przecież Pan zapewniał w "Gazecie", że Sosnowiec będzie stawiał na hokej, a pana zastępca podkreślał, że hokej to "wasze oczko w głowie".

Kilka dni temu zapowiedział Pan budowę stadionu, mówił Pan też o budowie nowej hali, lodowiska. Po co? Dla kogo? Kim Pan chce wypełnić trybuny? Gdy biedne Zagłębie oddawało walkowerem mecz w Janowie "Drużyna Prezydenta Górskiego" grała mecz charytatywny dla sosnowieckiego schroniska dla zwierząt. Szkoda, że nie dla hokeistów

Wojciech Todur

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.